Gdzie czekał na niego Ciel z Sebastianem.
-Co tak długo? - Spytał młodzieniec.
-Dostałem drawek i najlepszy lekarz w stanach musiał mnie ratować. Długa historia.
-Przecież to ja jestem najlepszy. - Powiedział Dr. strange pojawiajac się na statku.
-Aha nie masz licencji i nawet stetoskopu prosto trzymać nie umiesz. - Powiedział Housa wychylając się za sterów Sokoła.
-Yyyh! to ty! - Strange wyjął zza peleryny miecz świetlny.
-Ej, ej, ej! Ja tu prowadzę!
-Czy Han Solo nie był kapitanem?
-Był. Ale zamroziłem go w karbonicie.
Miecz swietlny Stivena zmienił się w chube, którą rzucił prosto w ster, który uległ zniszczeniu.
-To pradawna chuba ! -Krzyknął Ciel.
-Ta... a ja mam magiczną laskę. - Krzyknął House i zamachnął się na byłego lekarza. Dr Strange podskoczyl w ostatniej chwili łamiąc laskę Housa.
-Spadamy idioci! - Krzyknął młody hrabia.
-Ej! Tylko Wilson tak może! - Krzyknął Greg wrzycając laskę za okno i wyciągając nową z schowka.
Wtedy dr strange wziął Aomine pod pachę i wraz z Sebastiamem i Cielem uciekł ze statku. Sokół już miał się rozbić gdy na pokładzie pojawił się Loki, który całą tą sytuację wyczarował by pozbyć się namolnych pasażerów z statku. Po czym razem z Housem i Benem Afflekiem poszedł na piwo.
Tymczasem w Ameryce Południowej mieszkał mały chłopiec o imienu Wade. Razem ze swoją przyjaciółką Amelią mieli wiele przygód. Jednak okazało się że mały Wade choruje na raka. Ale coś nie wyszło, więc Wilson strył twarz pod maską i został antybohaterem, który uciekał od codzienności najemika z niewyparzoną gębą poszywając się pod onkologa Jamesa Wilsona.
![](https://img.wattpad.com/cover/91010435-288-k901905.jpg)
CZYTASZ
Harry Potter w kosmosie część druga
FanficCzytasz to na własne ryzyko, grozi traumą i zepsuciem psychiki. Zapraszam!