|1|

152 10 8
                                    

Staram się dogonić Kaprala by przed nim pokonać 'Tytana' , niestety, Levi łatwo się nie poddaje. Przyśpieszam odkręcając trochę więcej gazu, jestem na tyle blisko ,że wystarczy delikatnie rozproszyć go i uda mi się go wykiwać.

-Levi! - Krzyczę lecz chłopak ignoruję mnie - Ej Levi patrz jaka ładna ścierka! - Dodaje po chwili , na słowo 'ścierka' zdezorientowany obraca się w moją stronę ,a ja mam czas by podlecieć i odciąć kawałek skórzanego karku.

-Ackermann! - Słyszę niezadowolony głos brata, obracam się z uśmiechem i znów ruszam by zabić kolejnego drewnianego 'tytana'. Wykorzystując mój spryt wykiwałam tak jeszcze parę osób, każdego dało się jakkolwiek nabrać.

Widzę zieloną flarę oznaczającą koniec ćwiczeń, obracam się w locie i wbijam linki w kolejne drzewa. Spadam obok Kaprala, ale ten nawet nie drgnął, mówię 'szmatka' na co mój brat dyskretnie zaczyna się rozglądać, a ja ze śmiechem dołączam do reszty.

- Ackermann! - Rzucił znudzony , występuję z szeregu salutując, spoglądam wyczekująco na brata. - Dziś na treningu byłaś bardzo aktywna - Delikatnie się uśmiecham - Jutro masz dzień wolny - Dokończył na co mój uśmiech się powiększa, Levi spogląda na resztę - Komu Ashley jeszcze zwinęła sprzed nosa 'tytana'? - Dodaję na co z szeregu wyłania się parę osób, spoglądam na nich dumna ze swojego czynu. - Dwadzieścia kółek wokoło placu !- Krzyczy i odchodzi ,a wszystkie osoby ruszyły zgodnie na plac treningowy.

- Levi.. Znaczy Kapralu! -biegnę widząc jak odchodzi, kładę mu rękę na ramieniu powodując obrót jego ciała.

- Tak? - Pyta ignorując moja osobę, przewracam oczami. Mężczyzna zrzuca moją rękę, którą kładę na biodrze.

- Bo skoro każdy ,któremu zabrałam 'tytana' ma biegać to ty też - Mówię z uśmiechem  pod nosem, on tylko mruczy coś niezrozumiałego i dołącza do reszty.

Biegnę do pokoju z uśmiechem , w przeciwieństwie do mojego brata ja czasem się uśmiecham, rzucam kurtkę w kąt i podwijam rękawy bluzy. Opadam na łóżko twarzą w poduszki, po chwili jednak odwracam głowę w stronę okna. Wstaję i zaczynam przyglądać  się zaróżowionemu niebu, z dołu słyszę krzyk brata co od razu zwraca moją uwagę, widzę biegających żołnierzy. Delikatnie śmieję się spoglądając na wydającego kolejne rozkazy chłopaka, obracam się dosyć szybko, przez co na chwilę tracę równowagę,  i wychodzę z pokoju trzaskając drzwiami. Kieruję się do kuchni, po nalaniu sobie wody, siadam na blacie kuchennym. Odcinam się od świata popijając napój.

-Cześć.. - Z zamyśleń wyrywa mnie zdyszany chłopak, kąciki moich ust podnoszą się , zeskakuję z mebla ,podchodzę do niego i podaję szklankę. Momentalnie pochłania napój  - Dziękuje - Mówi ,a ja zabieram od niego naczynie. Zaczynam je myć, gdy chłopak zaskakuję mnie swoim pytaniem.

- Kto Cię nauczył korzystać z manewru? -Kubek wyślizguję  mi się z dłoni, roztrzaskując się na kilka kawałków.

- Eren.. To - Zaczynam ale nie pozwolono mi skończyć ,przerywa mi pojawienie się Kaprala.

- To nie twoja sprawa - Kończy  za mnie Levi swoim ,jak zwykle, zimnym i oschłym głosem. Chwyta moje ramię i mało delikatnie wyciąga mnie z pomieszczenia. Nie wyrywam się dobrze wiem  ,że to nic nie da, prowadzi nas w stronę swojego gabinetu. Siadam na krześle za biurkiem i wystawiam nogi na blat, swoje ręce daję za głowę.

- Ash w przyszłym miesiącu jest 60. Wyprawa za mur i ty .. Ty nie jedziesz - Mówi ze spokojem na co ja przechylam się do tyłu i upadam z hukiem na ziemię. Chłopak szybkim krokiem podchodzi do mnie i kucając spogląda na mnie z góry z uśmieszkiem, ale ten uśmiech nie był tym miłym uśmiechem raczej był to uśmiech kpiący z mojej głupoty.

- Że co? Jak to nie jadę? - Krzyczę próbując wstać. Levi widząc moje nie udane próby podaję mi dłoń , z jego pomocą dopiero udaję mi się wygramolić i wstać.

- Ashley, nie chce aby coś Ci się stało. -ogłasza poprawiając krzesło, otrzepuję się z niewidzialnego pyłku i patrzę na niego gniewnym spojrzeniem.

- Jadę! Jestem na tyle duża ,że umiem o siebie zadbać! - Krzyczę krzyżując ręce na klatce piersiowej i tupie nogą.

- Właśnie widzę, masz szesnaście lat i tupiesz nogą z naburmuszoną miną, bo się o Ciebie boję. - Znów wraca do swojego oschłego tonu głosu.

- Levi proszę.. - Szepczę cicho spoglądając na niego, brat podchodzi do mnie i całuję w czoło.

- Zostaniesz tutaj, nie chce aby coś Ci się stało. - Ciągnie, trzymając mój podbródek tak bym patrzyła na niego lecz ja nadal uparcie odwracam wzrok.

- Ale to jest pierwszy i ostatni raz! - Wrzeszczę i wybiegam z pokoju. Oczy zaczęły szczypać od nazbieranych łez, ale ignorując to gnam wprost do swojego pokoju. Wpadam do niego z hukiem i olewając wszystko upadam na łóżko z chęcią zniknięcia, albo chociaż zaśnięcia cokolwiek byleby nie myśleć o straconej szansie, ale nie było mi dane nawet to.

- Ash co jest? - Sasha kuca przy moim łóżku, obracam głowę w jej stronę i pozwalam łzą płynąć.

- W przyszłym miesiącu nie jadę na wyprawę za mury.. - Ogłaszam cicho, a dziewczyna gwałtownie wstaję. Dźwigam się na rękach i spoglądam na wkurzoną dziewczynę.

- Dlaczego?! - Wykrzykuję zdenerwowana , Mikasa próbuję  ją nieskutecznie uspokoić. Moja współlokatora rzuca jeszcze kilkoma wyzwiskami pod adresem mojego rodzeństwa i wtedy dopuszcza mnie do głosu.

- Levi się o mnie martwi i nie chce żebym pojechała .. Znaczy Kapral - wyjęczałam siadając po turecku, opierając głowę na zimnej ścianie.

- Czy ty i Kapralek ten.. - Pyta dziwnie poruszając brwiami na co mimowolnie się uśmiecham.

- Levi i ja?! - Wybucham śmiechem,  na myśl iż ktoś mógł pomyśleć, że jestem że swoim bratem. - Nie,  nie o to chodzi - śmieję  się odpowiadając na nieme pytanie z ich strony. Dziewczyny spoglądały na mnie jak na wariatkę ,w końcu uspokajam się i przyglądam zdziwionym dziewczyną.

- A więc o co chodzi? - Pytają równocześnie, a ja wstaje z ponurym uśmiechem.

- Przykro mi, ale nie mogę wam powiedzieć - Mówię i wychodzę nie czekając na ich odpowiedź. Szybkim krokiem udaję się na dziedziniec ,a zaraz potem pod jedno z moich ulubionych drzew. Przymykam oczy i odpływam, po chwili czuję jednak ciężar na moim ramieniu, otwieram oczy i widzę Erena. Chłopak przysypia, nie odzywam się i również próbuję usnąć.

Mam nadzieję, że ktoś postanowi przeczytać Tę książkę.. Będzie mi miło..

Siostra Kaprala // Attack on TitanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz