Gdzie ja jestem? Rozejrzałem się po pokoju i zauważyłem małą świeczkę lekko oświetlającą pomieszczenie. Przy świeczce była jakaś kartka. Podniosłem ją i otwarłem.
"No wreszcie się obudziłeś. Pewnie zadajesz sobie miliard pytań typu co tutaj robię i jak się tu znalazłem. Tego się tak szybko nie dowiesz. Jeśli chcesz przeżyć musisz stąd uciec, ale nie będzie to takie łatwe. Musisz unikać...różnych rzeczy, tego też nie zdradzę. Musisz użyć refleksu, odwagi, otoczenia, sprytu i głupoty żeby w miarę szybko się stąd wydostać. Powodzenia więźniu...Nikt nie będzie opłakiwać twojej śmierci"
Jak? Ten ktoś kto mnie tutaj uwięził to jakiś psychopata! Muszę się stąd wydostać, byle szybko! Wstałem z ziemi i wziąłem świeczkę. Rozejrzałem się po pokoju i znalazłem coś co przypomina drzwi. Nacisnąłem klamkę i o dziwo były otwarte. Wyszedłem z pokoju zamykając drzwi jak najciszej ale zaskrzypiały. Nagle światła zaczęły się zapalać. Na ścianach, suficie i podłodze było dużo krwi. Chyba nie jestem pierwszy. Zacząłem powoli stąpać po ziemi. Jak na razie nic. Korytarz wyglądał jakby nie miał końca. Niespodziewanie usłyszałem jakiś warkot za sobą. Odwróciłem się i zobaczyłem...mutanta? Co to kurwa jest? Dwumetrowe monstrum z paszczą jak u wilka, tułów i ręce jak u człowieka ale palce zakończone pazurami, a nogi jak u psa. Mutant zaczął biec w moją stronę. Zacząłem uciekać...żeby przeżyć muszę użyć otoczenia. Jak kurna użyć otoczenia skoro tu nic nie ma? Przyspieszyłem i zobaczyłem coś co uratuje mi życie lub zabije. Miałem dwie drogi do wyboru jedna prosto a druga w prawo ale na jej środku stały dwa wielkie stoły oparte o siebie. Wbiegłem w szparę pomiędzy dwoma stołami. Ręka potwora by się tu zmieściła ale na szczęście jest daleko. Przeszedłem przez szparę i rozejrzałem się dookoła...trzy drogi. Droga po lewej była krótka na jej samym końcu były drzwi ale były całe z krwi, tam raczej nie pójdę. Korytarz na wprost był zakończony kratami, ale korytarz po prawej nie miał chyba końca...Co wybrać? Od tego wyboru może moje życie zależeć. Podszedłem do drzwi po lewej, chwyciłem za klamkę i spróbowałem otworzyć, ale na szczęście albo nieszczęście były zamknięte. Pokierowałem się do krat ze środkowego korytarza. Pchnąłem kraty, otwarte. Powoli wszedłem i od razu zobaczyłem kij bejsbolowy. Lepiej go wezmę może mi uratować życie. Pokierowałem się w głąb pomieszczenia. W pokoju były powywracane stoły, szafki, krzesła. Odłożyłem świeczkę na stolik i zacząłem otwierać wszystkie szafki. W jednej nie było nic, to tu mogę się schować w razie czego, w drugiej był nóż z kaburą, zabrałem go i schowałem do kieszeni. Otwarłem trzecią szafkę i nagle wyleciały z niej głowy! Odszedłem parę kroków dalej...ewidentnie ludzkie głowy! Zamknąłem szafkę i poszedłem do kolejnej. Chwilę sobie oglądałem co jest w szafkach lecz przerwał mi to trzask. Podskoczyłem w miejscu, czy są tutaj jeszcze inne osoby jak ja? Czy może to kolejne monstrum? Spanikowałem wszedłem do pustej szafki. Czekać na najgorsze. Usłyszałem głośnie kroki, były coraz bliżej. Przy kratach pojawiło się kolejne monstrum. Ale to wyglądało jak łysy człowiek z nieudaną operacją plastyczną twarzy, był nienaturalnie gruby, na całym ciele miał szwy a w prawej ręce dzierżył wielki tasak. Co to Frankenstein? "Coś" zaczęło powoli podchodzić do szafek, zamknąłem oczy i wstrzymałem oddech. Teraz tylko modlić się żeby mnie nie zobaczył. Uchyliłem lekko powieki, potwór był przy szafce z głowami, popatrzył na nią, przyjrzał się jej i powąchał. Warknął coś typu "Człowiek i otworzył szafkę. Głowy wypadły. Na monstrum to nie zrobiło wrażenia. Wziął jedną, zgniótł i zjadł. Przeszły mnie ciarki, jak mnie złapie to mnie zje? Potwór postanowił przeszukać jeszcze parę i wyjść. Gdy już odgłosy ucichły wyszedłem ze swojego ukrycia. Powoli pokierowałem się do wyjścia i poszedłem do korytarza po prawej. Szedłem powoli, cicho i gotowy żeby komuś przywalić kijem. "[...] Musisz użyć refleksu, odwagi, otoczenia, sprytu i głupoty" ten psychopata mi pomógł w pewnym stopniu. Zobaczyłem otwór jakby tam miały być drzwi powoli przez nie przeszedłem i jakiś właz się za mną zatrzasnął. W pokoju było ciemno nic nie widziałem, zacisnąłem bardziej ręce na kiju i zrobiłem parę kroków w przód. Nagle się światła oświeciły. Ujrzałem ciała i krew...wszędzie! Powoli zacząłem iść prosto do drzwi. Nagle usłyszałem głos.
-"No więźniu wykazałeś sprytem i umiejętnością korzystania z otoczenia. Nie myśl że to koniec! Czekają cię hym...tak jakby próby. Nie obijaj się więźniu bo śmierć na ciebie czeka!"
Dobra czyli jeszcze tylko trzy próby i będę wolny? Usłyszałem za sobą dźwięk piły? Spojrzałem za siebie i zobaczyłem dwie wielkie piły i zbliżające się w moim kierunku. Zacząłem biec, ale też uważałem na ciała żeby się nie wywrócić. Otworzyłem drzwi i szybko wbiegłem do kolejnego pomieszczenia. Białe światło rozbłysło się po pomieszczeniu. Pokój wyglądał normalnie ale pewnie coś jest z nim nie tak. Zrobiłem dwa kroki i usłyszałem otwieranie drzwi za sobą. Kolejny potwór? Odwróciłem się i zobaczyłem w miarę normalnego człowieka, wysoki ale bardzo blady. Rozglądał się po pokoju, w pewnym momencie spojrzał na mnie. Coś czuję że bliskie spotkanie z jego kosą nie skończy się bardzo fajnie. Obróciłem się i zacząłem cicho i powoli iść to drzwi po drugiej stronie. Usłyszałem za sobą rzężenie, no tak...ten koleś. Zobaczyłem że na jego koszulce było napisane "2 minuty". Co to może znaczyć? Mam z nim wytrzymać dwie minuty??? Podszedłem i sprawdziłem czy drzwi są otwarte, ale jednak zamknięte. Czyli miałem rację. Stanąłem przy jednej ścianie i nie ruszałem się. Mężczyzna podszedł do konta, był odwrócony do mnie plecami. Zrobiłem parę kroków w bok a mój tymczasowy koleżka odwrócił się w moją stronę. Zamachnął się wielką kosą zrobiłem unik i odszedłem na odległość. Czas dłużył się, parę razy mało co i bym był martwy. Miałem wrażenie że te dwie minuty trwają wiecznie! Oparłem się o drzwi...czyli tak będzie wyglądać mój koniec? Mężczyzna już chciał mnie zaatakować gdy nagle usłyszałem dźwięk dzwonka. Drzwi otworzyły się a ja wleciałem do kolejnego pokoju. Cofnąłem się a drzwi się zamknęły. Wstałem z ziemi i ruszyłem przed siebie. W pokoju było ciemno. Zrobiłem parę kroków i uderzyłem w ścianę. Wymacałem drzwi i otworzyłem je. Otworzyłem je znalazłem się na korytarzu, małe, zwisające lampy oświetlały drogę. Zacząłem rozglądać się dookoła. Zacząłem iść prosto przed siebie. Nagle po prawej zauważyłem schody na dół. Zszedłem powoli po schodach i zobaczyłem drzwi i okna. To na pewno są drzwi wyjściowe! Podbiegłem do nich nacisnąłem za klamkę a drzwi ani drgnęły. Usłyszałem głośny tupot na schodach, spojrzałem w tamtą stronę i ujrzałem mutanta wilka z samego początku. Zobaczyłem że na jego szyi wisi klucz. To jest głupota! No ale muszę się wykazać. No właśnie dalej ma tej kij! Wyciągnąłem broń i powoli podszedłem od tyłu do stwora. Uderzyłem monstrum w głowę ale zamiast powalić przeciwnika to kij się rozkruszył. Wciągnąłem szybko nóż i przeciąłem sznurek na którym był klucz zabrałem moja zdobycz i pobiegłem do drzwi. Szybko je otworzyłem i wybiegłem na dwór. Było ciemno i padał deszcz. Zacząłem się kierować do wielkiej bramy. Już blisko co raz bliżej! Za chwilę będę wolny! Nagle przed brama pojawiła się. Mężczyzna około czterdziestu lat, lekki zarost i dosyć wysoki.
- Gratulacje więźniu, wydostałeś się z tego budynku i to bardzo szybko. Jesteś jednym z nielicznych którzy wydostali się! Teraz ostatnie zadanie. ZASTRZEL MNIE!- krzyknął mężczyzna
- Ale jak? Czym? Co?- byłe w szoku.
- Normalnie! Dostaniesz broń i masz mnie zastrzelić w ciągu pięciu sekund bo inaczej ja cię zastrzelę!- rzucił mi pistolet. Jedna kula, ręce mi drżą po tym co przeżyłem.
- Raz
Zastrzelić go?
-Dwa
A co jeśli go nie zabiję? Może rzeczywiście mnie zabije/
- Trzy
Ten strzał musi być celny!
- Cztery
Po tym jak mnie tu zamknął odwdzięczę się. Wycelowałem broń ja go głowę
-Pię...- nie zdążył wypowiedzieć słowa bo kula wylądowała w jego głowie. Rzuciłem broń i zacząłem biec do bramy. Była otwarta, wybiegłem z obszaru tej całej posiadłości i pokierowałem się ścieżką. Deszcz dalej padał, byłem cały mokry, niektóre moje rany lekko krwawiły. Dotarłem do końca lasku. Padłem na kolana uniosłem głowę ku górze i wykrzyczałem na całe gardo.
- GDZIE JA JESTEM!?
**************************************************************************************
I o to koniec! Mam nadzieję że shot się podobał, taki trochę nie w moim stylu xd no i jeszcze z perspektywy faceta...no ale mężczyzna bardziej tu pasował niż kobieta. Gwizdkujcie, komentujcie i do następnego! Cześć i pa!
