1

263 16 15
                                    

Rozentuzjazmowane głosy nastolatek roznosiły się po całej okolicy. Bardzo trudno było rozpoznać poszczególne słowa, były to głównie radosne piski, przeplecione wyrazami : koncert, dzisiaj i wreszcie. W prawdzie dziewczyny nigdy nie były specjalnie ciche ani spokojne, ale dzisiaj były jeszcze głośniejsze i radośniejsze niż zwykle.

Przytulny, nieduży pokój wydawał się jeszcze mniejszy niż zazwyczaj, co było zapewne spowodowane bałaganem. Wszędzie leżały bluzki, jeansy, skórzane spódniczki oraz buty, a po środku rozrzuconych ubrań wesoło tańczyły dwie dziewczyny. Aż miło było patrzeć, jak dobrze bawią się w swoim towarzystwie.

Ich śpiewy i tańce trwały w najlepsze, póki nie przeszkodził im sarkastyczny głos wydobywający się z kąta pokoju :

- Pff, zachowujecie się żałośnie. Hanna, przestań proszę zawodzić, a ty Kim, zejdź proszę z mojej bluzki.

- Co ty jesteś dzisiaj markotna? - zapytała wesołym tonem blondynka.

Mówiąc to, odwróciła się w stronę rozmówczyni, ukazując swoją smukłą sylwetkę odzianą w luźny T-shirt i czarne spodnie z dziurami. W jej orzechowych oczach można było dostrzec radosne ogniki.

- Po prostu nie rozumiem, dlaczego się tak ekscytujecie - próbowała bronić się dziewczyna.

Blondynka spojrzała na swoją czarnowłosą koleżankę, z którą chwilę wcześniej balowała po pokoju, szukając u niej wsparcia. Ta jednak zdawała się tego nie zauważać, więc postanowiła wziąć udzielanie odpowiedzi na irytujące pytania przyjaciółki na siebie.

- Razem z Kim po prostu cieszymy się życiem. Dobrze wiesz, że dzisiaj idziemy na długo przez nas wyczekiwany koncert Shawna - przy tych słowach blondynka szeroko się uśmiechnęła.

Czarnowłosa dziewczyna, najprawdopodobniej była to Kim, ochoczo przytaknęła.

- Nadal nie rozumiem, dlaczego nie chcesz iść z nami - dodała Hanna.

- Po prostu nie interesuję się muzyką do tego stopnia, co wy - przy tych słowach dziewczyna powoli uniosła się ze swojego bezpiecznego miejsca w kącie i podeszła do koleżanek.

W porównaniu do nich wyglądała niedbale. Jej rude włosy były zaplecione w kucyk sięgający barków, a ubrana była w biały, za duży T-shirt wsunięty w szare dresy. Pomimo swego stroju dobrze się prezentowała. Miała duże, jasnoniebieskie oczy, pełne wargi i brzoskwiniową cerę. Całość psuły usta wykrzywione w grymasie.

Koleżanki popatrzyły na nią niepewnie, ale nie skomentowały słów dziewczyny. W końcu Kim powiedziała : Skoro już się uparłaś przy swoim, to przynajmniej pomóż nam wybrać stroje, Alison.

Znamy się? II S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz