:*:・゚★。・:*:・゚☆ 。・:*:・゚★。・:*:・゚☆
Kim Taehyung wbiegł szybko do swojego pokoju, prawie zabijając się w przedpokoju o ślubny prezent jego rodziców od ciotki z Ameryki - jedwabny dywan w orientalne wzory, który zdecydowanie według niego i Yeri, jego młodszej o dwa lata siostry nie pasował do pomieszczenia.
Pod nosem przeklinając cholerny materiał, rzucił się do przekopywania łóżka, by odnaleźć swój telefon oklejony naklejkami z Rilakkumą i z przewyższającą brązowego misia ilością - Kiiroitori, małej, żółtej kaczuszki.
Przerzucił stos świeżo pachnących proszkiem do prania, wyprasowanych koszulek, złożonych równiutko w kostkę na pościeli, przez jego matkę równe dwie godziny temu, gotowych do schowania do szafy, na której powinno zawisnąć ostrzeżenie: "Uwaga, bałagan! Otwierasz na własną odpowiedzialność".
Chaos nie panował tylko w szafie czy na łóżku chłopaka, ale w calutkim pokoju. Na podłodze walały się kartoniki po mleku bananowym, które ubóstwiał nad życie, puste papierki po ulubionych batonach oraz pogniecione przez spotkanie z kolorowymi skarpetkami na stopach Tae papierowe samoloty, które jakiś czas temu puszczał na drugi koniec pomieszczenia dla zabawy. Chwilę później książka z historii sztuki wraz z wieloma zeszytami, w których głównie nie ma żadnych przydatnych notatek, chyba że szkice różnych postaci z anime, wylądowały w stosie śmieci na dębowych panelach. Gdyby jego surowy nauczyciel wiedział, co właśnie wyczynił, mógłby być pewien, że będzie musiał przepisać cały podręcznik słowo w słowo, na kolejny dzień.
Kolorowe markery, cienkopisy będące pod dużą poduszką, a także zakopane w pościeli, jak i sama pościel dołączyły niedługo potem do papierniczych przyborów. W trakcie zrzucania kolejnych małych poduszek, których było dużo, nagle zastygł w bezruchu i przypominał sobie, że nim wyszedł z pokoju, odłożył swój telefon na biurko. Odwrócił głowę w bok, następnie wzrokiem zaczął przeszukiwać blat drewnianego mebla i kiedy, zobaczył zgubę, z grymasem na twarzy głośno westchnął, roztrzepując dłonią swoje włosy.
Wraz z pierwszym postawionym krokiem wylądował na podłodze, zaplątany w pościel z Atomówkami. Uniósł lekko głowę do góry, wydmuchując kosmyki przydługawej grzywki z oczu, które wpadły mu podczas upadku. Cały obolały, podpierając się, ostrożnie podniósł się.
— Gorzej być nie mogło — mruknął z niewielkim entuzjazmem, po chwili zaliczając kolejne, dzisiejsze spotkanie twarzy z zimną posadzką, tym razem winowajcą okazał się fragment papierka. — Czy dzisiaj coś mnie jeszcze zaskoczy? Lepiej powinien w końcu tu posprzątać jak tak dalej pójdzie, to za niedługo spotkam się z moją złotą rybką w niebie.
Po podniesieniu się z posadzki, zabrał telefon z blatu i wybrał numer do Hobiego, czekając dosłownie sekundę, aż do jego uszu dotarł refren piosenki Wrong Number TVXQ, którą przyjaciel miał ustawioną od trzech lat.
You Got The Wrong Number
You Got The Wrong Number
I'm Sorry. You Got The Wrong Number
So Don't Call Me No More— Czego? — usłyszał po drugiej stronie dobrze znany mu głos i w tle jakieś inne, które jak łatwo się domyślił, pochodziły z dramy, lecącej właśnie w telewizji. — Co? — spytał miłośnik dram, z pełną buzią popcornu.
— Najpierw przycisz te lamenty, połknij to, co jesz i możemy rozmawiać.
— Powiedz mi, czemu muszę stosować się do tych warunków, gdy to ty jeden chcesz rozmawiać, a ja teraz tylko chcę w spokoju oglądać dramę.
Taehyung wywrócił oczami i odchrząknął.
— O nie!! — wydarł się nagle Hoseok. — Taehyung, przez ciebie nie widziałem najważniejszego momentu tego odcinka.