2. Jedziemy ciuchcią!

1K 72 19
                                    

Gdy był pierwszy dzień września, mama i tata żegnali czule Jamesa. Alice zrobiło się nie dobrze. On był zawsze rozpieszczanym i rozpuszczonym egoistycznym dupkiem. Nie nawidziła go za to. Za wszystko co jej zrobił.

Ona niestety była tą niekochaną bliźniaczką, która często czuła pustkę. Przemyciła butelki ognistej, a na samą myśl uśmiechnęła się. Tak. Lubiła popić. Jej najlepsze i najdziwniejsze obrazy właśnie z tąd się brały. Zaśmiała się pod nosem i westchnęła lekko.

Szybko ruszyła ku expresowi Hogwart by zająć wolny przedział. Miała do wyboru aż trzy puste przedziały!

Wybrała ten najbliżej końca pociągu i zajęła miejsce. Po chwili nudy i eksplorowania przedziału sięgnęła po swój magiczny plecak i spojrzała na swój plecaczek.

- Skrzypce, albo gitara... - powiedziała i po chwili było słychać cichutki podmóch wiatru wpadającego przez okno.

Sięgnęła po skrzypce. Jej kolorowy zeszyt z piosenkami wpadł w jej ręce. Po chwili przyłożyła instrument do podbródka i zaczęła grać. Jej ulubiony mugolski zespół Imagine Dragons dodał nowe utwory, a ona naturalnie śpiewała. Każdy wers był bardzo... prawdziwy.

(WŁĄCZ MEDIĘ)

- First things first
I'mma say all the words inside my head
I'm fired up and tired of the way that things have been, oh-ooh
The way that things have been, oh-ooh
Second thing second
Don't you tell me what you think that I can be
I'm the one at the sail, I'm the master of my sea, oh-ooh
The master of my sea, oh-ooh

I was broken from a young age
Taking my sulking to the masses
Write down my poems for the few
That looked at me, took to me, shook to me, feeling me
Singing from heart ache from the pain
Take up my message from the veins
Speaking my lesson from the brain
Seeing the beauty through the...

Pain!
You made me a, you made me a believer, believer
Pain!
You break me down, you build me up, believer, believer
Pain!
I let the bullets fly, oh let them rain
My life, my love, my drive, it came from...
Pain!
You made me a, you made me a believer, believer...

Nie dane było jej dokończyć, gdy zauważyła, że do jej przedziału weszła jakaś czwórka... Była to dziewczyna z długimi czarnymi włosami i czarnymi oczami, rudowłosa, zielonoka dziewczyna od niej niższa, opalona brunetka i wysoka szatynka.

Alice zignorowała to i zaczęła coś wściekle zapisywać w swoim zeszycie.

- To ja... - zaczęła Potter chowając rzeczy do plecaczka potraktowanego zaklęciem zmniejszająco-zwiększającym i wyszła z przedziału.

Po chwili minęła przedział przyjaciół Jamesa.

- Hej! - usłyszała z ich strony. Odwróciła się i weszła do przedziału, zajmując miejsce obok ciemnego blondyna.

- Stało się coś? - spytała szczerze zdziwiona.

- Gramy w butelkę, dołączasz? - bardziej stwierdził, niż zapytał Peter, którego mogła poznać na stacji w King's cross.

Alice zawachała się przez chwilkę po czym spojrzała na drzwi od przedziału.

- Gdzie James? - przeczesała swoje włosy dłonią i chwyciła swój plecaczek bardziej nerwowo.

- Poszedł po Lily, Dorcas, Isabelle i... Cornelię - wyliczył Syriusz, ale przy ostatnim imieniu zawachał się.

- Myślałem, że jesteś z Dor... - wypalił Remus. Syriusz oburzony westchnął.

- Bo jestem! Jest takie coś jak przyjaźń damsko-męska - nakręcił się, a po chwili przyszedł James.

Na jej widok uśmiech mu zbladł.

- Co ta tu robi? - spytał z obrzydzeniem.

- Jest ¾ głosów na tak -powiedział Syriusz i uśmiechnął się do zirytowanego Jamesa.

- Oke... - westchnął i zajął miejsce najdalej od swej sis. Po chwili w drzwiach pojawiły się cztery dziewczyny. Były to te same dziewczyny które weszły do jej przedziału.

- No nareszcie... - westchnął James i spojrzał na rudą dziewczynę - Umówisz się ze mną Evans?

Ruda udała, że wtmiotuje i usiadła koło jego siostry.

- Lily też przeciwko mnie?! - złapał się teatralnie za serce.

Po chwili wszystkim chumor się polepszył. Alice zapoznała się ze wszystkimi. Po 15 minutach gry, Isabelle - wysoka szatynka - miała na czole napis: Dzi*ka, Lily musiała pocałować Jamesa w policzek, Cornelia - opalona brunetka z walizką, która co chwilę się odpinała -miała przyklejoną do niej rękę, Lily miała różowe pasemka, Syriusz umówił się z Dorcas i Cornelią, Dorcas była usmarowana pastą, Peter musiał zjeść całe jedzenie jakie miał - co sprawiło mu przyjemność, James nareszcie pójdzie z Lily na randkę, Alice śpiewała szanty, przez co zaskoczyła innych swoim głosem, a Remus i James sporo się o niej dowiedzieli.

- No dobra, wszyscy - zawołała Alice, a spojrzenia ludzi z przedziału zwróciły się ku niej - Wyzywam was wszystkich, abyście wpróżnili po szklance ognistej!

Chłopacy, Cornelia i Dorcas spojrzeli po sobie wyzywająco. Lily i Isabelle skrzywiły się.

- Na szczęście mam mocną głowę - powiedział Syriusz, a Alice w tym czasie transmutowała różne rzeczy w szklanki. Syriusz zapatrzył się na nie i po chwili wtrącił - A nie powinno ich być sześć?

- Tak, ale chcę sobie popić - uśmiechnęła się łobuzersko Potter. James spojrzał ze zmarszczonymi brwiami na swoją nie podobną do siebie bliźniaczkę. Nie znał jej od tej strony. Uważał, że jest cicha, spokojna i bezbronna, a teraz ujrzał ją. Prawdziwą ją.

Z zamyślenia wyrwał go dźwięk nalewania alkocholu. Lily spojrzała ze zdziwieniem na jego siostrę.

- To co? - rozdała chętnym szklanki i opróżniła swoją jednym łykiem. Spojrzała na wszystkich, którzy patrzyli na nią dziwnie - No co?

Syriusz westchnął i po chwili uniósł w górę pustą szklankę. Wszystkie szklanki były duże, a pozostali oprócz niego wypili max połowę. Uśmiechnął się wkurzająco do siostry Pottera.

- O nie, ja się tak łatwo nie poddam - westchnął i polał jej i sobie. Ta jedynie zabrała mu swoją szklankę i znowu wypiła sporego łyka.

- Uprzedzam, jestem zawodowcem - wyszczerzyła się.

Po krótkim czasie Syriusz porządnie się upił, a Alice westchnęła.

- Nie ma z nikim zabawy... Amatorzy - prychnęła i dopiła reszteczkę prosto z butelki. W tym czasie Syriusz podpity zwrócił się do wszystkich w przedziale.

- Ja... Przegrałem w uczciwej... *hic* walce... - wszyscy się zaśmiali.

- Próbowałaś nas upić - spytał Remus z uśmiechem na twarzy.

- Może... - tajemniczym tonem Alice westchnęła - Będzie kac, trzeba magazynować wodę...

- Może jednak jesteś pijana - zaśmiała się Cornelia.

- Tak - wzruszyła ramionami - Magia.

Reszta drogi minęła przyjemnie, ale gdy dotarli do Hogsmeade...

- Oo... To twoja dziewczyna Potter? - zakpił jakiś tleniony blondyn. Alice spojrzała na niego i powiedziała prawie sycząc.

- Uciekaj póki masz nogi, chłopcze - rzekła nasyconym jadem tonem i odeszła do olbrzyma wołającego pirszorocznuch i 'Pannę Potter'.

Cześć małe czytelniki! Myślę, że rozdziały będą się częściej pokazywać i się podobać.

Dzisiejsze pytanko:

Dlaczego Harry nie mógł pochować ciała Syriusza w "Zakonie Feniksa"?

Do następnego
M

Naprawdę już idź || Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz