What's going on?

96 7 2
                                    

Kiedy myślałam, że tego dnia już nic gorszego nie może mnie spotkać, zobaczyłam stojącego przy mojej szafce chłopaka nie z tego świata. Właściwie wydawało się, że tylko ja go widzę. W tym utwierdzeniu przekonała mnie Kayla, która trajkotała jak zwykle bez sensu i nawet go nie zauważyła.

- Sara, jak Boga Kocham, czy ty mnie wogóle słuchasz?!

- Aha, no pewnie - odpowiedziałam na odczepnego. I zaczęłam kaszleć. Chyba dosięgła mnie przypadłość, którą pani Kydshow, nasza biolog, określa mianem "dżumy nastolatków".

- Tak? To o czym właśnie mówiłam?- spytała z wyrzutem. Po lekkim zastanowieniu odparłam :

- Mówiłaś o tym mega przystojnym kolesiu, którego poznałaś na wczorajszej imprezie - palnęłam na odczepnego, wiedziałam że właśnie tym  zamęcza mnie od kilkunastu minut, zawsze po weekendzie streszcza mi swoje "przygody" z kolesiami.

- Masz szczęście młoda - odparła Kay - ale na twoje nieszczęście zaciągnę cię na następne melo, w końcu może kogoś poznasz? - klasnęła w ręce uradowana ze swojego jakże niesamowitego planu. Czujecie tą ironię.

Moja przyjaciółka była tak pochłonięta swoim niecnym planem, że nawet nie zwracała uwagi że moją uwagę nadal przyciąga przystojny koleś stojący w pobliżu mojego świętego miejsca.

Nie uważajcie mnie za idiotkę, ale co byście zrobiły widząc obcego kolesia... Co? O mój Boże on,właśnie bezprawnie grzebie w mojej szafce?!

- Co to ma być?! - wykrzyknęłam zdumiona, na co moja BF lekko podskoczyła - Kayla czy ty widzisz tego kolesia, który przegląda MOJĄ ( podkreśliłam) szafkę?

Przyjaciółka zdumiona moim wybuchem zaprzeczyła kręcąc głową.

- Kochanie, dobrze się czujesz? Może odwieść cię do domu,co? - spytała zmartwiona.

- Ty na prawdę tego nie widzisz Kay...? - spytałam zmartwiona. - chyba masz rację, chcę do domu - poinformowałam płaczliwym głosem przyjaciółkę.

Coś się ze mną dzieje i to od pewnego czasu, nie wiem co to jest, ale muszę się tego dowiedzieć.

Po kilkunastu minutach bezsensownych pytań Kayli o moje zdrowie, dotarłyśmy do o dziwo jej mieszkania.

- Nie pomyliło ci się czasem moje miejsce zamieszkania? - wysiliłam się na lekki żart.

- Nawet nie próbuj mi powiedzieć że w takim stanie chciałaś sama spędzić ten dzień, kochana z tobą na prawdę coś złego się dzieje i musisz mi powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi - odparła z lekką nutą wyrzuty moja przyjaciółka.

- Ale Kay, ja sama się w tym wszystkim już nie mogę połapać. Chyba jestem jakaś psychiczna - stwierdziłam. Kayla, jak to ona zaczęła chichotać na cały samochód.

- Niezły żart Clifford - zaśmiała się. Boże jak ja nie lubię mojego nazwiska, ale chociaż to zostało mi po moich biologicznych rodzicach. Moi adoptowani nawet nie chcą nic słyszeć o "ludziach którzy zostawili cię z niczym".

- Ehhh... - westchnęłam. Zaraz zacznie się przesłuchanie Kayl, a ja chcę tylko trochę odpocząć i wszystko sobie poukładać w tej mojej dziwnej główce. Na moje myśli sama nie mogłam się nie zaśmiać i chyba zrobiłam to na głos bo Kayla zrobiła dziwny ruch rękoma i stwierdziła:

- Wiesz co? Chyba na serio jesteś jakaś psychiczna.

Po chwili już obie nie mogłyśmy powstrzymać naszego dziwnego wybuchu śmiechu.

Co myślicie o pierwszym rozdziale? Może ktoś już ma swoją tezę, wiecie co robić... Komentujcie, głosujcie, cokolwiek. Następny rozdział już nie długo powinien się pojawić :)

Story like a fairy tale?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz