|2|

39 1 0
                                    

Leniwie otwieram oczy i patrzę na postać, która przysłania mi ostatnie promienie słońca. Natrafiam na delikatny uśmiech Erena.

- Długo spaliśmy? - Pytam i wstaje z pomocną dłonią chłopaka.

- Nie, spokojnie, ale za niedługo jest kolacja - Poprawiam włosy i ruszam pierwsza do wejścia. Chłopak idzie powolnym, leniwym krokiem za mną. Razem docieramy do dużej, otwartej sali, stołówki, parę osób już sę zebrało, zajęli swoje stałe miejsca. Niektórzy dopiero przychodzą, inni już jedzą, ruszamy do stolika przy, którym siedzą nasi przyjaciele.

- Gdzie wy byliście tak długo? - Saszka patrzy na naszą dwójkę - Razem? - Dokańcza unosząc jedna brew do góry.

- Spaliśmy

- Trenowaliśmy - Rzucamy jednocześnie, a ja przybijam piątkę ze swoim czołem - Raz byś zamknął tą swoją ładną buzie - mówię i siadam przy stoliku

-Ładną? - Mamrocze i przysiada się, ale ja już ignoruję co mówi

- Przyniosłam wam jedzenie - Mikasa jak zwykle jako dobra siostra opiekuje się nami, podkłada nam nasze talerze pod nosy.

- Mm kolejny dzień i kolejna wspaniała papka na obiad, kolacje i śniadanie... Dzięki Mikasa - Mówię i zaczynam bawić się widelcem w brei. Patrzę na siedzącego obok Erena, który pomimo naszej krótkiej drzemki, nadal przysypia nad jedzeniem. Jego głowa raz po raz opada i podnosi się, a on sam udaje ,że tylko czuwa, uśmiecham się pod nosem i wpadam na genialny pomysł.

 Nabieram na sztuciec odrobinę papki, robię z niego proce i strzelam prosto w twarz śpiącego chłopaka. W zdezorientowaniu nasz towarzysz budzi się i nerwowo ogląda wokoło, a ja jakby nigdy nic patrzę w górę i pogwizduję pod nosem.

- Nie daruje Ci tego!  - Eren nabija swoja widelcową broń i próbuje do mnie strzelić, ale w ostatniej chwili uchylam się, co skutkuję spotkaniem mojego czoła ze stolikiem,  a jego nabój strzela prosto w Jean'a. No i tak nie chcący rozpoczęłam walkę na jedzenie, najpierw ja w Erena, potem on w Koniomordego, a jak wszyscy wiemy on nie ma za dobrego cela, i chcąc oddać zielonookiemu trafia w kolejna osobę, no i tak zaczyna się wojna, każdy na każdego, nie ma żadnych sojuszy, żadnych jeńców!

- Chociaż w jednym ta papka daje rade! - Krzyczę i robię kolejny unik - Całkiem dobrze się nią strzela - Śmieje się, a parę osób dołącza do mnie. 

- Ekhem - Po dłuższej chwili, a przynajmniej tak mi się wydaje, nasza bitwę przerywa zachrypnięty głos stojącego w przejściu niewysokiego chłopaka. Ostatnia porcja papki ląduje na twarzy Jean'a.

- Trafiony! - Krzyczę, a Levi karci mnie wzrokiem, zaczynam patrzeć na swoje nogi, które w tym momencie zdają się być niesamowicie ciekawe. - O cholera...

- Kto. To.  zaczął? - Kapral mówi powoli i kieruje się w moja stronę, tak jakby doskonale wiedział jaka jest odpowiedź, czy to aż tak widać?. Jestem pewna, że wzrok i palce wszystkich wskazują właśnie na mnie, podli zdrajcy. Zaczynam się cicho, nerwowo śmiać i powoli podnoszę głowę.

- Ja! - Zdziwiona patrzę na źródło dźwięku i widzę nikogo innego jak Erena, tylko dlaczego on to robi?  Levi zmienia kierunek i podchodzi do chłopaka

- Nie! - Krzyczę, a mój brat obraca głowę w moja stronę, po chwili macha nią z niedowierzaniem - Eren nie musisz mnie kryć, spokojnie. To byłam ja, Kapralu - Dopowiadam salutując. Mężczyzna łapie Erena pod rękę i podchodzi do mnie

- Wszyscy wyjść, już - Rozkazuje, a wszyscy posłusznie wykonują polecenie. Zostajemy we trójkę i doskonale wiem ,ze to nie wróży nic dobrego. - A wiec teraz, razem, posprzątacie całą stołówkę, a później przyjdziecie do mnie po kolejne karne zadanie - popycha lekko winowajcę całego zamieszania, obracając się na piecie wychodzi z sali.

- No wiec - Kieruję się w stronę schowka podciągając rękawy bluzy - Bierzmy się do roboty, Kapral nie lubi czekać - Rzucam w zielonookiego mopem.

***

Po paru godzinach całe pomieszczenie aż lśni, w końcu Levi nie lubi brudu, a my za to potrafimy sprzątać jak nikt inny. Kieruje się w stronę wiadra z wodą by po raz ostatni opłukać szmatę, którą trzymam w ręce, gdy nagle nie wiedząc skąd pod moimi stopami pojawiła się mokry kawałek materiału, przez który ślizgam się i upadam ma chłopaka próbującego złapać mnie w powietrzu. Oboje lądujemy na ziemi, z tym ,że ja leżę na nim.

- Dzięki za zamortyzowanie upadku - Otwieram jedno oko w szoku i zatrzymuje się w pół ruchu widząc jak mała odległość nas dzieli, czuje powoli wychodzące rumienię na moich policzkach.

- Nie ma sprawy - Eren najwyraźniej nie ma zamiaru mnie puścić, ani tym bardziej się odsunąć, wręcz przeciwnie czuje, że powoli przysuwa mnie bliżej swojej twarzy.

- Mieliście sprzątać, a nie się wygłupiać - Levi podnosi mnie trzymając za kaptur i stawia do pionu. Otrzepuje się , podając dłoń Erenowi. - Ale brawo, jestem prawie dumny,a teraz do gabinetu - Mówi bez większych emocji i udaje się korytarzem to swojego pokoju, oboje zgodnie nie wspominając nic na temat zdarzenia sprzed chwili ruszamy za nim...


Tak wiec, wow, minęły dwa lata, oduczyłam się pisać, ale skoro i tak nie mogę zasnąć to spróbuję coś wyskrobać. Nie mam pojęcia czy to ma ogólny sens i jest chociaz do przeczytania. Nie wiem nawet czy ktokolwiek tu nadal jest, ale jeśli jesteście, napiszcie. Szczerze brakowało mi tego, wiec może wrócę tylko chce zobaczyć, czy mam do kogo.. Miłego czegokolwiek Psychole

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 12, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Siostra Kaprala // Attack on TitanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz