Dochodziła 22 . Ubrałam się w czarne dresy i bluzę z napisem BARS AND MELODY oraz sportowe buty. Zbiegłam po schodach i szybkim tempie ruszyłam do Howa który czekał na mnie przed główną bramą . Smok powiedział że on się mnie boi . Zabawne jak można powalic na ziemię faceta większego od siebie a potem on mówi ze się Ciebie boi .
-Witaj How jak samopoczucie .?
-hej dobrze . Już lepiej , czekamy na patrol poprzedni potem wyruszamy.- chyba nie chciał ze mną rozmawiać bo szybko zmienił temat . Nie dam za wygraną. Trochę go po drecze.
- to dobrze przynajmniej nie masz siniaków.-sarkazm? Nie no co wy.
-ta szybko się goją. Pierwszy raz kobieta mnie sprała. Wielki szacun.
- sarkazm?- nie odpowiedział od razu tylko patrzył przed siebie. Przed mami przyciągały się góry i rzeka Her. Dzieli nasze dwa rody .
-nie ,nie sarkazm ... no może trochę .- na jego słowa wybuchłam śmiechem. Po chwili on także się przyłączył . Nie całe 5 minut później zjawiło się dwóch mężczyzn i oddali nam wartę
- naprawdę nienawidzisz aż tak bardzo rodu Cieni? - zapytałam . Po zmianie warty ruszyliśmy w nasz rewir. Tematem naszej rozmowy był oczywiście konflikt między naszym rodami.
- tak aż tak bardzo . Zabili mi wszystkich na których mi zależało . Ty też powinnaś ich nienawidzić zabili Ci rodziców.
- w sumie to nie wiadomo kto to zrobił . Równie dobrze mogły to zrobić wilkołaki lub wampiry. Niby chroni nas pakt pokojowy ale niewiadomo ile jeszcze z niego zasad przestrzegamy .
- daj spokój...-przerwał bo w krzakach coś się poruszyło. - ty na prawo ja lewo -wyszeptał mi do ucha i już go nie było. Zrobiłam kilka kroków w wyznaczonym kierunku i zamarlam. Stał przy drzewie chłopak mniej-więcej mojego wieku. Chyba był przerażony bo ciężko oddychał .
- Cień -wyszepałam cicho. To nie było pytanie ale nieznajomy skinął głową na znak że tak.
-tylko nie krzycz.-powiedział spokojnie a widząc mój wyraz twarzy uśmiechnął się oraz rozluźnił i wyszedł z ukrycia. Dopiero teraz zauważyłam jego blond włosy i oczy takie same jak moje choć trochę jaśniejsze. Stał oparty o drzewo i również mi się przyglądał . Gdy usłyszał odgłosy kroków , zapewne Howa . Zaobserwowałam jego mięśnie.
- Adelajda gdzie jesteś ? - jego szept był ledwo słyszalny . Zwróciłam się do nieznajomego.
- cicho bądź . Z myle Howa a ty spadaj stąd nie chcę wojny ok.? - wyszeptał coś pod nosem ale się zgodził .
- How tu jestem.
-oh dzięki Bogu. Coś zauważyłaś ?- odwróciłam wzrok w stronę chłopaka. Nadal tam stał i czekał na rozwój wydarzeń , gotowy do ucieczki.
- to był jeleń . Śliczny , mały jelonek i mega wystraszony. Gorzej niż ty jak Cię sprałam.- odparłam z uśmiechem. Ale chłopak nadal tam był.
- dziękuję będziesz mnie gnębic?
-jeszcze kilka dni i przywykniesz do tego że przegrałes z dziewczyną.
-ojej już Cię kocham.-w jego głosie słychać było drwinę.
-za to ty kochanie zasypujesz mnie sarkazmem krok w krok.-uśmiechnął się szczerze i ruszyliśmy dalej. Cień już uciekł . Nie wiem co mnie pokusiło aby dać mu uciec ale było mi go żal. Chwilę przecież on mógł zabić moich rodziców. Z drugiej strony nie wyglądał na takiego . Gdyby chciał to mnie też by zabił.
-...słyszysz mnie?? Hallo ziemia do Adelajdy - głos Howa wyrwał mnie z rozmyślań o chłopaku.
-już lądujemy . Jak zrozumiałeś baza.?
- fajnie się bawisz co ?- zapytał wyraźnie rozbawiony tą sytuacją.- dchodzi druga. Wracamy.
-tak jest panie władzo.- przez całą drogę powrotną opowiadał mi trochę o sobie trochę o sytuacji politycznej .
Nie lubię polityki ale słuchałam uważnie. Na swoją kolej czekali Luk i Mark.
- jak patrol siostro? - Luk jak zwykle zaczynał bez powitania.
- oh Luk też miło mi że Cię widzę. Dziękuję bardzo dobrze.- jak szczerość to szczerość.
- dobra idź spać potem pogadamy maleńka.-Mark potrafi się o mnie troszczyć jak mama.
- dobrze mamusiu dobranocki .- odparłam i ucałowałam każdego w policzek nawet Howa . Był lekko zmieszany ale sie uśmiechnął. Chyba się nie spodziewał.
Gdy weszłam do domu Sebilli nie było . Podobno są jakieś ważne sprawy które musi załatwić w mieście. Wróci za dwa tygodnie. Poszłam więc na górę , wzięłam prysznic i założyłam moją ulubioną bluzkę na ramiączka z napisem" Co mnie nie zabije ....... niech uciekła."
Cytat z dary anioła. Jest druga a ja jestem głodna.
- jeśli to zjesz będziesz gruba.- krzyknęłam sama do siebie nie licząc na odpowiedź.
-nie martw się nie będziesz.- gdy weszłam do kuchni ten sam chłopak co w lesie stał oparty o blat.
-co ty tu robisz życie ci nie miłe?
- zacznijmy od nowa- zaproponował a widząc moją minę uśmiechnął się .- jestem Alex. A ty Adelajda prawda ?
-tak , tak - patrzyłam na niego . Co on tu robi jak go znajdą to mi też się oberwie.- Alex , jeśli tak mogę do Ciebie mówić . Po co tu przyszedłeś , chcesz żeby Cię złapali ? Kurwa człowieku nastawiam dla ciebie karku a ty tu wracasz?
-ho ho spokojnie- uniósł ręce w geście kapitulacji.- nie pobij mnie jak Howa ,zgoda?- mino wolnie się uśmiechnęłam. Trzeba przyznać że to jest zabawna sytuacja.
-dobra daruję Ci życie jak powiesz po co tu wróciłes!? -powiedziałam udając powagę . Widział że udaję dlatego się uśmiechnął .
- chciałem Ci podziękować. Gdyby nie twoja pomoc bym był martwy.
- skąd wiesz że Cię teraz nie zabiję albo nie zawiodomie innych?
- nie zarobisz tego wiem to .
-grozisz mi ? - lekki sarkazm
- nie nic z tych rzeczy. Po prostu wiem że mogę ci zaufać .- spojrzał na mnie jak by miał się mylić.- w lesie powiedziałaś" spadaj stąd nie chcę wojny ok ?" To twoje słowa .
- tak moje i co z tego jesteś z rodu Cieni. Nic tego nie zmieni. - zaczęłam się gubić zaryzykował życie aby mi podziękować . Głupi.- to prawda . Nie chcę wojny , nie wiem o co. Poszło naszym rodziną ale ja nie chcę sie w to mieszać jasne. - zrobił krok w tył słysząc mój szorstki głos.
- nie denerwuj się . Ja też nie popieram tej sytuacji. - mówił wolno i spokojnie. Teraz wydawał się większy i silniejszy niż w lesie.
- dobra powiem wprost . Cieszę się że uratowałam twój nędzny tyłek , alle teraz już idź zanim... szlag mnie trafi zaraz . Widzisz jak to jest .- przerwał mi dzwonek do drzwi. - zaraz wracam schowaj się w moim pokoju. Ostatnie dzwi po lewo na górze. - poszedł powoli na górę. Rozległ się kolejny dzwonek. - idę - wzasnelam. W drzwiach stał Smok.
- O co chodzi?-zapytałam widząc jego minę.
- co zrobiłaś Howowi? - zapytał bez ogródek.
- a-aj a co mu jest? - Boże jeśli coś mu się stało zabije Alexa.
- nic właściwie to nic - to po co tu przyszedł? Ale po tych słowach wszystko się wyjaśniło.- ciągle o tobie opowiada. A przecież Cię nie lubił. Czy coś się stało w lesie?- pomyślałam o chłopaku w moim pokoju.
- nic spotkaliśmy jelenia. Trochę rozmawialiśmy i okazuje się że chyba mnie poślubił ze wzajemnością.
- aha to wyjaśnienie jego zachowania. Jeśli ci to nie przeszkadza to zapiszę Cię na stałe na patrole z nim.
- jasne będzie bardzo fajnie . - naprawdę się cieszę .- a on co na to.
- też jest za . To do jutra . Dobranoc.- powiedział Smok i odszedł . Wymamrotałam pod nosem cześć i zamknęłam drzwi.
- Boże co za dzień . Wszędzie debile.
- hej nie jestem debilem skarbie.- Alex musiał podsłuchiwać bo był wyraźnie rozbawiony. Cały czas się uśmiecha . Chyba się zakochałam . Nie ,nie ma mowy cofam to .
- zamierzam iść spać . Wracasz do domu czy jak? - cholera ale głupie pytanie.
- jeśli mogę to zostaje.- pokazał białe zęby .
-no nie wiem czy to dobry pomysł. Jak Cię dopadną nie ma zniłuj.
- i tak zostaję. - popatrzył na mnie rozbawiony.- zresztą jak wyjdę to mnie złapią . Zmiana wartownikow będzie za 4 godziny . Przeżyjesz co .
- o mamo! - wrzasnełam wbiegajac co schodach do pokoju. Poszedł za mną .
Przez następną godzinę rozmawialiśmy o poglądach politycznych, wojnie i oskarżeniach jakie kierujemy wobec siebie. Polubiłam go . Jest taki jak ja .
- tak w ogóle to jak się znalazłeś w tym lesie? -zapytałam w końcu zmieniając temat. Wyczuł chyba że jestem ciekawa i to bardzo . Usiadł wygodnie i zaczął opowiadać.
byłem na obradach, od razu mówię nie zdradzę szczegółów. - uśmiechnął się i wrócił do opowiadania.- powiem tyle że mówili różne rzeczy na wasz temat oraz że dołączyłaś do nich po stracie rodziców. Przykro mi z tego powodu. Ale mogę Cię zapewnić że to nie nasza sprawka.
- wiem, nie winie was.- przerwałam mu .
- chciałem zobaczyć Cię na własne oczy.-przyjzal mi się uważnie.- jesteś piękniejsza niż mówili . A mówili bardzo dużo
- cooo!!! - wrzasnełam zrywajac się z miejsca.- niby co o mnie mowili ? Jesteś tu aby sobie na mnie popatrzeć jak na eksponaty w muzeum?
- nie usiąć . Spokojnie.- wziął mnie za rękę i posadził na łóżku obok siebie.
- mam być spokojna? Wiesz pewnie o mnie więcej niż jak sama o sobie co?- już ochłonełam kiedy wrócił do wyjaśnień.
- po prostu nasi starsi uznali że masz mega wielką moc . Mało kto potrafi zmienić się w zwierzęta i to takie potężne. W sumie to w historii magii tylko 3 osoby tak potrafiły . Jesteś 4 . A wszystkie te osoby pochodziły z rodu Cieni.
CZYTASZ
zakazane
RandomNa pierwszy rzut oka zwykła nastolatka , z dobrego domu, kochająca rodzina . Wspaniały chłopak i tylko jeden sekret .. Adélaïde (fran.Adelajda) jest potomkiem bardzo potężnego rodu czarownic z rodu Mongo. Od wieków toczą walkę z rodem Cieni . Ukryw...