1. Chłopcy przynoszący pecha

1.3K 80 34
                                    

Szła po korytarzu własnego domu. Jej brat co chwilę otwierał drzwi wejściowe i zamykał. Rodziców nie było, a on dziwnie się zachowywał.

Po dłuższym czasie rysowania widoku zza okna usłyszała przy drzwiach głosy. Postanowiła je otworzyć i udowodnić innym, że potrafi robić najprostsze czynności. Bez słowa podeszła do frontowych, drewnianych drzwi i nacisnęła na metalową klamkę. Ku jej zaskoczeniu to nie był atak swojej choroby, ale trzech chłopaków. Blondyn, którego włosy były bardziej miodowe, szatyn i trochę pulchny chłopak.

Zdziwili się gdy ją zobaczyli, ale ona tylko szybko zawołała brata. James przybiegł, ale tylko mijając ją powiedział bardzo cichutko:

- Nie chcę cię widzieć - słysząc to szybko pobiegła do swojego pokoju i zamknęła się na klucz. Wzięła leżący najbliżej pędzel i farby. Zaczęła tworzyć dziwny, nowy obraz.

Po chwili ktoś ostrożnie wszedł do jej pokoju. Kimkolwiek był, zdradziły go szepty i skrzypienie podłogi.

Dalej rysowała obraz przedstawiający lelka wróżebnika ze związanym dziobem w klatce na ciemno zielonym tle.

- Hej...- usłyszała cichy i spokojny głos. Podniosła wzrok na dwóch chłopaków których widziała w drzwiach. Był to szatyn i miodowo-włosy chłopak.

- Znowu mam halucynacje? - spytała zdziwiona odwiedzinami samą siebie - Idźcie stąd! - Nakazała i machnęła w ich stronę ręką.

- Rozumiesz nas?- spytał blondyn. Zadał tak głupie pytanie, że poczuła jak jego głupota przerasta Jamesa.

- To wy mnie nie rozumiecie - schowała twarz w ubrudzonych farbą dłoniach, podeszła do szafy i wyciągnęła z niej podarte płótno - To się dzieje gdy ktoś mnie odwiedza, a teraz wyjdźcie. Proszę - usiadła z powrotem do obrazu. Był piękny, ale już niedugo miał zostać zniszczony.

- Czemu się tu zamykasz? - spytał szatyn.

- Moi rodzice twierdzą, że to dla mojego dobra... - Szepnęła.

- Pięknie malujesz- zmienił temat blondyn i wskazał jeden z obrazów. Było na nim cztery zwierzęta- Jeleń, czarny pies, wilk i szczur.

Szatyn spojrzał na psa i uśmiechnął się. Blondyn natomiast najwyraźniej dziwił się dokładnością i ułorzeniem sierści wilka.

- Jjak? - zająkał się zdziwiony blondyn.

- Te zwierzęta często chodzą na polanie przy lesie. Dziwi mnie dlaczego wilk i pies się nie gryzą - zamyśliła się - Albo, że wilk nie dopadnie tego szczura... Wyjdźcie!

Chłopaki przypatrywali jej się. Atak choroby. Zanim cokolwiek zrobiła, szybko wymacała leki.

Szybko złapała tabletki i popiła je syropem.

Zwróciła się do chłopaków, ale po chwili w drzwiach stanął James.

Serce podskoczyło jej momentalnie i poczuła, że mocno oberwie z Cruciatusa.

- Bracie... ja...oni... - próbowała się tłumaczyć, ale James kazał im na chwilę wyjść. Po chwili złapał ją żelazną dłonią za nadgarstek i mocno ścisnął. Usłyszała chrupot i poczuła ogromny ból w trzymanej przez niego części ręki.

- Nie życzę sobie, abyś z nimi rozmawiała, jasne?!- krzyknął a ona zauważyła jak uchylają się drzwi. Tych dwoje podglądało ich awanturę. Po chwili James miał odejść, ale zamachnął się ręką i z całej siły uderzył ją z otwartej dłoni w policzek. To było tak mocne, że aż osunęła się na ziemię roztrzęsiona. Z bólu pisnęła cichutko, aby nie dostać więcej razy.

Miała oczy otwarte szeroko z szoku i poczuła ciepłą ciecz spływającą z kącika swoich ust. James nadepnął jej na nogę. Wyszedł zostawiając swoją siostrę pokieraszowaną i zmęczoną opieraniem się bratu i próbą ucieczki.

- Co ty jej robisz?!- usłyszała nad sobą krzyk.

Otworzyła oczy i zauważyła jak blondyn bandażuje jej złamany nadgarstek. Po chwili zorientował się, że na niego patrzy. Dokończył i podniósł ją do pozycji siedzącej. Niestety zawyła z bólu i złapała się za rękę.

- Ma złamany nadgarstek - powiedział blondyn i dotknął miejsce gdzie powinno być złamanie jęknęłam i przeniosłam się do pozycji siedzącej.

- No i?!- syknął James- Przecież jej się należało!- odciągnął ode niej blondyna- Remus, a gdybyś ty miał dziwoląga w rodzinie?

- Ja mam dziwolągów w rodzinie, a nie dręczę ich. Weź na przykład Bellatrix!- powiedział szatyn.

Zdrową ręką starła zaschniętą krew z ust i odchrząknęła. Ich spojrzenia zwróciły się na nią.

- Podacie mi leki?- szepnęła i wskazała na ławę. Blondyn który ją opatrywał zaczął grzebać w pudełkach z lekami. Spróbowała wstać, ale zachwiała się. James nadepnął jej na kostkę, a teraz bolała jak nie wiem. Szybko usiadła na fotelu przy ławie i zabrała blondynowi swoje leki. Wyciągnęła te właściwe i popiła je syropem, który najwyraźniej - pomaga się skoncentrować.

Wyciągnęła ze skrzyni z przyborami artystycznymi bandaże. Zabandażowała szybko kostkę i zamknęła skrzynie. Spojrzała na czarnowłosego chłopaka i jęknęła.

- Jak źle wyglądam?- James podszedł do przodu i zacisnął dłoń w pięść. Spuściła wzrok i usłyszała jego groźby.

- Jak chcesz, to mogę poprawić! - starła łzę z twarzy i spojrzała na swoje ręce. Czarnowłosy chłopak odciągnął go do tyłu. Poczuła wzbierający w niej gniew. Natychmiast się wypalił ale to uczucie zostało.

Spojrzała bałaganie na chłopaków i po chwili James wyszedł ciągnąc ich za sobą. Chwyciła za swoją różdżkę i spojrzała na drzwi, które ją zawiodły i pozwoliły upokorzyć.

Przysięgła sobie, że gdy w końcu pojedzie do Hogwartu, to James będze na jej miejscu, a ona będzie się starała uprzykżyć życie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Już pierwszy rozdział! Jak wam się podoba? Postanowiłam pod rozdziałami zrobić Quizy z Harrego Pottera, ale najpierw losowanie do domów!:

Byk - Hufflepuff
Baran - Gryffindor
Bliźnięta - Slytherin
Skorpion - Slytherin
Lew - Ravenclaw
Strzelec - Slytherin
Waga - Hufflepuff
Panna - Gryffindor
Wodnik - Ravenclaw
Rak - Hufflepuff
Koziorożec - Gryffindor
Ryby - Ravenclaw

A teraz pytanie:

Z jakiego drewna różdżkę miał Voldemort?

Naprawdę już idź || Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz