Odcinek 4: Wojna wyścigowa: epilog

24 2 2
                                    


17 marca 2014
Przejrzałem dokładniej białe Evo VI. Moje przypuszczenia nie okazały się błędne i skończyło się na niesczelności w chłodnicy. Jednocześnie powiedziałem Stevenowi, żeby pozmieniał coś w układzie chłodzenia: radiatorze czy pompie wody, bo przegrzanie silnika może się potencjalnie skończyć nawet jego zatarciem. Ogólnie dzień jak co dzień i trochę mnie zdziwiło jak wieczorem, już dawno po robocie zadzwonił nieznany numer. Z ciekawości odebrałem i do razu usłyszałem ostry, donośny, męski głos
- Ty naprawdę myślisz że jesteś prawdziwym kierowcą? Nie rozśmieszaj mnie! - po czym się zaśmiał. Głos wydawał mi się dziwnie znajomy. Krótkie kojarzenie faktów i, można by rzec,  z lekka zamarłem. To był ten gość z Ferrari, co jednego dnia przed świętami mnie pobił do nieprzytomności, żeby dać upust swojej agresji ze względu na stłuczkę, którą SAM spowodował.
- Trevor Stanley! Czego chcesz? - Warknąłem wściekły, że słyszę głos tego sk******na! Skąd w ogóle miał on mój telefon? Jedyne co mi teraz przychodziło do głowy to to, że jest jakimś znajomym Adamsa, bo tylko niemu podawałem ostatnio mój numer. Przez chwile zabrzmiała w słuchawce cisza. Myślałem że się rozłączył, ale żaden sygnał nie zabrzmiał. Chyba próbował wymyślić ripostę. W końcu się jednak odezwał
- No proszę, czyli mnie jednak pamiętasz? kto by się spodziewał, że jestem tak rozpoznawalny? Ale wracając, to, że wygrywasz jakieś prowincjonalne wyścigi o Puchar Szeryfa, to nie oznacza, że jesteś dobrym kierowcą. Oh, pardon! Nawet nie wygrywając, tylko będąc gdzieś trzeci! No proszę i ty się koleś masz za kogoś niezłego? I czym ty się jeszcze poruszasz? Twój zapyziały Fusion, czy czym ty wozisz swoją chudą d*** po drogach. Tym się niby ścigasz? Nawet za fajer nikt tego by nie chciał. Wszyscy jeżdżą Mustangami, Skylineami, Suprami i tak dalej, ale nie! Ty musisz robić przynosić sobie hańbę swoim pseudoszrotem; kto to widział? I nie, dalej nie zapomniałem jak rozje***eś moją piękną 458 Speciale - wysłuchiwałem dalej wypocin tego frustrata. Mogłem się co prawda rozłączyć, ale byłem ciekaw, co on jeszcze powie. Wtedy jednak trochę ściszył ton. - Dam ci taką małą radę. Zrezygnuj ze ścigania. Spotka cie rozczarowanie, zjedzą cię. Z tymi umiejętnościami i samochodem nawet Muscle Sisters by cię zostawiły w tyle. Nie zapomnij tych słów. Ciao. - I wtedy się rozłączył. Byłem tym lekko skołowany, na sposób zażenowany i zirytowany, ale prawdę mówiąc to na swój sposób zmotywowało, bo skoro zadał sobie trud zadzwonić i wylać na mnie wiadro pomyj, to znaczy, że mnie chociaż trochę docenia, mimo że nic nie było po nim tego słychać. W listopadzie pokażę mu i nie tylko, podczas CtC Journey w jak ogromnym błędzie on tkwił.  


I to tyle. Jeśli jakimś cudem znalazłeś/aś to opowiadanie w ciemnych odmętach Wattpada i oczekujesz na więcej, to niestety będę musiał cię zawieść, no wiele wody w Missisipi upłynie zanim nowa część się w końcu pojawi. Tak jak pisałem poprzednio wszelkie komentarze: zarówno te pozytywne, jak i krytyczne są tutaj mile widziane.

Racing SoulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz