Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Pływak z włosami ułożonymi we wszystkie możliwe strony oraz z pojedynczymi kosmykami przyklejonymi do twarzy, z rozmachem chwycił za klamkę i przekroczył próg drzwi kawiarni, uśmiechając się do klientów, siedzących przy białych, okrągłych stolikach. Pogładził dłonią sterczące włosy, rozwiane przez wiatr. Lekkim skinieniem głowy przywitał się z osiemnastoletnią dziewczyną, stojącą przy ladzie, nim wszedł do pomieszczenia przeznaczonego dla pracowników. Powiesił na haczyku zabraną bluzę obok skórzanej kurtki Hyuny.
— Taehyung, co tu robisz? — spytała zdziwiona z wychyloną głową za drzwi, spodziewając się jej brata na zmianie zgodnie z ustalonym grafikiem na ten tydzień.
— Wziąłem dzisiejszą zmianę Boguma — wyjaśnił krótko, w międzyczasie zakładając przez głowę brązowy fartuszek z logiem kawiarni, po chwili zawiązując go w pasie.
— W sumie jesteś o wiele energiczny niż on, a dzisiaj mamy dużo klientów przez tę promocję, którą wymyślił — odezwała się, podchodząc bliżej. — Co tak wziąłeś wieczorną zmianę? E'Dawn wspominał coś mi o dzisiejszym treningu— poprawiła jego krzywo przypiętą plakietkę z imieniem.
— A jak myślisz? Darmowa druga bubble tea i jestem tutaj za sekundę, rzucając wszystko — zażartował, mijając ją i udając się zaraz za kasę. — Po intensywnych treningach do ostatnich zawodów, jestem wyczerpany, nie czuję się na siłach nawet na przepłynięcie czterech długości.
— Będziesz pewnie miał później kłopoty. E'Dawn raz jak się nie zjawił, a trener złapał go na drugi dzień, kazał mu wyszorować wszystkie prysznice. Ohyda — westchnęła rudowłosa, krzywiąc się na myśl o brudnych łazienkach. — Zanieś to zamówienie do pierwszego stolika za tą pół-ścianką — powiedziała, wcześniej przygotowując zamówiony napój, nim Taehyung przyszedł przez młodego chłopaka, którego kojarzyła trochę ze szkoły.
Może nie będzie tak źle... może trener mi odpuści... — pomyślał pełen nadziei.
Wziął do dłoni czarnego markera, leżącego przy notatniku z aktualnymi zamówieniami i jak miał to w swoim zwyczaju na plastikowym, przezroczystym kubku napisał kilka zadań.
Ten smak jest najlepszy! Dobry wybór.
Ostrożnie ruszył do odpowiedniego stołu, by przypadkiem nie rozlać zawartości kubka. Nim bliżej podszedł, spojrzał na klienta i kompletnie nie spodziewał się, że jeszcze jego drogi skrzyżują się z chłopakiem, który dzień wcześniej odprowadził go totalnie pijanego do domu, a teraz robił sobie ciąg zdjęć telefonem, tworząc przy tym głupie miny w oczekiwaniu na swoją herbatę. Spanikowany Taehyung cofnął się o dwa kroki do tyłu, nic się nie odzywając. W tamtym momencie chciał na raz zapaść się pod ziemię lub zostać wchłonięty w nią, wszystko jedno, która opcja.
Jungkook czując na sobie przenikliwy wzrok, przerwał speszony robienie fotek, szybko odkładając telefon na bok. Zerknął wprost na chłopaka, stojącego nieopodal stolika, przy którym siedział i natychmiast skojarzył go z pijanym Kim Taehyungiem tamtej ciepłej nocy.
— To ty! — zawołał głośno, podnosząc się na równe nogi z wygodnego krzesła, przy okazji zwracając uwagę Hyuny, notującej na kartce rodzaj kawy, którą życzyły sobie dwie kobiety.
Blondyn gwałtownie odwrócił się do tyłu, skrzywił się w grymasie, ściskając mocniej kubek w dłoni. Po przemyśleniu wszystkiego w szybkim tempie, zdecydował się już na odejście jak gdyby nic, proszą później rówieśniczkę o przekazanie napoju, jednak cały plan przepadł, kiedy znów usłyszał gładki głos bruneta.
— To na pewno ty! Taehyung! Jaki niesamowity zbieg okoliczności, nigdy nie pomyślałbym, że się jeszcze spotkamy, w końcu Seul jest ogromny.
— Jeśli Seul jest taki wielki, to czemu cię spotkałem?! — pomyślał zrozpaczony, uśmiechając się niemrawo. — Um... przepraszam, że nie poznałem cię — skłamał, podchodząc bliżej niego. — Twoja bubble tea — odstawił kubeczek na stolik, pod nosem życząc mu smacznego.
— Pracujesz tu?
Taehyung pokiwał głową.
— To fajnie. Jestem dopiero drugi raz tu, ale teraz będę na pewno częściej wychodził — zagryzł wargę, zerkając na nastolatka. — Wiesz, trochę się zawiodłem rano, że nie dzwoniłeś — przyznał, cały czas się uśmiechając. — Może dotrzymasz mi towarzystwa przy bubble tea i usiądziesz?
— Nie lubię! — wrzasnął impulsywnie, chcąc ratować sytuację, tymczasem tylko ją pasując. — Po prostu nie lubię bubble tea — powtórzył łagodnym głosem, by nie wyjść na furiata.
— Och — westchnął zawiedziony.
— Nie zadzwoniłem, ponieważ nie mam twojego numeru — skłamał po raz drugi.
— Jak to? Zapisałem ci mój numer. Daj swój telefon, to ci pokażę.
— O-kay.
Niechętnie wyjął urządzenie, przekazując mu go. Koszykarz chwycił delikatnie przedmiot, po chwili wystukując opuszkami palców coś na klawiaturze. Przystawił telefon na wprost swojej radosnej twarzy i po chwili rozległ się charakterystyczny dźwięk towarzyszący robieniu zdjęcia.
— Proszę — przekazał własność Taehyungowi.
Pływak zerknął na ekran, kliknął zakładkę kontakty i wytrzeszczył oczy, widząc faktycznie jego numer, przypisany nie jakiemu imieniu — Jungkookie.
— Możesz zmienić na Jungkook, Kook, wszystko jedno... tak jak ci się podoba.
Dość ładne zdjęcie jak na niego — stwierdził w myślach, zerkając jeszcze raz na ekran, jednak szybko odgarniając niedorzeczne według niego spostrzeżenie.
— Muszę już iść, jestem w pracy — odparł grzecznie, wkładając telefon do kieszeni fartuszka.
Osiemnastolatek zobaczył, jak uśmiech Jungkooka znika, zastępując go smutnym wyrazem twarzy.
— To leć, już cię nie zatrzymuje.
Kelner obdarzył go po raz ostatni nieśmiałym uśmiechem. Poprawił lekko zgnieciony fartuszek i oddalił się, a Jeon odprowadził go wzrokiem, aż nie zniknął z jego pola widzenia.
Siedział jeszcze w kawiarni czterdzieści pięć minut dokładnie do zamknięcia, a także końca zmiany Taehyunga (nie przypadkiem). W ciągu tego czasu wypił trzy herbaty, za spamował skrzynkę Yugyeoma wiadomościami pozbawionymi sensu z nadmiarem emotikon. Kiedy i to mu się znudziło, zamówił dwie bananowe babeczki tylko dlatego, by ujrzeć jasnowłosego, ale bez skutku. Jego zamówienie nie zostało wręczone przez uroczego chłopaka, a przez badawczo przyglądającą się mu dziewczynę, więc jedyne co mu zostało to uregulowanie rachunku i wyjście z zamiarem częstszego wstępowania do tejże kawiarni.