Rozdział 2.

19 5 1
                                    

Kiedy John, Mary i Joan zjawili się w domu na kanapie w salonie siedziała juz Patty pijąc herbatę.
-Jak było?- zapytała matka dziewczynę.
-Super udało mi się zakwalifikować do zawodów- odparła pewnym siebie głosem Patty- A jak było z Benem?- zapytał Joan która na samo imię zrobiła się czerwona.
-Pójdę w ślad taty i zacznę pisać bloga- zaśmiała się dziewczyna- Będę razem z Benem i Valery rozwiązywać zagadki.
-No to ja pójdę w ślad mamy- dodała Patty- mamo! Czym ty się właściwie kiedyś zajmowałaś?- zapytała dziewczyna  Mary.
-Lepiej nie idź w jej ślady- odparł ironicznie John wychylajac się z kuchni.
-A to niby dlaczego?- oburzyła się Mary.
-Zastanówmy się- zaśmiał się blondyn. Żona zignorowała go i zaczęła mówić w stronę córek.
-Byłam tajną agentką, jedną z najlepszych na świecie, pewnego razu miałam misję i musiałam uratować samego prezydenta USA, wszyscy chcieli mieć mnie w swoim zespole- odpowiedziała dumnie Mary.
-Naprawdę?!- odpowiedziały równo dziewczyny.
-Nieee.. zamiatałam podłogę w McDonald's- zaśmiała się kobieta.
-Ona żartuje- dodał John całując żonę.

Następnego dnia Joan miała spotkać się z Benem. Umówili się pod kawiarnią. Dziewczyna była trochę wcześniej wiec zamówiła sobie kawę. Po chwili zjawił się Ben. Ruszyli razem w kierunku szpitala.
-Najpierw odwiedzimy Valery, to znaczy jej mamę- zaśmiał się chłopak- ma ona dla nas jakieś dokumenty czy coś i mamy to dostarczyć mojemu wujkowi- odparł Ben. Joan pokiwała głową ruszając jednocześnie szybszym krokiem.
Przed wejściem czekała na nich Valery.
-Hej- odparła na ich widok- idziemy?
Ruszyli przez labirynt jaki tworzyły szpitalne korytarze.
-Idziemy do kostnicy- dodała uradowana- to moja ulubiona sala- uśmiechnęła się Valery.
-Ktoś ci mówił że jesteś psychopatką?- zapytał ironicznie Ben.
-Moja mama pracuje w kostnicy a Ojciec w Scotland Yardzie, dziwisz się?- odpowiedziała śmiejąc się. Po chwili weszli do jednej z sali. Na środku stała kobieta badająca właśnie ciało. Joan o mało nie zwymiotowała.
-Valery!- oburzyła się kobieta- Mówiłam ci że nie możesz tak sobie wchodzić do mnie do mnie do pracy, i to w dodatku jak na stole ktoś leży- odrzekła Molly.
-Sorry- dodała cicho dziewczyna- przyszłam po te papiery co Ben ma dostarczyć- odparła. Molly Wyjęła z szafki plik kartek i podała chłopakowi.
-Będziemy się zbierać- odrzekł młody Holmes chcąc jak najszybciej opuścić salę. Molly odprowadziła ich do wyjścia. Po chwili usłyszała za sobą głos córki.
-Zmarł w wyniku dostania się do organizmu tetanospazminy...., a jak mówili mu ze ma iść się zaszczepić to nie- Valery stała nad ciałem.
-Odejdź od tych zwłok!- krzyknęła Molly. Ben i Joan wyszli śmiejąc się.

Okej..-Zaczął Ben- Idziemy teraz do mojego wujka-odparł- to będzie zabawne- dodał pod nosem.
Chwile później stali juz w jego gabinecie.
-Cześć- odparł Ben na progu.
-Witaj, Benjanimie- odrzekł mężczyzna. Chłopak westchnął kładąc mu plik kartek na biurku. Ten z uwagą je przejrzał.
-A co słychać u mojego drogiego brata- dodał Holmes.
-Nic ciekawego...- Mówił spokojnie Ben.
-Słyszałem ze wrócił do pracy z doktorem Watsonem.- Dodał spoglądając na Joan.
-Tak- odpowiedział Ben.
-Jak za starych dobrych lat- odparł Holmes.
-Ja już muszę iść wujku- powiedział chłopak kierując się do wyjścia nie chcą dalej słuchać mężczyzny.

Patty wyszła z domu podczas nieobecności swoich rodziców. Udała się na pomost, znajdujący się nad jeziorem. Było to jedyne miejsce w którym czuła się dobrze. Usiadła na krawędzi tak że stopy lekko dotykala powierzchni wody. Wyjęła notes i zaczęła pisać. Gdy zorientowała się że siedzi juz godzinę poczuła ze musi wstać i rozprostować nogi. Stanęła boso na krawędzi patrząc w swoje odbicie w tafli wody.
-Hej- usłyszała za sobą czyiś głos. Ze strachu straciła równowagę i wpadła do wody.

Gdy udało jej się wydostać na brzeg zwróciła uwagę na chłopaka stojącego teraz przed nią. Był wysokim zielono okim brunetem.
-Sorry nie chciałem cie przestraszyć- starał się wymamrotać jakieś przeprosiny które i tak mu nie wyszły.
-No to ci trochę nie wyszło- Warkneła Patti która zaczęła zbierać się w stronę domu.
-Naprawdę nie chciałem- kontynuował chłopak idąc za brunetką.
-Trochę już za późno- odparła pewnym siebie głosem Patty.
-No proszę nie bądź zła- mówił dalej nieznajomy.
-Co ci tak zależy?- zapytała Patty stając w miejscu.
-No bo...- Zaczął zdenerwowanym głosem- wiem kim jesteś...

Dziękuję za przeczytanie! Jeśli chcecie możecie zostawić gwiazdkę⭐

😂😍😘🙉

Nikt Nic Nie Wie... •{Sherlock}•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz