/20; it started from proposition/

121 12 10
                                    

Dni płynęły, wszystko wracało do normy. Michael działał prężnie, jeśli chodziło o dojście do prawdy i naprawdę starał się udowodnić niewinność swojej pacjentki. Nie potrafił pojąć tego, jak bardzo go zmieniła i że wrócił jeszcze do swojej starej odsłony, o której tak naprawdę zdążył zapomnieć. Przestał być tym gburowatym mężczyzną z wieloma maskami na twarzy, a wrócił ten roześmiany młodzieniec, który nadawał się do pracy psychiatry jak nikt inny. Blondyn po odnowieniu kilku starych znajomości, w tym znajomości z byłym agentem federalnym, mógł choć trochę odpocząć. W prawdzie w dalszym ciągu dostarczał informacji Jamesowi, ale głównie wszystko zostawiał Aubreyowi. Wolał się nie wtrącać w to, co nie było jego dziedziną. I przyniosło to na swój sposób sukces. James zaczął odkrywać te fakty, które policja i sąd zbagatelizowali. Ustalił, gdzie była Red w czasie popełnienia zabójstwa i że nie mogła się urwać, aby dokonać tak straszliwej zbrodni. Michael był mu za to niezmiernie wdzięczny i gdy sam był już stuprocentowo pewny, że jego przypuszczenia się potwierdziły, zaczął delikatnie wprowadzać ten temat do rozmów z samą Red. W prawdzie nie od razu, ponieważ wszystko należało zrobić małymi krokami, powoli oraz bez pośpiechu. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nastolatka spędziła tyle czasu w szpitalu, że naprawdę mogło się to na niej negatywnie odbić. Przede wszystkim musiał upewnić się, że poradzi sobie poza murami psychiatryka. 

;;;

Red tamtego dnia wstała i jak zwykle udała się na śniadanie. Naprawdę zaczęła już jadać regularnie i nie było problemów z posiłkami. Obiecała sobie, że przestanie zasmucać blondyna pod tym względem i zrobi ze sobą porządek. Udawało jej się, choć miała chwile zwątpienia. Wtedy jednak Michael zawsze był obok niej, dając potrzebne wsparcie i pocieszające słowa. Była mu za to niesamowicie wdzięczna, bo zdawała sobie doskonale sprawę, że prawdopodobnie inny psychiatra już dawno dałby sobie spokój i odesłałby ją do placówki o zaostrzonym rygorze. On jednak tego nie zrobił i choć połączyła ich relacja, jaka nie powinna mieć miejsca, to nie przejmowali się tym. A już na pewno nie Red. Było dobrze jej z tym, jak psychiatra ją traktuje i w końcu przestała przejmować się tym, co pomyślą sobie inni. Ważne, że ona sama była szczęśliwa i wracała do zdrowia pod aspektem fizycznym. Doskonale zdawała sobie sprawę, że ucierpiała przez skoki w swojej wadze, pomimo to była jednak dobrej nadziei. Zaczęła z powrotem nabierać kilogramów, a kości bioder czy żeber nareszcie znikały i nie rzucały się w oczy tak bardzo jak na początku. 

Na śniadaniu było jak zwykle mało pacjentów. Wielu z nich nie przychodziło, czy po prostu zapominało o tym, że stołówka funkcjonuje w porannych godzinach. Brunetka jednak od jakiegoś czasu stała się stałym bywalcem, co cieszyło kucharki. Wydawały się ją polubić i od czasu do czasu zagadywały nastolatkę, pytając o jej plany na później, czy też o tym jak się jej spało w nocy. Red uznawała to za całkiem miłe gesty, po czym odpowiadała i odchodziła ze swoją tacką do wolnego stolika. Tak też było i tamtego poranka. Usiadła przy ścianie i zaczęła jeść, choć nie miała na to za bardzo ochoty. Powoli unosiła łyżkę z płatkami do ust, przeżuwając je powoli. Nie miała zbyt wielkiego apetytu, ale naprawdę nie chciała dawać Michaelowi powodów do kłótni. Miała ich serdecznie dość po tym wszystkim co było. Dlatego próbowała w siebie wcisnąć choć trochę, aby mieć śniadanie z głowy i zjawić się dopiero na obiad. Chodziły słuchy, że miał być jakiś makaron, więc miała nadzieje, że bardziej jej posmakuje niż mleko i czekoladowe płatki, za którymi nie przepadała ani trochę. Inni pacjenci chyba również nie byli zadowoleni z tego, co działo u nich w talerzach, ale nikt tego nie komentował głośno. Jedynymi osobami, które coś mówiły byli sanitariusze kręcący się pomiędzy stolikami. 

Oparła swoją głowę na dłoni, a później westchnęła ciężko. Chciała się już zobaczyć z Michaelem. Cały weekend go nie było, bo musiał coś załatwić poza miastem. Z resztą na weekendach zazwyczaj nie mieli terapii, więc Red niesamowicie się nudziła. Czasem tylko wychodziła do ogrodu, ale stracił ją już swój urok i nie był tak ciekawy jak dawniej. Brunetka zdążyła go poznać zbyt dobrze i pamiętała mniej więcej, co gdzie się znajduje i gdzie ewentualnie się schować, gdy chciała pobyć sama ze sobą, ale to przestało się już zdarzać. 

asylum • cliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz