|1|

130 9 5
                                    


Chyba nigdy nie byłam tak zdenerwowana. Moja asystentka znowu się spóźniła i gdy przybiegła do mnie, by się usprawiedliwić, wylała cały kubek kawy.

Na mnie.

I to tuż przed spotkaniem z panem Hemiltonem! Tak na nią nawrzeszczałam, że chyba każda osoba, która przebywała w budynku, mnie usłyszała. Przypomniałam sobie słowa Rona, który mi ciągle każe policzyć do dziesięciu w celu uspokojenia. Gdyby nie to, rzuciłabym jakąś klątwę w stronę Sue. Uspokoiłam się, kazałam jej wyjść, a sama zdjęłam bluzkę w celu usunięcia z niej płynu. Niestety kawa była na niej za długo. Została gigantyczna plama. Po krótkim zastanowieniu się, wysłałam wiadomość do Ginny, która jeszcze była u nas w mieszkaniu, by wzięła jakąś białą koszulę dla mnie i by przyszła jak najszybciej. Pojawiła się u mnie w gabinecie parę minut później.

- Cześć Hermiono! Co tam? – spytała rzucając mi jednocześnie bluzkę, którą zaczęłam natychmiast zakładać. Panna Weasley po skończeniu Hogwartu obcięła włosy, które straciły swój blask. Teraz podchodziły bardziej pod kolor brązowy niż rudy.

- Hej Ginny. Ta idiotka znowu wylała na mnie kawę! Po spotkaniu z panem Hemiltonem zwalniam ją.

Ginny zaczęła się śmiać.

- Kolejną zwalniasz? Otworzyłaś firmę ponad cztery miesiące temu, a ile już miałaś sekretarek?

- Asystentek – poprawiłam. Nie lubiłam jak mówiono na tak na nie, jakoś nie pasowało mi do wykonywanej przez nie pracy.

- Dobra, asystentek. Ile już ich miałaś?

- Trochę... – zaczęłam kręcić. Myślałam, że Ginny trochę odpuści, ale to Weasley – nigdy nie odpuszcza.

- A tak dokładniej? – wnika dogłębniej, uśmiechając się pod nosem.

- 12 – powiedziałam pod nosem, tak cicho, że nie usłyszała.

- Możesz powtórzyć?

- 12! – prawie to wykrzyczałam. – To nie jest moja wina. Prawie każda się spóźnia, nie wykonują swojej pracy tak, że muszę sama wszystko robić, a gdy myślą, że nie patrzę, to się malują. Raz przyłapałam jedną jak malowała paznokcie u stóp. U stóp, Ginny! To było okropne. Według mnie, pracują tu tylko dla pensji. I widoku mężczyzn, którzy tu są.

- To czemu zatrudniasz takie młode dziewczyny? Zatrudnij jakąś mężatkę po czterdziestce, to będziesz miała z głowy takie zachowania.

- Myślałam, że skoro są młode, to będą miały nowe pomysły. Dobra, koniec tematu. Za chwilę mam spotkanie z panem Hemiltonem. Mam zamiar odkupić od niego tą kamienicę, którą oglądałyśmy tydzień temu.

- Oglądałyśmy wtedy dużo kamienic – przypomniała mi Ginny. – Którą dokładnie?

- Tą przy „Esach i Floresach".

- To dobrze. Martha, główna ekspedientka w „Słodkie Eliksiry" napisała mi, że czasami nie nadążają. Przyda się drugi sklep – spojrzała na zegarek. – O której masz to spotkanie?

- O dziewiątej. Powiedział, że przyjdzie z wszystkimi dokumentami.

- Granger, rusz dupę do konferencyjnej. Za dwie minuty dziewiąta.

Sama spojrzałam na zegarek. Cholera, Ginny ma racje.

- Dobra, wychodzę. Idź do Luny i powiedz jej, co trzeba kupić! – rzuciłam jej jeszcze przez ramię. – Sue, idziemy. Weź długopis i za mną – powiedziałam szybko do mojej asystentki.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 09, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Brand New Day - DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz