Rozdział 18

285 32 0
                                    

Zamówiłem sobie świeżą zieloną herbatę i usiadłem udałem się z nią do pokoju Seana. Sandra siedziała przy jego łóżku kompletnie załamana. Kiedy mnie zobaczyła uśmiechnęła się smutno. -On stracił pamięć Marcel. Pamięta mnie i co poniektórych z agencji. Ale nie pamięta niczego z przed 3 lat...-powiedziała smutno. JA oblałem się na to herbatą

Nie pamięta nic sprzed 3 lat? Jeżeli przed 3 laty nie poznał się z Markiem to cały mój misterny plan w pizdu! Nie róbcie mi tego...

-Czyli on mnie nie pamięta?-zapytałem

-Czemu nie spytasz się o to mnie?-powiedział Sean, co mnie trochę zaskoczyło

-Bo obawiam się, że mi nie odpowiesz-powiedziałem obojętnie.

-Sandra. Czy mogę zostać z nim chwilę sam?-zapytał a Sandra wyszła z pokoju

-Z tego co się zdążyłem dowiedzieć jesteś nowym pracownikiem. Mogę wiedzieć jakie masz stanowisko?-zapytał uśmiechając się lekko

-Jestem sekretarzem-odpowiedziałem smutno-Nie pamiętasz mnie? I nie pamiętasz co się między nami działo?-zapytałem smutnie

Stracił pamięć. Jak teraz to wykorzystam, to jeszcze uda mi się ich zabić! Plan idealny!

-Nie...-odpowiedział zdziwiony.

JA natomiast przysunąłem się do niego i pocałowałem go w usta. Jego mina mnie rozbawia. Ile w niej zdziwienia! Ile przerażenia! Ale chyba błędnie już odczytuje emocje, bo po chwili on mnie przyciągnął do siebie przez co upadłem na łóżko a on zaborczo mnie przytulił

-Tak więc to się między nami działo?-zapytał rozbawiony. Czekajcie no że chwilę. Gościu jest świeżo po wypadku. Jest w kiepskim stanie, a ma siłę na takie rzeczy?!

-Coś w tym stylu-odpowiedziałem niechętnie chcąc się wydostać z jego uścisku. Ile on ma siły?!

-Czy ty byłeś moim chłopakiem?-zapytał po chwili na co ja zbaraniałem

-Emmmm...nooo...-dukałem. Cholera zagiął mnie kutasiarz jeden! Nienawidzę go!

-Czyli mam to rozumieć, że tak?-odparł z uśmiechem. Dość przerażającym uśmiechem

-Ten no...eeeee..-Iście inteligentna odpowiedź nie powiem.

-Tak więc tak!-okrzyknął radośnie

No i moi mili. Tak właśnie stałem się chłopakiem mojego najgorszego wroga. Sean leży już tydzień w szpitalu a ja codziennie po pracy muszę przychodzić go odwiedzać. W sumie ta rola mi nawet odpowiadała. Mogłem go łatwo zmanipulować. Co najśmieszniejsze, kiedy Sean ubzdurał sobie, że jestem jego chłopakiem reaguje na każde moje skinienie. O tak to będzie idealne morderstwo. Jedyne co mi przeszkadzało w tym wszystkim to to, że za każdym razem jak kończyłem odwiedziny u niego i kierowałem się w stronę wyjścia to on musiał się na mnie rzucać i całować do utraty tchu. Za takie coś załatwię mu przed śmiercią tortury! Ogólnie odkąd Sean był w szpitalu znowu mogłem działać jako broken. Lepiej być po prostu nie mogło. Niestety wszystko co dobre to szybko się kończy. Wróciłem od Seana do domu i pierwsze co zrobiłem to poszedłem do łazienki. Zakluczyłem drzwi i podszedłem przejrzeć się w lustrze. Zdziwiłem się bo nie było mojego, ani łazienki odbicia w lustrze. Było ono po prostu czarna taflą. Nagle w tej ciemnej tafli zaczęły pojawiać się twarze. One krzyczały. błagały o...śmierć...

Zaczęły wyciągać do mnie ręce

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Zaczęły wyciągać do mnie ręce. Ku swojemu zdziwieniu krzyknąłem. Cóż za upokorzenie! Jak mam krzyczeć widząc coś takiego?! Przecież mam być Bogiem do cholery. Przywołałem cienie, ale zamiast nich twarze zaczęły wychodzić z lustra jakbym to właśnie je przywoływał. Ręką rozbiłem lustro w panice. Wszystko zniknęło i wróciło do normalności. No i świetnie rozwaliłem sobie rękę...

WITAMY W AGENCJIWhere stories live. Discover now