-Odbierz Tamara...- Simon nerwowo stukał w telefon po raz kolejny wybierając numer "dobrego ducha" Rollera, mimo że nie odebrała już trzech połączeń.
Coraz więcej osób przychodziło pod budynek i z niedowierzaniem przyglądało się tej cholernej kartce. Patrzyłam na smutek w ich oczach kiedy uświadamiali sobie co to znaczy dla Nas wszystkich. To koniec. Koniec wzystkiego co znamy. Z mapy nie zniknie tylko punkt spotkań młodych ludzi szukających swojego miejsca na ziemi ale też coś więcej. Zniknie magia.
To miejsce jest czymś więcej niż zwykłą wrotkarnią, które są w każdym większym mieście.
Jest
Pracą
Muzyką
Pasją
Tańcem
Miłością
Przyjaźnią
Nauką
Odwagą
Imprezami
Płaczem
Wysiłkiem
I Domem...
Naszym Domem.
I nie damy sobie go odebrać choćbyśmy mieli o niego walczyć. Choćbym ja sama miała o niego walczyć.
-Jak myślisz dlaczego chcą go sprzedać?- Zapytałam Luny patrząc na niski ceglany budynek oblepiony niezliczoną ilością plakatów informujących o konkursach, koncertach, stawkach za wypożyczenie wrotek i, o setkach innych rzeczy. Nikt nigdy nie zaprzątał sobie głowy tym żeby je zdjąć, dlatego z czasem stały się nieodłączną częścią wystroju Rollera. Ale właśnie takie małe rzeczy jak stare, wyblakłe od słońca plakaty nadawały temu miejscu uroku. I będę tęsknić za tym wszystkim.
-Nie wiem. Ale wiesz co? Czuję się oszukana. Zdaje sobie sprawę że nikt nam nigdy nie obiecał że to miejsce będzie wieczne i zawsze będzie odskocznią od naszych problemów ale i tak czuję się oszukana. To głupie, wiem.
-Właściwie to sądzę, że wszyscy czujemy to samo co ty.- Siadłam na ławce i zaczęłam zdejmować wrotki bo moje stopy piekły niemiłosiernie. Luna dosiadła się do mnie.
-Zamykanie takich miejsc powinno być karalne. Dzięki niemu jesteśmy tacy jacy jesteśmy. Może gdybym tutaj nie trafiła to wmieszałabym się w jakieś złe towarzystwo i została kryminalistką. -Wybuchłam śmiechem. Nawet w takich chwilach Ona pozostawała sobą, Luną którą kochałam ponad życie.
-Co Cię tak rozśmiesza w tym żałosnym momencie?-Matteo podszedł do nas i zajął miejsce obok Meksykanki. Był wkurzony i miał oskarżycielski ton jakbym conajmniej kogoś zabiła śmiejąc się.
-Luna twierdzi że gdyby nie to miejsce to mogłaby zostać kryminalistką i wyobraziłam ją sobie w czarnej kominiarce próbującą się włamać do jakiegoś domu.-Matteo zdobył się na słaby uśmiech.
-Mówisz o kelnereczce? Ona nawet by do klamki nie dosięgła przez swój wzrost, nie mówiąc o włamaniu.- Moja przyjaciółka dała mu kuksańca w ramię.
-Przynajmniej czarny wyszczupla Królu Pawiu.-Rzuciła na odchodne wstając i odjeżdżając od Nas.
-Czemu się z nią nie umówisz?- Od zawsze ich do siebie ciągnęło ale udawali że nic do siebie nie czują. Byli jak przeciwieństwa siebie nie tylko z wyglądu ale i z charakteru, ale to jak uzupełniali się nawzajem było niesamowite. Luna przy nim była bardziej stanowcza i "ostra", on przy niej spokojniejszy i weselszy.
-Nic z tego nie wyjdzie, i ja, i ona dobrze o tym wiemy.
-Ze mną i Gastonem było tak samo. Pamiętasz nas swataliście? Jak przypadkiem umawialiście się z nami na spotkania w Tym samym miejscu a potem zawsze coś Wam wypadało i zostawaliśmy sami zbliżając się do siebie? Sami nie zrobilibyśmy pierwszego kroku bo uważaliśmy, że nie pasujemy do siebie mimo że cały świat krzyczał że jest inaczej. I miał rację. I nie widzisz tego że z Wami jest tak samo? Pora żebyśmy się Wam odwdzięczyli.
-Nie uda Wam się.- Miałam ochotę zacząć wrzeszczeć bo nie widział co na jego drodze postawił los. A raczej kogo. Lunę. I zamiast kontynuować tą drogę zwaną życiem z nią, On postanowia ją wyminąć i później tego żałować.
-Weź już lepiej się nie odzywaj, niedługo będziecie razem i będziecie szczęśliwi a ty będziesz śmiał się ze swojej głupoty.
Pod Rollera podjechało czarne sportowe BMW z naklejkami imitującymi płomienie ognia na masce. Ze środka wyszedł opalony na brązowo (przypominający skwarkę) facet koło czterdziestki. Miał znaczną nadwagę i miałam wrażenie że musiał się nieźle nasapać zakładając o kilka rozmiarów za mały, biały garnitur który miał na sobie.
-Co to za zbiegowisko?-Miał niski chropowaty głos, brzmiący jakby ktoś próbował odpalić starą kosiarkę, która przez kilka lat stała zapimniana na końcu szopy.
-Manifestujemy swój sprzeciw.- Ogłosił Matteo stanowczo. Właściwie to nie manifestowaliśmy tylko czekaliśmy na rozwój wydarzeń. Ciężko protestować przeciw wywieszaniu kartki na drzwiach, a to jedyne co do tej pory się stało. Może to tylko głupi żart z tą sprzedaża? Skwarka przejechał tłustymi palcami po rzadkiej kępce brązowych włosów które zostały mu na głowie. Jego ciało przypominało karykaturę z bajki dla dzieci, przez którą nie można później zasnąć.
-Manifestujecie swój sprzeciw?-Zaśmiał się powoli jakby usłyszał stary dowcip i śmiał się nie dlatego że rzeczywiście był zabawny a z pewnego sentymentu do niego.
-Ależ już za późno. Jestem nowym właścicielem. I zamierzam wyburzyć ten budynek.- Jakaś część mojego serca poluzowała się i wypadła. W jej ślady poszła druga, trzecia i kolejne, jak kostki domina, wywoływały reakcję, odrywając kolejne. W moim w nim coraz większa dziura, pożerająca wszystko co stanęło na jej drodze: uczucia, marzenia, nadzieje. Jedyne co pozostawało to strach przed tym co teraz nas czekało. Przed nieznanym. Gdy już wszystki kawałki mojego serca rozpadły się zdałam sobie sprawę że ta dziura stała się teraz mną.
Facet odjechał mówiąc że jutro tu wróci i ma nas nie być, przy czym ciągle się śmiał.
W oddali widać było jego ogniste naklejki które w słońcu wydawały się realnymi płomieniami. I może tak było? Może naprawdę potrafiły wzniecić pożar?
I może to one rozpaliły ogień walki w ruinach mojego serca?--------
*Tłum. Tytułu: "Dziurawe serce"
892 słowa rozdziału, juhu! Trochę zajęło mi pisanie go ale jest. Tym razem mamy trochę Lutteo. Opowiadanie jest głównie o Gastinie (Choć wiem że narazie ich mało :P) to postaram się każdej parze poświęić trochę czasu. Napiszcie czy podobał Wam się rozdział i jak sądzicie jak rozwinie się akcja z Rollerem? Ciekawią mnie Wasze pomysły, chociaż mam już plan na to :)
Do następnego rozdziału- Wiktoria.
CZYTASZ
One More Fight ~ Gastina
Fanfiction"Gdzie się podziały twoje marzenia?" "Skradła je szara rzeczywistość" "Więc czemu tak stoisz? Złap mnie za rękę i choćmy je odzyskać" |Gastina| |Lutteo, Simbar| |Jico, Yamiro, Pelfin|