Prolog

388 27 26
                                    

Wróciłam do domu prosto ze szkoły w bardzo dobrym humorze. Nastał weekend. Czekała mnie masa zabawy! A to basen, a to urodziny Julie i Nath'a, a to jeszcze zakupy. Byłam w niebo wzięta.

Bo przecież byłam tylko dzieckiem.

Szarpnęłam za drzwi, a na wejściu zobaczyłam rodziców. Niestety nie tryskali energią jak zawsze. Odkąt pamiętam, moja rodzina była jedną, wielką kulką szczęścia.

Nie tym razem.

Moja mama siedziała wtedy skulona na kanapie i cicho łkała w jedną z poduszek. Tata zaś chodził z kąta w kąt mamrocząc coś pod nosem. Czułam - wręcz wiedziałam, że to nie oznacza nic dobrego.

W pewnym momencie tata zaszlochał głośno, zasłaniając twarz rękoma.

-To jest... Nie! Jak?! Cholera...- wpatrywałam się w zaistniałą scenę i marszczyłam brwi w niezrozumieniu.

Odetchnęłam głośno, a następnie zdjęłam swoje różowe buciki. Wreszcie odważyłam się wejść do salonu.

-Mamo? Tato?- zaczęłam niepewnie. - Coś się stało?

-Kochanie... Nie wiem jak ci to powiedzieć... - zerknęła na mnie rodzicielka.

Cała się trzęsła. Starała się to ukryć, ale bezskutecznie. Co takiego musiało się stać, że moja wiecznie szczęśliwa i uśmiechnięta mama wręcz dławiła się swoimi łzami? Nic nie rozumiałam!

Tata usiadł prędko koło blondynki i przytulił, chowając głowę w jej długie, piękne włosy.
Ona zaś pocałowała go czule w skroń.

-Alice...- tata zwrócił się do kobiety z niesłychanym spokojem. - Spokojnie. Wyduś to z siebie. Ona musi to wiedzieć.

-Wiem, że musi. Wiem.- wybełkotała. - Ash... - zerknęła w moją stronę i gestem ręki, pokazała bym podeszła bliżej.

Ale ja, jak to mała wystraszona, pełna sprzecznych myśli dziewięciolatka, nie ruszyłam się nawet na krok. Doskonale pamiętam, jak strach wywrócił mi żołądek do góry nogami, a zarazem spiął wszystkie mięśnie. Nie wiedziałam co się dzieje. Ja nawet nie wiedziałam czego się tak boje.

Do czasu.

-Nie rozumiem, czemu nic wcześniej nie zauważyłam, naprawdę. Przepraszam. Przepraszam, was za wszystko. - spojrzała na mnie swoimi załzawionymi, szmaragdowymi oczami.

-M-mamo, ale ja nic nie... - nie dane mi było dokończyć.

-Mam raka. - wydusiła z siebie.

To nie może być prawda...- pomyślałam.

Wtedy cały mój świat legł w gruzach. W ciągu kilku chwil wszystko się zawaliło... Nie, nie.

R O Z P I E R D O L I Ł O.

Od razu zaczęłam płakać, nawet nie zauważyłam kiedy łzy zaczęły ściekać po moich policzkach strumieniami.
Popędziłam do mamy, wtulając się w jej pierś. Od razu odwzajemniała gest i ucałowała w czoło. Sama zaczeła płakać. A tata patrzył tylko bezradnie przez okno z papierosem w ręku.

-Wszystko będzie dobrze Ashley... Nie martw się. - powiedziała mama przyciskając blizej siebie moje drobne, kruche ciałko. - Wygramy to.

-Wiem, mamusiu. Wiem. -  odpowiedziałam bez zastanowienia.

Wiedziałam, że będzie to dla nas bardzo trudny czas, ale nie mogliśmy się poddać.
Postanowiłam sobie wtedy, że zawsze będę przy mamie i pomogę wytrwać jej te paskudną chorobę. Byłam pewna, że tata też.

Muszę być teraz silna. Nie mogę zostawić jej z tym samą.  Za bardzo ją kocham. - powtarzałam w myślach.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej wszystkim!

Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie wyszło idealnie, ale jest to nasza pierwsza książka i staramy się jak tylko możemy!
Rozdziały będą pojawiać się w ciągu kilku dni. Póki co nie możemy ocenić dokładnie.

Gwiazdkujcie i komentujcie!!  💕💕💕💕

You Changed Me [KOREKTA-ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz