Początek koszmarnego dnia

2 0 0
                                    

Nienawidzę późno wstawać. Kiedyś obudziłam się około 13. i cały dzień nie chciało mi się nic robić. Byłam ospała, rozleniwiona, głowa mi pękała i było mi na przemian zimno i gorąco. Mama myślała, że zaszłam w ciążę, więc musiałam ją uspokoić. Także od tamtego momentu nie wstaję później niż 9. nawet po jakiejś imprezie.

To też, gdy pewnego lutowej niedzieli wstałam około godziny 11. powiedziałam sobie jedno:

-Ten dzień będzie koszmarem.

W sumie to nie myliłam się za bardzo, ale najpierw toaleta i szybkie śniadanie.

W kuchni zastałam tatę i mamę pogrążonych w rozmowie. Zdziwiło mnie, że są już ubrani i wyglądają, jakby przebiegli maraton.

-A wam co się stało?

-Widzisz córuś, byliśmy wcześniej w kościele, wiem, że mieliśmy iść razem na 12.30 ale... -tłumaczył się tata.

-Serio? Wiecie, że nie lubię chodzić tam sama- zezłościłam się trochę.

-Przepraszamy, kochanie. Po prostu za wcześnie nam się wstało -dodała mama.

-Oj dobra, wybaczę, jeśli zrobisz mi naleśniki z budyniem.

-Umowa stoi!

Po 10. minutach przede mną pojawił się talerz parujących naleśników z budyniem malinowym i kawa. Palce lizać!

Tata usiłował mi podkraść jednego, ale nie dałam się. W końcu zasłużyli na karę!

Po posiłku poszłam do siebie ogarnąć się i pokój też. Podobało mi się te pomieszczenie. Ściany koloru ciemnego zielonego, białe łóżko, na których leżały białe, szare i zielone koce, poduszki i pledy. Ach, super byłoby znowu zasnąć w tym przemiękkim łóżeczku... Panele miałam szare, z których też byłam bardzo dumna. Na przeciwko łóżka stała duża, dwudrzwiowa szafa z lustrem, a obok niej biurko-toaletka. Po jednej stronie łóżka stał zielony fotel, a po drugiej biała szafka nocna. Całość prezentowała się cudownie.

Do kościoła wybrałam czarne rurki, czerwone botki i czerwony płaszcz. Nigdy nie przejmuję się, co mam pod płaszczem, bo w końcu to zima, więc włożyłam kilka grubych swetrów. Rozpuściłam pofalowane od warkoczy włosy i zrobiłam sobie delikatny makijaż. Wyglądalam całkiem kuszaco!

Droga była lekko oblodzona, ale nie aż tak, bym nie mogła się utrzymać. Za to było naprawdę zimno. Szłam więc szybkim krokiem, nie zwracając uwagi na wszystko do około. Nagle w mojej głowie stanął obraz, że za chwilę połamię obcas potykając się na lodzie, więc szybko podniosłam głowę i przeszłam na drugą stronę ulicy. Bezpieczna już, szłam dalej. Stanęłam przed kolejnym przejściem, tym razem ze światłami. Przed moimi oczami znowu pokazała się przyszłość, tym razem tragiczna. Chłopiec stojący obok mnie miał wpaść pod rozpędzony, czerwony samochód. Przeszedł mnie zimny dreszcz. Zanim jednak zaczęłam działać, dziewczyna stojąca po drugiej stronie mnie wzięła chłopaka za rękę i odciągnęła od go od jezdni w tym momencie, gdy już jedną nogą był na ulicy. Zdążyłam zobaczyć tylko mignięcie czerwonego samochodu. O mały włos!

-Musisz uważać. Mogłeś wpaść pod ten czerwony samochód- tłumaczyła dziewczyna.

-Przepraszam. Skąd wiedziałaś, że tak się stanie?-zapytał chłopiec.

-To było łatwe do przewidzenia.

Chłopiec odszedł z przestraszoną miną, a ja stałam przez chwilę w bezruchu. "Łatwe do przewidzenia". Taak... Ale po chwili zrozumiałam oczywiste.

Spotkałam właśnie threepowerkę.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 02, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Ołowiana LalkaWhere stories live. Discover now