07. Nie jestem pijany!

350 59 7
                                    

Czas we wspólnym mieszkaniu nie był taki najgorszy, jak wydawało się na początku Taehyungowi.

Pierwszego dnia zdziwił się, kiedy rano otworzył oczy w swoim nowym pokoju, chociaż wydawało mu się, że oglądali wieczorem film. Dopiero po chwili zdążył przyswoić ewentualną możliwość, że to Jungkook zaniósł go do nowego łóżka, a Tae zrobiło się miło, że chłopak pomyślał o jego biednych plecach, które dzięki tej trosce nie płakały zaraz po przebudzeniu, a jedynie rozkoszował się miękkim materacem pod swoim ciałem. Wstał po dziesiątej, a jego nowy współlokator w biegu jadł śniadanie, w drodze do drzwi rzucając mu informację, że starszemu również zrobił posiłek, który czekał na stole. To również było miłe i dla Kima jak najbardziej urocze, a przez taehyungowskie myśli przeszło pytanie, gdzie Jeon spieszył się tak od rana zwłaszcza, że była sobota.

Nie powinno go to interesować, prawda? Dlatego nie zawracał sobie tym dłużej głowy.

Dość szybko minął mu weekend, kiedy popołudniami rozmawiał z Jungkookiem, jednak nadal padało i chłopcy nie mogli wyjść do parku, a Taeś nie był osobą, która miała ochotę na sobotnie imprezy. Nawet ze znaną osobą, jaką był Kook, więc grzecznie odmówił koledze, na co młodszy kręcił nosem, że będzie siedzieć w domu. I to w dodatku sam! Jedynym warunkiem, który sprawił, że mu odpuścił była gwarancja pójścia z nim na przyszłą imprezę, jednak gdy tylko czarnowłosy wyszedł za drzwi to Kim zaczął obawiać się, że następny raz może być choćby za tydzień. To dosyć zestresowało chłopaka, ale nie na tyle, żeby kolejne dni nie upłynęły mu podobnie miło.

I w końcu dotarli do wtorku - kiedy był czwarty dzień, kiedy Taehyung mieszkał u Jungkooka i pierwszy dzień, kiedy starszy zdecydował się odpuścić sobie zajęcia, aby przeczytać książkę na jutrzejsze egzaminy. Wstał z łóżka o dziesiątej, wziął szybki, rozbudzający prysznic i poszedł do kuchni, gdzie jak co dzień, młodszy w biegu łykał śniadanie, a coś dobrego stało dla niego na stole.

- Może kiedyś ja ci zrobię śniadanie? - zapytał, pojawiając się w pomieszczeniu, a młodszy chłopak odwrócił się w stronę drzwi. Wydawał się kompletnie nie spodziewać swojego współlokatora o tej godzinie tym bardziej, że wiedział o jego dzisiejszych planach pozostania w domu.

- Już chyba zbytnio przyzwyczaiłem się do tego, że to ja wstaję wcześniej - odpowiedział, a na usta Jungkooka wkradł się delikatny uśmiech. Naprawdę robienie mu śniadań nie sprawiało żadnego kłopotu. Wręcz cieszył się, że teraz może przez kimś popisać się swoją niezbyt wyrafinowaną książką kulinarną w głowie, jednak liczą się chęci, a Kim żył i nie marudził, a w dodatku wspominał, że jedzenie było dobre. Więc dlaczego miałby przejmować się tym, że ekstrawaganckie śniadania nie były na skalę jego umiejętności, skoro proste zachwycały równie dobrze?

- A kiedyś zjemy razem śniadanie? - dopytywał dalej, siadając przy stole i najpierw podpierając głowę na swoich dłoniach. Dopiero po chwili chwycił w rękę widelec, dłubiąc nim w jajecznicy. Jeon rzucił okiem na zegarek i w sumie zostało mu dziesięć minut do wyjścia. O dziwo dzisiaj wyrobił się wcześniej, bo nie poleżał piętnastu minut dłużej w łóżku, więc zaparzył swojemu współlokatorowi kawę i postawił kubek przy jego talerzu, a sam zajął miejsce naprzeciwko jasnowłosego ze swoim śniadaniem, na co Tae uniósł wzrok z jajecznicy.

- Choćby dzisiaj - odpowiedział na kolejne pytanie, nie siląc się na jakąś większą i głębszą odpowiedź. Nie zwracał też konkretnej uwagi na zachowanie Tae, chociaż... nie, jednak zwracał, bo zerknął na chłopaka, który uśmiechnął się lekko na fakt, że Jungkook dosiadł się do stołu. - Czy to dla ciebie ważne, że będziemy jeść posiłki razem? - zapytał niepewnie. U niego, w rodzinnym domu, to wszystko było rozbite. Mama wracała wcześniej, robiła obiad, ale potem wracała do firmy. Od święta zjadł obiad z bratem, a ojciec w ogóle wracał wieczorem, czasami później niż matka. Wszystko po prostu wyglądało tak, że każdy jadł sam o innej porze, dlatego też nie był do końca przyzwyczajony do takiej konieczności wspólnego jedzenia, ale dla wygody jego współlokatora mógł przywyknąć do wspólnych posiłków.

roommates | vkookWhere stories live. Discover now