zero

218 29 4
                                    

Trzask.

Miękki łomot kurtki opadającej na podłogę.

Niedbałe zrzucenie najpierw jednego, potem drugiego buta.

Chwilę później uderzenie w szafkę, ścianę, drzwi obok, a wszystko to w towarzystwie wianuszka przekleństw.

Dziewczyna roztarła zaspane powieki i przeciągnęła się, spuszczając stopy na zimną posadzkę.

Spojrzała na zegarek, który ukazywał drugą trzydzieści dwa.

Niechętnie opuściła swój pokój i skierowała się w stronę źródła hałasu.

W kuchni paliło się światło.

Tak jak myślała, to brat wrócił po nocnych podbojach. Stał teraz tyłem do niej, szukając czegoś w zamrażarce.

- Mógłbyś ciszej? Nie wiem, czy pamiętasz, ale mama wstaje rano do pracy.

Zero odpowiedzi, dalsze poszukiwania czegoś pośród mrożonek.

- Słyszysz co do ciebie mówię? Nie mieszkasz tu sam.

Nadal nic.

Chłopak po kilku chwilach wstał i owinął jedną z paczek mokrym ręcznikiem.
Dziewczyna zmarszczyła brwi, krzyżując ramiona i opierając się o próg.

- Masz zamiar o tej porze gotować zupę?

Wtem chłopak odwrócił się, a nastolatka mimowolnie jęknęła na widok jego obitej, zakrwawionej twarzy.

- Znowu?

- Nie mam zamiaru o tym gadać - uciął krótko, przyciskając zimny kompres do opuchniętego oka.

Gdy tylko zniknął z kuchni, dziewczyna odnalazła apteczkę i bez namysłu poszła za nim.

- To chyba nie twój pokój - zamknęła cicho drzwi, gdy ten zdejmował brudną koszulkę.

- Już przestań być taki niemiły. Siadaj, opatrzę cię.

- Nie trzeba, to nic takiego - położył się na łóżku z grymasem bólu.

- Nic takiego? - przysiadła obok - Sven, już któryś raz z rzędu wracasz w takim stanie.

- No i? To chyba nie twój problem.

- Właśnie, że mój - namoczyła waciki wodą utlenioną i przysiadła na jego miednicy, odsuwając jego rękę z trzymanym w niej kompresem, zaczynając odkażać rany i ścierając także zaschniętą krew - Jesteś moim bratem.

Syknął cicho, gdy przycisnęła gazik do jego pękniętej wargi - Zastanowiłeś się przez moment, co pomyśli mama, gdy znowu zobaczy cię w takim stanie?

- Masz zamiar prawić mi morały? - spytał słabo, zerkając na nią i po chwili marszcząc brwi - Hej, czy to nie moja koszulka?

- Mam zamiar ci przekazać, że wdawanie się w bójki nie jest ani fajną, ani bezpieczną rozrywką.

- W nic się nie wdałem, poszedłem po prostu powiedzieć, że nie oddam pieniędzy w ustalonym terminie.

Dziewczyna na moment przerwała opatrywanie jego ran - Sven?

Chłopak unikał jej wzroku, klnąc na siebie w myślach, że znów chlapnął za wiele. Doskonale wiedział, czego się zaraz nasłucha, z resztą, na własne życzenie.

- Jakie pieniądze?

- Skończyłaś już to bawienie się w pielęgniareczkę? Chciałbym iść spać.

- Masz długi? Ktoś ci grozi?

- Możesz się odpieprzyć? Ciągle nic tylko wciskasz nos w nie swoje sprawy - mimowolnie podniósł głos.

buy me, love me [hummels]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz