Ji-soo: jak długo będę na ciebie jeszcze czekać?
Jungkook: obiad stygnie?
Ji-soo: nie dostaniesz jedzenia. Kto ci tak nakłamał?
Jungkook: jesteś okropną przyjaciółką, Jisoo. Nie wiem, w co się wplątałem.
Ji-soo: w same dobre rzeczy. Omo, nie mogę się doczekać, aż w końcu przyjedziesz!
Ji-soo: jak na złość wszystko utrudniasz. Dlaczego taki jesteś, Jungkook?
Jungkook: jestem normalny. Odczep się ode mnie
Postukała długimi paznkociami w boki telefonu, spoglądając na przechodniów. Jisoo czekała na swojego internetowego przyjaciela już od dwudziestu minut. W tym wina była po jej stronie, bo sama przyjechała za wcześnie - w końcu dobrze wiedziała, o której jego autobus ma przyjechać do Busan. Nadmiar emocji i czysta ekscytacja jednak robiły swoje, bo nie dla byle kogo zrywałaby się o dziewiątej rano z łóżka, żeby tylko odebrać ciamajdę z dworca.
Nie, nie mogła nazwać Jeona ciamajdą.
Ciamajdą był jej przyjaciel Taehyung, a on dużo różnił się od internetowego kolegi Jisoo.
Jungkook: korek na drodze
Ji-soo: to dobrze, mam jeszcze czas uciec.
Ji-soo: Jungkook?
Jungkook: no co?
Ji-soo: pamiętasz, jak wspominałam ci kiedyś o moim przyjacielu Taehyungu?
Kim było dziwnie zaczynać akurat teraz tę rozmowę. W końcu Kookie jeszcze nie zdążył przyjechać i się z nią spotkać, a ona już prosiła go o przysługę związaną z wyjazdem.
Nie chciała, żeby w ogóle wyjeżdżał.
Jednak wiedziała, że jeżeli teraz nie poruszy tego tematu to później zapomni albo nie będzie mieć okazji, żeby się go zapytać.
Jungkook: wspominałaś o nim. Coś nie tak?
Ji-soo: wszystko w porządku
Ji-soo: tylko myślałam, czy nie mógłbyś się nim zaopiekować w drodze powrotnej?
Jungkook: no pewnie, że możemy razem wracać, co to za pytanie?
Ji-soo: ale mi bardziej chodziło o to, czy mógłbyś się nim zaopiekować. Tam na miejscu też.
Chłopak nie odpisywał przez pewien czas, więc szatynka zaczęła się bać, że jednak wyskoczył z autobusu, żeby powędrować na przystanek, z którego będzie mógł wrócić do Seulu. Jisoo zaczęła żałować, że wyszła z tym tematem, bo długo czekała na pierwszą wizytę Jungkooka u niej, jednak Tae był dla niej równie ważny. Ciągle narzekał, że jest histeryczką i traktuje go jak dziecko - nic dziwnego, skoro znają się odkąd byli mali, a zachowanie chłopaka momentami można porównać do uczynków rozkapryszonego, pięcioletniego berbecia. Jednak Taehyungowi było daleko do istnienia jako mały człowieczek, bo był - po pierwsze - za duży, a następny powód tkwił w fakcie, że za tydzień miał przenieść się na uniwersytet w Seulu, aby rozpocząć swoje samodzielne życie.
Samemu.
W nowym mieście.
Jungkook: mam robić za opiekunkę?
Ji-soo: może tytuł anioła stróża bardziej podchodzi ci do gustu?
Jungkook: hmmmm
Jungkook: nie
Jungkook: ale mogę pomóc twojemu śmiesznemu koledze w zaaklimatyzowaniu się w Seulu
Jungkook: tylko niech nie przesadza
Ji-soo: omo, uwielbiam cię
Jungkook: wiem
Ji-soo: tylko... Jungkook?
Jungkook: no?
Ji-soo: traktuj to jak przypadek. Ja nie kazałam ci się nim zajmować i czuwać. Wszystkie spotkania, sytuacje to... przypadki. Nie pytaj, po prostu zrób to dla mnie
Ji-soo: to bardzo ważne, Kook
Ji-soo: zgoda?
Jungkook: eh, zgoda.
____________________
a/n: pierwsze opowiadanie z k-popu. Czuję się jak na nowej drodze życia.
napiszcie, proszę, w komentarzach, co sądzicie jak na razie xox
YOU ARE READING
roommates | vkook
Fanfictiongdzie Jungkook pomaga Taehyungowi odnaleźć się w nowym mieście. ©bambus99 | 2017