Każdy sen był jak zanurzenie w lodowatej wodzie. Szok, maksymalne napięcie wszystkich mięśni w niemym proteście przed wdzierającymi się w głąb organizmu mroźnymi szpilami. Z upływem czasu wszelkie kolejne ukłucia przeradzały się w rozgrzewające szczypanie, by wreszcie odpuścić i wyrzucić me ciało w nieznanym mi miejscu z niedorzecznie zamazanym obrazem. Co noc to samo, stałam sama w szarówce i nasłuchiwałam zniekształconych głosów rozbrzmiewających tuż obok mnie, licząc, iż w końcu coś zrozumiem. Nadaremne. Obserwowałam ten nieznany mi świat jak zza zamarzniętej szyby, gdzie wszelaki widok rozmywał się w ciemne fale, a sylwetki rozmawiających osób stawały się pokraczne i budzące grozę. Bałam się, tak okropnie bałam się zasypiać, gdyż wiedziałam, że każdy mój sen, będzie podobny do poprzedniego. Najgorsze jednak było to, że nie czułam się wcale taka osamotniona w tym miejscu. Wyraźnie wyczuwałam obecność czegoś kryjącego się za siwą mgłą, czasem słyszałam szuranie tak blisko, aż przestawałam oddychać z obezwładniającego przerażenia i choć nie miałam pojęcia, kim są ludzie, których słyszę, to z całych sił pragnęłam dostać się na ich stronę. Jednak nie istniała żadna bariera do sforsowania, mogłam kluczyć wokół nieznanych postaci, patrzeć im niemal prosto w twarze, lecz na nic to się zdawało. Byli duchami w mojej rzeczywistości, niczym zniekształcone echo z innego wymiaru. A może to ja byłam mglistym intruzem w ich świecie? Jaka prawda by nie była, nie mogłam się z nimi skontaktować w żaden znany mi sposób. Właściwie od wielu miesięcy staram się nie wydobyć z siebie żadnego dźwięku, bo odniosłam wrażenie, że cokolwiek czai się ze mną we mgle, dotarło tu właśnie po moim głosie.
Szósta rano. Pobudka.
Głowa mi pęka, nie jestem w stanie wyspać się dostatecznie podczas moich nocnych eskapad w krainy wiecznego, koszmarnego napięcia. Westchnęłam i zmusiłam swe ciało, aby szybko wstać i ruszyć od razu pod prysznic. Gorąca woda relaksowała mnie i zmywała resztki wspomnień z mroźnego, nieprzyjemnego snu. Trzeba wziąć się w garść i znów ruszyć na poszukiwania pracy. Kochałam swoje samotne, ciche poranki w mej wynajmowanej kawalerce na piątym piętrze i za nic nie chciałam tego zmienić. Muszę w końcu znaleźć jakieś zatrudnienie, bo rodzice nie będą w stanie wiecznie opłacać za mnie rachunków, a stypendium szkolne nie starcza na wiele. Zacisnęłam zęby i jeszcze raz przejrzałam skierowania do pracy z pośredniaka. Kelnerka, pomoc kuchenna i sprzedawca w sklepie monopolowym. Szczyt marzeń, nie ma co. Z drugiej strony nie zamierzam wybredzać, wybór jest mocno okrojony, szczególnie, iż potrzebuję elastycznego grafiku, który mogłabym dostosować do swoich studiów. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu. Dzwoniła do mnie moja najlepsza kumpela ze szkoły, która pewnie jak zwykle chce się upewnić, że pójdę w odpowiednio pozytywno-bojowym nastroju zdobywać zatrudnienie.
- Hej, Kat. - Odebrałam telefon.
- No cześć, słuchaj, to o jakie stanowisko dzisiaj wojujesz? - jak zwykle zaczyna od tego, co ją interesuje. Żadnych podchodów, owijania w bawełnę, po prostu nie traci czasu na zbędną paplaninę i w sumie za to ją lubię.
- Serwowanie, zmywanie lub sprzedawanie - odparłam beznamiętnie.
- O, to czyli same najlepsze fuchy w mieście. - Zaśmiała się w słuchawkę, po chwili dodała - bierz się za ostatnie, serca nie masz do sprzątania, a z twoim szczęściem, to serwować możesz tylko w gumowych naczyniach.
- Dzięki, Kat, będę miała to na uwadze. W piątek masz wieczorną zmianę? - zmieniłam temat.
- Tak, możesz wpaść, chcę nauczyć się nowego drinka, więc bierz swój puchaty ogonek, znów będziesz moim króliczkiem. - Ponownie się roześmiała, a ja razem z nią. Niemal widziałam, jak jej oczy błyszczą się z radości, uwielbiała swoją pracę. Kat jest niezwykle mądrą dziewczyną, do wszystkiego, co robi, przykłada się całym sercem i rezultaty są oszałamiające. Pisane jej jest zostać kimś wyjątkowym, ma mnóstwo możliwości, a ona nie widzi siebie nigdzie indziej, jak za barem serwując bajeczne drinki.
CZYTASZ
W Szponach Mrozu
FantasyEmma zawsze myślała, że ma kontrolę nad swym życiem i sukcesywnie wprowadzała swe plany, aby się usamodzielnić. Do czasu, gdy sny zaczęły przenikać jej rzeczywistość i pojawił się On. A może to wcale nie były sny? Z każdym kolejnym wydarzeniem miała...