26

1.4K 62 2
                                    

~~Daisy~~

Usiadłam na ławce z dziewczynami. Chłopcy nie przyszli do szkoły. Nie odpowiadali też na nasze telefony i wiadomości.
- I chuj! Miej mnie w dupie, tak samo jak ja mam ciebie!- usłyszałam wściekły głos Rossa.
- Lynch, nie krzycz!- powiedział dyrektor, który przechodził właśnie przez korytarz.
Blondyn burknął coś pod nosem, a dyrektor poszedł swoją drogą.
- Isaac chyba sobie przeskrobał- zaśmiała się Natalie.
- Pewnie tak- prychnęłam rozbawiona.
- Spierdalaj kurwo z tymi łapami, bo ci zaraz łeb o ścianę rozwale!- krzyknął, kiedy Isaac położył mu dłoń na ramieniu.
Blondyn miał rękę w górze, na szczęście opanował się i zamiast uderzyć Isaaca odwrócił się i ruszył w naszą stronę. Zdjął plecak i rzucił go obok mojego. Usiadł obok mnie i zacisnął rękę na moim udzie.
- O co chodzi?- spytałam zaniepokojona.
Ross oddychał szybko, a jego wyraz twarzy mówił, że ma ochotę coś rozwalić.
- O nic- burknął.
- Przepraszam Ross- rzucił Isaac przechodząc obok nas.
- Ja pierdole, trzymaj mnie, bo zaraz go rozjebie!- powiedział i jeszcze mocniej zacisnął rękę.
- Ross, co się stało?- spytała Suzi.
- Mówiłem, że o nic, tak?!
- Nie musisz krzyczeć, ona nic ci nie zrobiła- powiedziałam marszcząc brwi.
- Przepraszam, ale no... po prostu sory.
- Ta, spoko- odpowiedziała.
- Ross? Czy możesz?- spytałam wskazując palcem na udo.
Nic nie powiedział, tylko zabrał rękę z uda i objął mnie ramieniem. Przygryzał lekko dolną wargę i nerwowo ruszał nogą.
- Ross? A czy na osobności powiesz mi, czemu się kłóciliście?
- Potem- odparł krótko.
- Daisy?- podszedł do nas Louis.
- Hej- powiedziałam i spojrzałam na dłoń Rossa, która momentalnie się zacisnęła.
- Czemu on cię obejmuje?- spytał z obrzydzeniem.
- Czemu się tym interesujesz?- spytałam.
Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zanim wydobył z siebie jakikolwiek dźwięk, Ross powiedział wstając:
- Chyba mogę obejmować swoją dziewczynę?!
- Dziewczynę?- zdziwił się.- Chyba mówiłem ci kiedyś, żebyś nie brał co nie twoje?
- Hola hola!- wstałam.- Po pierwsze, nie jestem twoją dziewczyną, a po drugie, nie jestem rzeczą, żebyś tak o mnie mówił.
- No i co kłamiesz chuju?- spytał Louis pchając go lekko.
- Ej!- stanęłam między nimi.- Przestańcie. Louis, nie wiem po co ty do mnie podchodzisz i interesujesz się kto mnie obejmuje. No i Ross nie jest chujem.
- Masz rację, jest zerem!
- Pierdol się! Naprawdę zaraz ci przypieprze!- warknął Ross.
Spojrzałam na dziewczyny, stały i gapiły się na to co się działo. Nie wiedziały co robić, tak samo jak ja.
- Louis, idź lepiej- powiedziała Suzi.
- Nie! Daisy ja... ja cię wciąż kocham! Zmienię się, obiecuję! Tylko daj mi szansę!- powiedział.
- Louis ja...
- Ona do ciebie nie wróci!- warknął Ross i złapał mnie w talii.- Jesteś tylko moja, jasne?
- Ross...
- Pamiętasz jak nam było przyjemnie?
- Ale...
- Wrócisz do niego to, więcej tego nie będzie. Pamiętasz co było w klubie?- to mówiąc zbliżył się do mnie i już miał mnie pocałować, kiedy odepchnęłam go.
- Mam was dosyć- powiedziałam i po prostu wyszłam ze szkoły.
Związek z Rossem byłby... dziwny i... ciągle bałabym się, że mnie zdradzi. No, bo... czy zerwałby z puszczaniem się?
Usiadłam na schodach, prowadzących do szkoły i spojrzałam w telefon. Zaraz miał być koniec długiej przerwy.
- Daisy?- usłyszałam za sobą... Louisa.
- Co?
Usiadł obok mnie.
- Ja... mi... naprawdę na tobie zależy, wiem, że byłem strasznie złym chłopakiem i... nie szanowałem cię, ale...
- Przestań, nie wrócę do ciebie.
- Daj mi szansę, proszę.
- Louis, to nie jest takie proste. Bolało mnie kiedy nie przychodziłeś na spotkania.
- Rozumiem... ale ja... będę idealnym chłopakiem, obiecuję ci. Będę się starał.
- Daj mi to przemyśleć w spokoju- powiedziałam.
- Dobrze.
Wstałam i ruszyłam przed siebie. Nie miałam ochoty iść na lekcje.
- Daisy, czekaj!- usłyszałam za sobą wołanie Rossa.
Super, kolejny chce gadać- pomyślałam.
- Co?
- Naprawdę chcesz mu dać szansę? Jemu?- spytał lekko oburzony.
- Nie twoja sprawa, nie sądzisz?
- Wystawiał cię! Płakałaś przez niego!
- A co cię to obchodzi? To czy dam mu szansę czy nie to tylko moja sprawa.
- A ja?
- Co ty?
- Co ze mną? Było nam przyjemnie, przecież wiesz.
- Ross...
- Daisy, chcesz dać szansę temu dupkowi?
- Heh, jesteś takim samym dupkiem jak on- prychnęłam i zaczęłam iść.
- Czemu zamiast jemu, nie możesz dać szansy mi?- spytał z wyrzutem.
Stanęłam i odwróciłam się do niego. Wciąż stał w tym samym miejscu. Podeszłam do niego.
- Tobie szansę? Błagam cię Ross. Nie osłabiaj mnie. O co ci w ogóle chodzi? Boże...
- Nie chcę, żebyś do niego wróciła.
- Daj spokój, już naprawdę nie mam ochoty o tym rozmawiać.
- Okej, ale zanim pójdziesz...- zbliżył się do mnie- Powiedz czyje pocałunki lubisz bardziej.
Kiedy skończył mówić położył dłoń na moim policzku i delikatnie musnął moje wargi.

~~Od autorki~~

Jak się podoba rozdział? :))

Prawdziwy dom bad boyaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz