1

32 8 3
                                    

- Brain! - krzyknęłam - Sara! Zack!
- Hej! - przywitali się
- Blanka! Spójrz na Samanthę! - wyszeptała Sara. Samantha Peterson od przedszkola była moim wrogiem. Właściwie to nie wiem czemu. - Czy ona...?
- Tak. Ufarbowała włosy na rudo-zielone, a do tego nie myła ich chyba od dwóch tygodni. - zaczęłam się śmiać. - Hej Peterson! - odwróciła się w moją stronę. - wody w domu nie masz? No chyba że na szampon cię nie stać?
- Ach Aguilera. Wielka nadęta diva. - odgryzła się. Uśmiechnęłam się do niej i przechodząc obok niej wylałam na jej nowiutką, zieloną bluzkę sok jagodowy.
- Jagód nie dopierzesz. - powiedziałam i skierowałam się do klasy.
- Blanka - szepnął do mnie Brain - zerwijmy się z tej lekcji i chodź do altanki za szkołą. - zgodziłam się. Gdy doszliśmy na miejsce zadzwonił mój telefon więc szybko odebrałam.
- Blanka? - powiedziała moja mama
- Cześć mamo - przywitałam się
- Posłuchaj, dziś do domu przyjdzie bardzo ważny gość, Róża przygotuje kolację i wystrój, a ciebie proszę żebyś włożyła jakąś suknie taką galową i szpilki. My przyjdziemy o ok. 18:30 więc możesz iść do kosmetyczki, do spa i na zakupy po szkole, ale musisz być w domu przed nami. Kocham cię, do zobaczenia.
- Też cię kocham, pa. - rozłączyłam się.
- Blanka. - powiedział Brain - Może i jesteś ładna, ale już cię nie kocham. Kocham Sarę. Nawet kilka razy cię z nią zdradziłem. Zrywam z tobą. - i poszedł. Tak po prostu poszedł. Wróciłam do szkoły. Przyszłam do auli i wysłuchałam przemówienia dyrektora. Gdy tylko skończył wyszłam ze szkoły, wsiadłam do samochodu i pojechałam do spa. Spędziłam tam chyba dwie godziny. Rozmyślałam nad moim związkiem i doszłam do wniosku, że i tak już go miałam dość. Potem poszłam do galerii. Chodziłam po sklepach, ale nic nie mogłam znaleźć. W końcu kupiłam brzoskwiniową suknię bez ramiączek, która od pasa w górę była "diamencikowym gorsetem", a od pasa w dół "tiulowaną spódnicą". Wzięłam też białe szpilki i poszłam do sklepu z kosmetykami. Kupiłam delikatną, różową, matową szminkę. Potem poszłam do kosmetyczki. Zrobiłam manicure i pedicure, a potem kosmetyczka mnie pomalowała (oczywiście moimi kosmetykami, bo zawsze wolę swoimi). Wróciłam do domu i poszłam do pokoju. Ubrałam suknię i buty i rozczesałam włosy. Spojrzałam na telefon: 1 nieodebrane połączenie od Braina, 15 od Sary i 2 od Zacka. Postanowiłam oddzwonić do Zacka.
- Halo?
- Blanka? Słyszałem o tobie i Brainie. Przykro mi.
- Nie potrzebuję twojego współczucia. Chciałeś coś konkretnego? Akurat nie mogę rozmawiać więc... - powiedziałam chamsko ale byłam zła. Dobrze wiedział, że nienawidzę współczucia.
- Nie, przepraszam, cześć. - powiedział
- Cześć - odpowiedziałam. Nie miałam teraz do tego wszystkiego głowy. Ubrałam jeszcze szybko koronę z liści na włosy i zeszłam na dół.

 Ubrałam jeszcze szybko koronę z liści na włosy i zeszłam na dół

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Bianka kochanie, wyglądasz przepięknie. - powiedziała pani Róża i pocałowała mnie w policzek.
- Muchas gracias! (Bardzo dziękuję) - podziękowałam. U mnie w domu był obowiązek mówienia choć trochę po hiszpańsku, bo mój ojciec (Felipe Aguilera) był Hiszpanem. Moja matka (Ana Twist) była Brytyjką. Spotkali się podczas wakacji akurat oboje byli na urlopie w Paryżu. - Cómo está Ud? (Jak się pani miewa) - spytałam
- Ach bardzo dobrze, gracias! A co u ciebie? - pomyślałam, że powiem jej o wszystkim.
- Brain ze mną zerwał. - Róża zrobiła wielkie oczy. - Powiedział, że kocha Sarę i że mnie z nią pare razy zdradził. - powiedziałam
- Dios mio! (O mój Boże) Tak mi przykro! - przytuliła mnie. - Jeśli chcesz po kolacji przyniosę ci lody do pokoju i możesz pooglądać filmy na komputerze. - pani Róża była dla mnie jak matka.
- Tak, ale tylko jeśli obejrzysz je ze mną. - powiedziałam ze śmiechem
- Oczywiście! - krzyknęła - ale teraz muszę jeszcze przystroić stół.
- Pomogę ci. - zaoferowałam się. Zaczęłyśmy od rozłożenia sztućców, a skończyłyśmy na dokładania kwiatków między miskami i talerzami. W końcu przyjechali rodzice z naszym gościem. Pobiegłam się przywitać. - Dobry wieczór panu. - zaczęłam od gościa - Witaj mamo i tato. Wejdźcie. - zaprosiłam ich gestem ręki do środka.
- Jesteś Blanka, tak? - spytał mężczyzna, a ja przytaknęłam - jestem Timothy. - przedstawił się. Zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. - Chodzisz do drugiej liceum tak? - znowu przytaknęłam - mogę wiedzieć na jakim profilu?
- Biologia, chemia i fizyka. - odpowiedziałam
- Widzę, że idziesz w rejony takie jak twoja matka. - uśmiechnął się blondyn
- Ale kręcą mnie też języki i różnego typu kierunki artystyczne, np. aktorstwo. - dopowiedziałam
- A co robisz w wolnym czasie? - spytał Tim
- Czytam książki, wcześniej spędzałam czas z przyjaciółmi. - powiedziałam smutno
- To dlaczego teraz nie? - spytał - oczywiście nie chcę się narzucać, jeśli nie chcesz to nie mów.
- Życie nam płata figle, czasem małe, czasem wielkie, ale nie ma co ukrywać swoich problemów. W ten sposób nie znikną. - powiedziałam, a wszyscy spojrzeli na mnie jak na filozofa - chłopak mnie zdradził z najlepszą przyjaciółką.
- Bardzo mi przykro - powiedział gość - ale myślę, że los sprawił to specjalnie. - uśmiechnął się tajemniczo.
- Tim? Czy chciałbyś u nas przenocować? - spytał mój tata
- Bardzo chętnie. - odpowiedział Timothy.
Rozmawialiśmy bardzo długo. Była chyba jedenasta kiedy wreszcie poszliśmy spać. Gdy się obudziłam, zeszłam na dół na śniadanie, a tam spotkałam tylko ciocię Różę.
- Co siñorita chce na śniadanie? - powiedziała z uśmiechem
- Może tosty i muesli? - powiedziałam niepewnie
- Jasne! Już się robi! - krzyknęła i zaczęła robić moje zamówienie, a ja poszłam się przebrać w strój kąpielowy żeby trochę popływać. Gdy byłam gotowa wyszłam na taras, przeszłam szybko przez kawałek ogrodu i wskoczyłam do basenu w kształcie nerki. Pływałam już 20 minut aż w końcu postanowiłam wyjść i zjeść śniadanie. Gdy tylko je zjadłam wróciłam nad basen, ale usiadłam na leżaku żeby trochę odpocząć. Początek roku ułożył się akurat w piątek więc mamy weekend. Po jakimś czasie wzięłam ręcznik i wróciłam do domu. Rodzice jeszcze spali. Poszłam do pokoju przebrać się i umyć zęby po czym zeszłam oglądać telewizję. Przerzucałam kanały i zatrzymałam się na jakimś show. Zaczęłam oglądać. Nagle poczułam mrowienie telefonu. Szybko go wyjęłam i odebrałam.
- Halo? - odezwałam się
- Blanka? Przepraszam za wczoraj. - powiedział Zack
- Nie to ja przepraszam. To moja wina. - odpowiedziałam. - może wpadniesz na chwilę? Niby mam gościa, ale chyba jeszcze wszyscy śpią.
- Ok. Zaraz będę. - odpowiedział i rozłączył się. Czekałam chyba 15 minut aż przyszedł.
- Hej! - przytulił mnie na przywitanie - masz sok? Pić mi się chce. - powiedział po czym poszedł do kuchni. Właśnie tak było fajnie. Czuliśmy się swobodnie, braliśmy co chcieliśmy. Taka trochę męska przyjaźń. - Oh jeah! Jest mój ulubiony! - krzyknął, a ja się uśmiechnęłam i poszłam pilnować żeby nie zrobił rozróby w lodówce. - Idziemy do pokoju? Chciałem pogadać na chwilę bo za niedługo mam trening baseballa.
- Spoko - odpowiedziałam i poszliśmy na górę
- Gadałaś już z Sarą? Podobno chciała cię przeprosić czy coś. - spytał
- Nie, ale chyba teraz to zrobię - jak powiedziałam tak zrobiłam. Wybrałam numer do mojej exprzyjaciółki i przełączyłam na głośno-mówiący
- Halo? - odezwała się
- Hej Sara. Dzwoniłaś - byłam zła jak cholera, ale dobrze to ukryłam bo byłam świetną aktorką.
- A tak. Chciałam ci powiedzieć, że cieszę się, że odbiłam ci chłopaka i że cię nienawidzę i że jesteś wielką, nadętą divą i żebyś zniknęła z mojego życia. - prawie wykrzyczała - i jesteś głupia.
- Nie możesz powiedzieć, że "jestem głupia" możesz powiedzieć "moim zdaniem jesteś głupia". - powiedziałam najspokojniej w świecie
- OK. To moim zdaniem jesteś głupia - powiedziała zirytowana
- W dupie mam twoje zdanie - krzyknęłam i się rozłączyłam.
- Słuchaj za 15 min mam trening więc musze już iść, pa - powiedział Zack
- Pa - odpowiedziałam i go przytuliłam. Nigdy bym nie pomyślała, że to będzie moje ostatnie przytulenie Zacka...
=============================================
Kończę takim cudownym akcentem. 1205 słów. Piszcie w komentarzach jak myślicie co się stanie. Czekam na gwiazdki (które bardzo motywują).
A teraz do następnego
Bajo!

True lifeWhere stories live. Discover now