K.E.B.A.B

13 0 4
                                    

Idę ulicą. Mijam szare budynki. O tej porze nie za dużo ludzi chodziło po mieście a jednak ruch był spory. Pewnie wszyscy idą na kebsa pomyślałem. Szedłem tak dobre 10 minut, żołądek dawał coraz wyraźniejsze znaki, że jak zaraz czegoś nie ojebie to zdechne na tym chodniku. Przeszedłem jeszcze kilka metrów... I nagle mym oczom ukazała się świątynia szczęścia, oaza ukojenia, miejsce wręcz święte - Kebabiarnia "K.E.B.A.B". Na pełnej kurwie wjebałem się do lokalu i już z progu krzykłem -DUŻY, OSTRY, PODWÓJNE CIASTO SER I W OGÓLE WSZYSTKO... W odpowiedzi usłyszałem tylko - coś jeszcze do tego? - Cole... Odpowiedzialem ostatkiem tchu. Zaraz potem zapłaciłem i usiadłem przy stoliku. Teraz najgorsze, czekanie!

ケバブWhere stories live. Discover now