Rozdział 3

54 8 8
                                    

Sabrina spokojnie szła korytarzem. Pod nosem nuciła piosenkę. Próbowała się w ten sposób wyluzować. Przez jakiś czas nawet jej się to udawało dopóki nie nadeszła jej znienawidzona lekcja - matematyka. Weszła do klasy i zajęła swoje miejsce. Przez większość lekcji wierciła się na krześle. Nadeszła wreszcie pora oddania sesji. Sabrina poszła na pierwszy ogień.
-Sabrina jedynka! Przyjdź po lekcjach.
Dziewczyna spuściła głowę zażenowana swoją słabą oceną. Ale było już za późno. Czuła na sobie palące spojrzenie Chloe oraz słyszały ciche chichoty ze strony klasy. Śmiali się z niej. Właśnie tego się obawiała. Od tamtej chwili nie podnosiła wzroku ze swojego zeszytu. Bała się zobaczyć kpiące spojrzenia ze strony "przyjaciół".
Gdy nadszedł dzwonek rudowłosa spakowała się mozolnie nadal nie patrząc na nikogo. Wyszła z klasy ze spojrzeniem wbitym w podłogę. Po paru metrach zatrzymała się koło sali 23, w której miała mieć lekcję polskiego. Usiadła na ławce, wyjęła telefon i udawała, że przegląda fora społecznościowe. Niespodziewanie Kim zepchnął ją z ławki.
-Oferma - szepnął po czym zaśmiał się krótko z kolegami.
Łzy napłynęły jej do oczu.
-Wytrzymasz Sabrina. Jeszcze tylko jedna lekcja - szepnęła próbując się pocieszyć. Po części pomogło.
Po ciężkiej lekcji polskiego wreszcie nadeszedł czas odwiedzić panią Mendeleiv. Dlaczego ciężkiej? Przez te całe czterdzieści pięć minut czuła na sobie spojrzenie każdego z klasy. Co jakiś czas rzucali w nią zawiniętymi w kulkę karteczkami. Miała dość dzisiejszego dnia. Chciałaby się już znaleść w swoim domu, rzucić na łóżko i płakać w poduszkę. Niestety jeszcze musiała iść do matematyczki. 
Zapukała cichutko do sali po czym słysząc "proszę" weszła chwiejącym się krokiem do sali. Nauczycielka przeglądała papiery. Słysząc kroki podniosła na nią swój surowy i znudzony wzrok.
-Zadecydowałam, że wybiorę dla ciebie osobę do korepetycji.
-Kogo?
-Cisza! - huknęła najgłośniej jak potrafiła. Zawsze działało- Twoim korepetytorem będzie Kim. Jako pierwszy się zgłosił.
Kim?! Nie to nie może być on! Przemknęło jej przez głowę.
- Czeka na ciebie w sali numer pięć. Ustawiłam z nim, że będziecie się widywać we wtorki i czwartki na siódmej godzinie lekcyjnej.
Dzisiaj był wtorek. I właśnie trwała siódma lekcja. Rudowłosa jednak udała się we wskazane miejsce. Szykuje się ciężki czas.

Ku jej zdziwieniu nie zastała tam Kim' a tylko Max'a. Spojrzała na niego pytającym wzrokiem.
-Zamieniłem się z nim.
No tak. Są przyjaciółmi.
-Czy pani M...?
-Nie, nie wie - przerwał jej. Uśmiechnął się delikatnie po czym sięgnął po podręcznik do matmy.
- Chodź tutaj. Nie gryzę- zaśmiał się pod koniec wypowiedzi z miny zielonookiej.
Podeszła bliżej i usiadła na przeciwko niego. Rozmawiali naprawdę długo i to nie tylko o lekcjach. Czas płynął im niezwykle szybko. Gdyby nie przyszła sprzątaczka, która ich wygoniła najprawdopodobniej nie zauważyliby, że dochodziła już czwarta. Na koniec wymienili się numerami telefonów i z uśmiechami na ustach wrócili do domów. Chociaż myślami cały czas byli przy spotkaniu.
~•~
Podobało się?

Cyfry zapisane w uczuciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz