[Eren x Reader] - "Bo cię kocham!"

1.5K 117 9
                                    

*Reader*

Obudziło mnie delikatne łaskotanie w nos. Odruchowo podrapałam się po nim i odgarnęłam włosy, które powodowały to uczucie.  Odchyliłam głowę do góry i ujrzałam jeden z najpiękniejszych widoków jakie mogłam podziwiać w życiu. Podniosłam się nieco do góry i wspięłam się na łokciach, by móc jeszcze lepiej przyjrzeć się, brunetowi, który spał obok mnie. Wyglądał tak niewinnie podczas snu. Obserwowałam jeszcze przez moment jak jego klatka piersiowa systematycznie podnosi się i opada, po czym postanowiłam wstać.

Usiadłam na brzegu łóżka i założyłam kapcie na nogi. Wstałam i ruszyłam w kierunku łazienki. Obmyłam twarz zimną wodą, by nieco się rozbudzić.  Zeszłam do kuchni, by zrobić śniadanie. Nalałam wody do czajnika i włączyłam urządzenie. Wyjęłam patelnię i ustawiłam ją na kuchence, jednocześnie odpalając gaz. Wyjęłam jajka z lodówki.

Gdy tak krzątałam się po kuchni i szykowałam śniadanie, poczułam jak czyjeś dłonie obejmują mnie w talii i znajome mi już usta całują mnie w kark.
- Dzień dobry, kochanie. - usłyszałam mruknięcie tuż przy moim uchu.
- Dzień dobry. - odpowiedziałam odwracając się do chłopaka przodem, po czym delikatnie pocałowałam go w usta.
- Jakie masz dziś plany? - zapytał, zalewając wrzącą już wodą herbatę.
- Mam dzisiaj wolne! - zaśmiałam się.
- Bardzo śmieszne! Kiedyś wsadzę te wszystkie dokumenty Levi'owi w tyłek! - oburzył się chłopak.

Wraz z Erenem pracowaliśmy w jednym biurze dla Levi'a. Był człowiekiem wymagającym, no i chyba niezbyt lubił się z Erenem. Zawsze dawał mu calą masę rzeczy do zrobienia.
- Nie stresuj się tak! - zganiłam go, podczas gdy mieszałam jajecznicę, aby się nie przypaliła.
- Ach, dzięki tobie cały stres znika. - szepnął, zciągając koszulkę z mojego ramienia i złożył na nim kilka delikatnych pocałunków.
- Głupek! - zaśmiałam się i pstryknęłam go w nos.

Po chwili gdy już wszystko było gotowe, wzięłam talerze i ustawiłam je na stole.
- Smacznego! - wypowiedzieliśmu razem i zaczęliśmy jeść.

Po chwili jednak Eren spojrzał na zegarek i zerwał się na równe nogi.
- Cholera! Spóźnię się! I koszulę mam nie wyprasowaną! - krzyczał, wychodząc zza stołu.
- Wyprasowałam ci wczoraj koszulę. Wisi w szafie. - poinformowałam Erena spokojnym tonem.
- Dziękuję! Co ja bym bez ciebie zrobił! - zaśmiał się, wbiegając do kuchni i w pośpiechu zapinając koszulę. Podszedł do mnie, pocałował mnie w tył głowy i wypił trochę herbaty.

Uwielbiałam go. Za wszystko. Za to jaki był roztrzepany i za razem uroczy. Za to, że dbał o mnie i starał się, bym była szczęśliwa. Patrzyłam tak na niego jak biegał po domu i szykował sie do wyjścia. Ostatecznie, cały w gotowości podszedł do mnie i pocałował mnie na pożegnanie.
- Bądź grzeczna, kocham cię!
- Jedź bezpiecznie. - zganiłam go, podając mu kluczyki od samochodu. - Bo cię kocham! - dodałam i chłopak zniknął, trzaskając za sobą drzwiami.

Skończyłam w spokoju jeść i zabrałam się za zmywanie. Kiedy i z tym się uporałam, stwierdziłam, że posprzątam w naszej sypialni, bo ostatnio zrobił się tam ogromny bałagan. Dawno nie miałam takiego dnia wolnego od pracy, a rzadko kiedy mam czas na większe porządki, więc dziś był idealny moment.

Zaczęłam od zbierania śmieci i odkładania ubrań do prania. Jak to zawsze podczas sprzątania, znajduje się masę rzeczy, które nas skutecznie od tych porządków odciągają. Jedną z rakich rzeczy był album ze zdjęciami moimi i Erena. Oczywiście musiałam go w tym momencie przejrzeć!

Gdy tak przedlądałam zdjęcia, zadzwonił mój telefon. Pobiegłam do kuchni, bo tam go przecież zostawiłam. Wzięłam go do ręki, spojrzałam na wyświetlacz: "Levi". Przewróciłam oczami i niechętnie odebrałam telefon.
- Tak, słucham?
- [T.I] jest pewien problem. - zaczął niepewnie.
- Ale jaki? Mam wrócić do pracy? - zapytałam w wyrzutem.
- Nie, ehh... Nie wiem jak ci to powiedzieć.
- Po prostu powiedz. Cos się stało? - odpowiedziałam z coraz większym zniecierpliwieniem
- Eren jest w szpitalu... - westchnął, a ja nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. - Hej, jesteś tam? - zapytał z zaniepokojeniem.
- Tak... - wydukałam. - Ale co się stało? - spytałam, gdy dotarło do mnie to co powiedział Levi.
- Miał wypadek. Ale nie przejmuj się, już po ciebie jadę. - poinformował mnie i się rozłączył.

Usiadłam na krześle i przytknęłam dłonie do ust, spazmatycznie nabierając powietrza. Jak do tego doszło? Czy wszystko w porządku z Erenem? Cała masa pytań przechodziła wtedy przez moją głowę. Chciałam po prostu wiedzieć, czy żyje...

Po kilku długich dla mnie minutach, dzwonek do drzwi zadzwonił. Doskonale wiedziałam, że to Levi. Szybko otarłam łzy z policzków i wstałam z krzesła. Chwyciłam kurtkę i wyszłam.
- Chodźmy. - rzuciłam, zamykając drzwi na klucz. Szybkim krokiem ruszyliśmy do samochodu.
- Levi, co się stało? - zapytałam, zachrypniętym głosem, gdy już byliśmy w drodze.
- Miał stłuczkę... - odpowiedział z powagą w głowie.
- I co? Tyle? - dopytywałam z wyrzutem.
- Sam dokładnie nie wiem. - syknął z lekkim wyrzutem.

Dojechaliśmy w ciszy do szpitala. Dosłownie wbiegłam do środka i zaczęłam wypywać w rejestracji o Erena. Jedna z pielęgniarek pokierowała mnie do sali w której przebywał Eren. Gdy dotarliśmy do owej sali, od razu chciałam wejść do środka. W tym samym momencie z pomieszczenia wychodził lekarz.

Od razu zaczęłam wypywać o to, w jakim stanie jest teraz Eren.
- Proszę się uspokoić. - powiedział spokojnym głosem. - Jego stan jest stabilny. Ma lekkie wstrząśnienie mózgu i złamaną rękę. Zostanie na obserwacji na kilka dni.
- Czy mogę go zobaczyć? - zapytałam z nadzieją w głosie. Byłam już nieco spokojniejsza.
- Tak, ale właśnie śpi. A i proszę wchodzić pojedynczo.

Podziękowałam lekarzowi i po cichu weszłam do środka. Eren leżał na łóżku, poprzypinany do jakichś urządzeń i do kroplówki. Natychmiast usiadłam obok niego na łóżku. Chwyciłam go za dłoń i zaczęłam gładzić kciukiem.
- Idiota... - wydukałam, patrząc na niego zaszklonymi oczami. - Dlaczego mnie tak straszysz...

Siedziałam przy nim, przez kilka kolejnych godzin i czekałam, aż się obudzi. W międzyczasie kręciłam się trochę po pokoju, by zabić czas, chociaż odrobinę. W pewnym momencie brunet zaczął przeciągać się i przebudzać. Usiadłam spowrotem obok niego,  a moje oczy ponownie zaszły łzami.
- Co się stało? - zapytał zdezorientowanym głosem.
- Miałeś wypadek. Nie pamiętasz? - poinformowałam go.
- Niee, nic, a nic...
- Bałam się, że mnie zostawisz... - westchnęłam, mimowolnie się uśmiechając.
- Nigdy bym cię nie zostawił. - uśmiechnął się szeroko. - Wiesz czemu?
- No czemu? - zapytałam z ciekawością.
- Bo cie kocham. - wyszeptał, a ja pochyliłam się nad Erenem, by złożyć pocałunek na jego ustach.

-----
Hej! ❤
Ehh odkopałam tego szocika i po delikatnym odpicowaniu postanowiłam go opublikować!

Mam nadzieję, że się Wam spodoba 😍

*SnK* ~ [One-Shoty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz