Teito usłyszał krzyk. Zaciekawiony otarł wierzchem dłoni policzki, które były mokre od słonych łez i ruszył w stronę dużych drzwi. Otworzył je na oścież i jego oczom nic się nie ukazało. Kompletnie nic. Nie widział żadnych ludzi, tylko pusty korytarz. Stanął w progu drzwi i popatrzył się na lewo i prawo dokładnie nasłuchując czy ktoś się zbliża. Gdy słyszał tylko grobową ciszę westchnął po raz kolejny tej nocy i zamknął drzwi na klucz. Szybkim krokiem podszedł do szafki, która była obok jego łóżka i otworzył ją z zamiarem wyjęcia z niej swojego ostrego przedmiotu. Jednak zdziwił się, ponieważ oprócz czystych, pachnących ubrań nie było tam jego ulubionego przedmiotu.
- Fuck... - przeklął pod nosem i z hukiem zamknął szufladę.
- Tego szukasz? - usłyszał chłodny głos za sobą.
- A jak myślisz? - prychnął w odpowiedzi i odwrócił się do trzech biskupów. Obdarzył ich zimnym spojrzeniem i podszedł do blondyna.
- Oddaj mi to. - warknął stanowczo.
- Ani mi się śni. - schował przedmiot za plecami.
- Oddawaj mi to natychmiast! - wrzasnął.
- Nie ma mowy. - oznajmił lekceważąc krzyki Teito. - Chyba sobie żartujesz. Nie pozwolimy byś sobie robił krzywdę.
- Martwisz się mną? - zaśmiał się sucho lecz gdy nie otrzymał od niego odpowiedzi, jego twarz złagodniała.
- Oczywiście, że się martwię Bachorze.
- Niewiarygodne.
- Wiarygodne.
- Nie sądzę.
- A ja sądzę.
- Mam gdzieś twoje zdanie.
- Ja tym bardziej.
- Przestaniesz?
- Ty przestań.
- Zacząłeś.
- To nic nie znaczy.
- Znaczy bardzo wiele.
- Dla ciebie może tak.
- Dla mnie znaczy bardzo wiele, ponieważ chcesz bym przestał żartować a ja tylko mówię prawdę.
- Ty nigdy nie mówisz prawdy.
- Widać jak mnie znasz...
- Znam cię bardzo dobrze.
- Śmieszne.
- Wiem, że oglądasz zbreźne gazetki. - powiedział pewny siebie.
- Oni też wiedzą. - wzruszył ramionami.
- Ale oni to nie ja.
- No i co z tego?
- No i nic.
- Skończ już gadać.
- Ty skończ już gadać. Mogę gadać ile chcę!
- Ja też.
- Może przestaniecie gadać i skupilibyśmy się na innej rzeczy? - przerwał Labrador krzyżując ręce.
- Wow Labrador w końcu od lat komuś przerwałeś... - powiedział ze zdumieniem Castor patrząc na niego.
- Kiedyś trzeba. - powiedział spokojnie.
- No racja. - przyznał. Odwrócił z powrotem głowę i obdarzył Teito pytającym spojrzeniem. Chyba zrozumiał przekaz, ponieważ cicho westchnął i posmutniał.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jakie to krótkie :_: Tak czy siak, dzięki za przeczytanie i zapraszam do dalszego czytania :)
CZYTASZ
Lecz się, głupku.
RomanceLecz się, głupku. - burknął krzyżując ręce. - Nie mogę, za bardzo mnie kochasz. - uśmiechnął się i przytulił się do niego od tyłu. - Nie sądzę. - zaprotestował. - A ja sądzę. ~~~~~~~~ Czyli opowieść o tym jak Biskup Frau zaczął coś czuć do Teito...