Weszła do domu, mrucząc pod nosem różne przekleństwa związane z nagłą zmianą pogody. Ze złością spojrzała na leżącą na komodzie parasolkę. Sakura mogła przysiąc, że ta cholerna rzecz szyderczo się do niej uśmiechała. Jednak była sama sobie winna. Gdyby na wszelki wypadek wzięła ją ze sobą lub przynajmniej obejrzała prognozę pogody, wcale nie musiałaby biec w takim deszczu przez pół wioski, do tego dźwigając ciężkie siatki z zakupami.
Lekko przemoczona, położyła torby pod ścianą. Potem zdjęła buty, zaczepiając noskiem jednego pantofla o obcas drugiego. Palce w tym czasie zajęły się guzikami przy płaszczu, który zsunęła z siebie powoli i odwiesiła na haczyk.
Mimowolnie spojrzała w lustro i uśmiechnęła się. Mokre włosy i rozmazany tusz do rzęs nie ujmowały jej uroku. Myśli Sakury instynktownie powędrowały w kierunku Sasuke i dziwnemu pragnieniu, żeby ją taką zobaczył.
Z cichym westchnieniem pochyliła się po torby i złapała dłońmi za foliowe uchwyty. Były wypełnione po brzegi różnymi produktami, a do tego niesamowicie ciężkie. Cudem udało jej się donieść je do domu, bo w momencie, gdy lunął deszcz, straciła nadzieję na to, że jej się to uda.
Odłożyła zakupy na kuchenny stół, które po chwili się na niego wysypały. Pomarańcza przeturlała się do krawędzi i z głuchym uderzeniem spadła na podłogę. Przewróciła z irytacją oczami i niechętnie schyliła się po owoc.
Westchnęła zrezygnowana, gdy rozglądając się dookoła, nie dostrzegła żadnych oznak obecności Sasuke. Zazwyczaj, gdy po godzinie osiemnastej wracała do domu, on już na nią czekał. Z filiżanką kawy w dłoni siedział przy kuchennym stole, a gdy tylko ją dostrzegł, podchodził i zabierał ciężkie torby z jej rąk lub pomagał zdjąć płaszcz.
Już od dłuższego czasu pojawiała się w jego domu, aby coś ugotować lub wykonać jakieś podstawowe domowe czynności. Zdarzyło się czasami, że z powodu złej pogody, czy zmęczenia zostawała na noc bez żadnych sprzeciwów ze strony właściciela mieszkania.
Spoglądając na wiszący na ścianie zegar, powoli zaczynał się niecierpliwić. Słońce już dawno zniknęło za horyzontem, a krajobraz za oknem pochłaniał mrok. Pił już drugi kubek gorącej herbaty, a ona nadal nie wracała.
Trzymając szklankę przy ustach, nerwowo stukał palcami o stół.
Kiedy usłyszał ciche pukanie do drzwi, w jednej chwili znalazł się przy nich i łapiąc za metalową klamkę, pociągnął do siebie. Rozszerzył delikatnie oczy ze zdziwienia. Przed nim stała, zmarznięta, z zaczerwienionym nosem i sinymi dłońmi, Sakura.
Prychnął cicho pod nosem, bo w jakiś sposób było to dla niego komiczne. W duchu miał jednak nadzieję, że Haruno tego nie zauważyła.
– Pomóż...– wystękała, wyciągając do niego swoje dłonie.
Nie czekała długo na jego reakcję, lada moment poczuła, jak złapał za materiał jej kurtki i pociągnął ku siebie, następnie posadził na stojącym nieopodal drewnianym taborecie. Ukucnął naprzeciw niej, zgarniając dłońmi, przyklejone do jej twarzy mokre kosmyki włosów.
– Zastanawiałem się, dlaczego tak długo cię nie ma – powiedział z bardzo subtelnym uśmiechem na ustach. Spojrzała na niego pytającym wzrokiem, lecz nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, poczuła, jak zaczyna zdejmować poszczególne części jej zimowego odzienia. Gdy skończył, jedną z dłoni wsunął pod jej uda, drugą zaś okalał plecy.
Jęknęła zaskoczona, ale ten pomysł całkiem jej się podobał, przez co z trudem powstrzymywała się przed uśmiechnięciem.
Zarzuciła Sasuke swoje ramiona na szyję i wtuliła się w niego.
CZYTASZ
[SasuSaku]The night was all you had
FanficKrótki oneshot SasuSaku [+18] Uśmiechnęła się i zgarnęła swoje włosy w dłonie, zarzucając na plecy. Początkowo nieco niepewnie ustami dotknęła zranionego miejsca na jego policzku. Zawstydzona cofnęła swoją twarz o kilka milimetrów, zupełnie jakby cz...