Bóg przechadzał się po ogrodzie, który właśnie skończyli tworzyć nowi ogrodniołowie. Był zadowolony z tej nowej ekipy. Zatrudni ich do budowy fontanny przy placu Żelków truskawkowych. Ten plac zdecydowanie zasłużył na ładną fontannę.
Rozmyślania te przerwało jednak pewne bardzo piękne słowo.
-Kur*a!
Stwórca zasmucił się. Jego syn postanowił przejąć we władanie Polaków. Odradzał mu to, lecz on uważał, że skoro poradził sobie z Turcją (co skończyło się dużą ilością muzułmanów) to da sobie radę z narodem cebuli. Prędko chłonął kulturę schabowego i pierogów, rozkazując kuchniołom przygotowywać je na każdy sobotni posiłek. W niedzielę jadł rosół, a w poniedziałek oczywiście pomidorową. Uwielbiał jeść ją z makaronem, czego Bóg nie rozumiał, bo wolał ryż.
Nowe słownictwo też prędko zagościło w słowniku Jezusa. Teraz poświęcał każde popołudnie maksując umiejętności swoich ulubionych Polaków i niszcząc tych nielubianych. Gdy Bóg przeczytał "Dziady cz. III" zaczął poważnie martwić się o zdrowie psychiczne syna.
Jednak już dawno postanowili, że nie będą się wtrącać w swoje rozgrywki. To psułoby przyjemność z tej wspaniałej gry, jaką są Simsy.
-Ojcze! Jaki był kod na dodanie pieniędzy?! -zza ściany ogrodu wybiegł zziajany Jezus - Zepsułem życie Nice Mickiewicz i muszę ją wspomóc. Lubię ją.
-Kod na pieniądze jest tylko na czas wojny. Jak myślisz jak alianci wygrali? Nie możemy tak sobie rozdawać pieniędzy, bo wiesz jakie są skutki inflacji.
-Ale tato...
-Daj jej jakichś przyjaciół i będzie szczęśliwa.
Jezus zrezygnowany wrócił do swojego biura. Bóg zadowolony z rozwiązania problemu powrócił do dumania.
-Jak sprawić, żeby Syn stał się bardziej odpowiedzialny? - dumał.
-Nie chce się mądrzyć, ale może niech sam doświadczy tego co jego simy? - powiedział głos zza drzewa - Sporo go to nauczy.
-Sławek! Wreszcieś się mordo moja na coś przydał!- Bóg uśmiechnął się na widok węża.
-Znalazłem nawet dobrą postać. Ma na imię Dżizas. Jest z Australii - odparł z uśmiechem wąż (tak Sławek potrafi się uśmiechać. Jest speszal)
-I jeszcze muzyk religijny! Jaki cudowny pomysł.
-Pamietaj, że mężczyźni potrzebują kobiet. Jest taka ładna siostra zakonna w Toruniu, która pasuje jak ulał dla Zeusa (Jezus-Zeus z J).
-Sławku przychodź tu częściej. Takich jak ty to powinniśmy mieć tu w Niebie. A tak to jest tylko kochana sekretarka Basia, która wysyła wizje tym spragnionym niewiastom. Ostatnio jednak popruła jej się jednak suknia Maryji i jest problem.
-A kiedy Marysia zginęła? Nie byłem na pogrzebie. Dałbym jej ulubione dinozaury do grobu.
-A jakieś 2000 lat temu tylko. W twoim imieniu położyłem jej w trumnie ładnego tyranozaura.
CZYTASZ
Lalka Tom III - Co by było gdyby...
FanfictionDlaczego zakończenie Lalki jest otwarte? To proste. Żeby można było pisać fanfici. Spełniając zatem życzenie Prusa, przedstawiam wam kontynuację życia Izabeli Łęckiej. Po wielu adoratorach i wyjazdach za granicę, postanowiła w końcu osiąść w zakon...