Prolog

35 10 11
                                    

Sophie siedziała na krześle wpatrując się w okno. Miała ostatnio gorsze dni, a na dodatek przez swój zły humor pokłóciła się z rodzicami. Wpływało to nie tylko na jej samopoczucie, ale także na wygląd. Jej zwykle zadbane, brązowe włosy tego dnia związała w niechlujnego kucyka. Szare oczy, które zazwyczaj przepełniała radość dzisiaj były lekko przygaszone.

Dziewczyna westchnęła i odwróciła się, by spojrzeć na pokój. Jej zdaniem był naprawdę piękny i sama zawsze o takim marzyła. Urządzony był w stylu nowoczesnym i przeważała tam biel. Kilka przedmiotów takich jak ozdobne poduszki, czy wazony z kwiatami miały kolor błękitny, żeby pomieszczenie nie wydawało się monotonne.

Po chwili w drzwiach pojawiła się Arlette z dwoma czarnymi kubkami w rękach. Była ona właścicielką pokoju, w którym przebywała obecnie Sophie, jak i najlepszą przyjaciółką nastolatki. Jej wygląd cechowały bardzo delikatne i śliczne rysy twarzy, które podkreślała codziennym makijażem. Miała blond włosy i – ponieważ uwielbiała się wyróżniać – nosiła lawendowe soczewki.

- Proszę – rzekła wesoło, stawiając przygotowaną kawę na stoliku, po czym usiadła na miękkim łóżku i powoli upiła kilka łyków napoju. Przyjaciółka odpowiedziała jej jedynie wymuszonym uśmiechem i również sięgnęła po filiżankę.

- Nie cierpię kiedy jesteś smutna Flight, nie dość, że to łamie mi serduszko, to jeszcze jest tak niezręcznie – jęknęła Arlette i podniosła się z miejsca. Wzięła do ręki komórkę i włączyła muzykę, by zagłuszyć ciszę, której nie mogła już znieść. Nie chciała usiąść z powrotem, bo nienawidziła bezczynności. Ona zawsze musiała coś robić. Podniosła kilka zeszytów z biurka i włożyła je do sporej szafki, w której od niepamiętnych czasów trzymała przybory szkolne, po czym zabrała się za sprzątanie reszty rzeczy.

- Arlette? – mruknęła niepewnie Sophie, spoglądając na krzątającą się po pokoju dziewczynę. – Mam dość nietypowe pytanie.

- Słucham cię, słonko – rzuciła dziewczyna. Szybko odłożyła na miejsce długopis, który miała w dłoni i usiadła obok przyjaciółki.

- Jak myślisz, kim są anioły? – spytała Flight, wciąż nieco przygnębiona.

- Nie wierzę w nie. Myślę, że to co się dzieje tu i teraz zależy tylko od nas i naszych znajomych – odparła z uśmiechem i złapała za rękę towarzyszki, zwracając tym na siebie jej uwagę.

- A ja myślę, że to upadli ludzie, którzy chcą pomóc innym i przy tym naprawić swoje błędy z przeszłości – stwierdziła Sophie, a kąciki jej ust lekko się uniosły.

Uwielbiała poruszać ten temat. Interesowało ją życie pozaziemskie, jednak ona postrzegała je nieco inaczej niż reszta. Nie wierzyła w to, że umierając człowiek trafia od razu do raju, była pewna, że jakoś musi odkupić swoje grzechy i sądziła, że dzieje się to w taki właśnie sposób. Sama chciała być czyimś stróżem, zawsze wspierającym opiekunem, a za razem przyjacielem.

- Co cię tak naszło na rozmowy duchach? Nie wolisz zamówić pizzy i obejrzeć jakiegoś horroru? – zaproponowała Arlette nie chcąc dłużej ciągnąć tej rozmowy.

- Przecież wiesz, że nie cierpię horrorów. Po naszym ostatnim seansie spałam przez miesiąc przy zapalonym świetle, z nożem na szafce nocnej – zaprotestowała Sophie.

- Wiem – odparła wesoło gospodyni, wzięła na kolana laptopa i włączyła go.

- A co powiesz na jakąś komedię? Potrzebuję czegoś na poprawę humoru – rzuciła Flight.

- No już niech ci będzie – zgodziła się Arlette.

Obie siedziały obok siebie oglądając wybrany film, w którego połowie obie zasnęły z powodu ogarniającego je zmęczenia.

Sophie jeszcze nie wiedziała, że to ostatni dzień jej całkowicie normalnego życia.

Author's Note

Hej! Jako, że podchodzę do tego opowiadania znacznie bardziej profesjonalnie niż do innych, które pisane są raczej na luźno, notka też chyba powinna być bardziej dokładna.

To już 6 książka jaką tu publikuję, ale tą jestem najbardziej podekscytowana. Jeśli czytacie Camping to zapewne wiecie, że opowiadanie to planuję od lipca. Pokładam w nim wielkie nadzieje i liczę na to, że wam się spodoba.

Przy okazji bardzo dziękuję FirebreatherCat, która wykonała idealną okładkę i za to, że bardzo pomogła mi w dopracowaniu mojego pomysłu.

Dziękuję też Flamingom (przepraszam, że tak ogólnie inie wymieniam) za wielkie wsparcie!

Nie przedłużając: dziękuję za przeczytanie i mam nadzieję, że zostaniecie tu na dłużej <3

Nie Walczysz Sam [m.c.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz