Rozdział 1

49 2 2
                                    

-Jestem Róża mam 17 lat i przyjechałam tu, by mieszkać z tatą.-powiedziałam z lekkim zażenowaniem.
-Dziękuję Różo. Usiądź proszę... do Chrisa. To ostatnia ławka po prawej.-powiedziała z uśmiechem nauczycielka.

Nie miałam ochoty siadać z nikim. Jedyny plus to to, że siedziałam w ostatniej ławce-przynajmniej nie będę zwracać na siebie uwagi.
-Hej!-szepnął Chris z małym uśmiechem. Miał blond włosy sięgające mu do połowy szyi i ciemne brązowe oczy. Pewnie inne dziewczyny uważały go za przystojnego,ale mnie to nie interesowało-nie chciałam zawierać znajomości.
-Cz-cześć...-odpowiedziałam i odwróciłam głowę.
-Coś taka sztywna?-Chris przysunął krzesło do mojego, a ja nie chcąc tego odsuwałam się. Moje siedzisko zahaczyło o nogę ławki, a ja upadłam uderzając ramieniem o podłogę.
-Świetnie! Po prostu cudownie! Pierwszy dzień szkoły, to i pierwsze siniaki!- myślałam ze złością i zażenowaniem.
Nauczycielka nic nie widziała, bo pisała coś na tablicy. Chris śmiał się pod nosem, ale pomógł mi wstać.

Usłyszałam dzwonek. Upragniony dzwonek.Reszta lekcji przebiegła spokojnie.

******

Zaczynało się już robić ciemno, a ja by dojść do domu musiałam przejść przez mały lasek. Miałam nadzieję, że się nie zgubię, bo dopiero się wprowadziłam. Wyszłam ze szkoły.

Szłam spokojnie przez las do domu. Usłyszałam za sobą dziwny szelest. Obróciłam się i zobaczyłam za sobą ogromnego stwora. Miał cztery fioletowe nogi z pazurami, wielki tułów z ogromnymi skrzydłami waszki, duże nozdrza i turkusowy nos, lśniące się dwie pary oczu i wysokie czułki. Miał również ogon z fioletowym włosiem na końcu. Biały koc z frędzlami okrywał jego tułów. Czułam lęk i niepokój. Łzy spływały mi po policzkach. Zaczęłam uciekać, lecz stwór złapał zębami moją bluzę i zaczął biec między drzewami-już nic nie mogłam zrobić.

Po około minucie wrzucił mnie do wielkiej dziury i odleciał.
-Aaaaaaaaaaaaaaa!- krzyknęłam z przerażeniem. Wpadałam do bardzo głębokiej dziury. Czułam, że już nigdy nie wrócę do domu-byłam załamana. Całe życie mijało mi przed oczami, a łzy lały się z moich oczu. Podczas spadania byłam tak oszołomiona tym zdarzeniem, że zemdlałam.

******

Przebudziłam się leżąc na stercie liści, a nade mną latały stworki wielkości małego palca. Przyjrzałam się im dokładniej. Niektóre miały delikatne różową skórę, a inne- mleczną. Czerwone rumieńce przyozdabiały ich twarze, a duże oczy budziły niepokój. Stworzonka miała malutkie skrzydełka mieniące się w promykach światła. Ostatnie co zobaczyłam, to ich uszy i ogony z bujną minimalistyczną sierścią.

Byłam tak zszokowana że nie mogłam się ruszyć. Stworzonka latały i sypały na mnie pył, który delikatnie muskał moją twarz. Poczułam się niezwykle zmęczona, a po chwili ogarnął mnie sen...

---------------------------------------------
Cześć!

Mam nadzieję, że się podobało! Pierwszy rozdział jest trochę nudny-przyznaję, ale był potrzebny do tego, by opowieść mogła się rozwinąć!

OgonWhere stories live. Discover now