Na parkiecie na którym tańczyłyśmy zastanowiłam się czy nie jest za późno żeby wracać.
-Mandy?- powiedziałam ze zmartwieniem
-Tak?- odpowiedziała Mandy.
-Możemy wracać? Robi się dość ciemno- powiedziałam
-Dobrze - zrozumiała mnie Mandy i po tych słowach wyszłyśmy z całej dyskoteki. Idąc do domu rozmawiałyśmy, to znaczy ciągną się monolog.
M: kiedy się zapisałaś?
L: moi rodzice powiedzieli, że mogę jechać bo miałam nawet dobre oceny.
M: a, ja tu jestem co roku, jest cudownie
L: Nooooo, jest pięknie!
M: wiesz kiedy będziesz już miała pierwszą jazdę konną?
L: niezbyt
M: hmm, jak dojdziemy możemy zapytać się Anto czy będziesz już miała jutro konia i te sprawy.
Czy ja się przesłyszałam?! KONIA? Teraz to przeliteruje bo nie mogę uwierzyć: K O N I A. Tak! K O NIA!!! Omg, nie wierzę!
Doszliśmy do stajni. Pozegnałyśmy się i ruszyliśmy w kierunku naszych domów obozowych.
Pamiętaj... -Szepcze do mnie Mandy- ja ci w tym pomogę -dodaje i puszcza oczko. To był zwariowany dzień.