Rozdział 14

134 9 3
                                    

Pv Ashley.

Tego ranka promienie słońca dosięgnęły mojej twarzy dopiero o jedenastej. Upewniłam się co do godziny, odblokowując telefon. Od razu zasypały mnie powiadomienia z social mediów. Postanowiłam to jednak zignorować, odkładając urządzenie na stołek.

Wraz z zerknięciem na pościel, w mgnieniu oka, wydarzenia z wczorajszego dnia zabrudziły sobą mój świeży umysł. Uświadamiając sobie to wszystko miałam ochotę krzyczeć. Jedna część mnie zastanawiała się przerażona jak do tego doszło, i jak mogłam do tego dopuścić.

"Jak mogłaś tak postąpić?!"
"Ty go prawie w ogóle nie znasz!"
"Byłaś tak lekkomyślna, że szkoda strzępić język!"
"No idiotka!"

No ale druga część mnie - ta głupsza rzecz jasna - wręcz się z tego cieszyła. Byłam tak zaślepiona wizją samotnej nocy z paczką chusteczek przy sobie, że nie wiedziałam wtedy co mówię. Ale mimo to nie żałowałam - po części. W końcu jestem jeszcze nastolatką, która przez większość życia posługiwała się, i nadal posługuje jebanymi hormonami.

Zacisnęłam mocno powieki i szybkim ruchem przekręciłam głowę w kierunku drugiego końca łóżka, przybierając na twarzy grymas. Miłam w dupie, czy wyglądam teraz komicznie, czy też jak zagrożony wyginięciem super ekstra okaz pojebańca.

Miałam prawo, okej?!

Uchyliłam lekko jedno oko i gdy niczego 'ludzkiego' nie zauważyłam - otworzyłam szeroko zielone oczy. Ku mojemu zaskoczeniu, zamiast śpiącego Max'a, zastałam puste łóżko. Mimowolnie na moje usta wkradł się smutny uśmieszek, bo mimo, iż nie chciałam go teraz widzieć, to... To jednak chciałam. I nic na to nie poradzę. Zamiast tańczyć macarenę, bo uniknęłam żenującej sytuacji, ja mam się ochotę rozpłakać, bo ode mnie uciekł. Jestem po prostu pojebana. Powinniście mnie gdzieś zamknąć. To nie jest normalne zachowanie.

Wstałam z łóżka odpędzając te chore insynuacje. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, a moim oczom rzuciła się tacka z muffinkami. Może nie zbyt tradycyjne tę śniadanie, ale zważając na pustości w mojej lodówce - nie będę narzekać. Podeszłam bliżej i sięgnęłam po jednego z nich, od razu pałaszując, a jednocześnie zauważając karteczkę z ciągiem cyfr, czyli prawdopodobnie numerem telefonu bruneta.

Odruchowo złapałam w ręce telefon i wystukałam dziewięć podanych cyferek, w ten sposób tworząc nowy kontakt na mojej liście.

Utworzono nowy kontakt.

Nadano nazwę DEALER MUFFINEK.

Ja: Dziękuje za pyszne śniadanie. Szkoda tylko, że się po nim roztyje! ;c

Po dosłownie paru minutach dostałam odpowiedź.

DEALER MUF..: Ashley?

Ja: Tak, dokładnie ta sama, którą rano zostawiłeś bez uprzedzenia.

DEALER MUF..: Nie wiedziałem czy powinienem zostawać, ale mogę ci to wynagrodzić.

You Changed Me [KOREKTA-ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz