Rozdział 1

13 2 1
                                    

Dzień wcześniej

Belet pov .

Dzisiejszy poranek jest ciężki po wczorajszej imprezie Willa dom jest cały w śmieciach . idę korytarzem który jest cały pomazany czerwoną farbą wchodzę do wielkiego salonu gdzie leża śpiące demony wróżki i czarodzieje panuje tu taki syf że ledwo można przejść a na dodatek śmierdzi . Zauważyłem że kilka z osób budzi się i powoli zbiera do wyjścia . Nigdzie nie widzę Willa wiec idę do kuchni ale tam też go nie ma i naszej lodówki też nie ma . Postanawiam sprawdzić w jego pokoju , ale żeby nie iść tym obrzydliwym korytarzem materializuje sie przed drzwiami jego pokoju. Panuje cisza ale wydaje mi się że słyszę ciche chrapanie , pukam i nic . Łapie za klamkę i wchodzę na łózko leży Will i jakaś wróżka i się śmieją lodówka stoi w rogu pokoju i to z niej słychać chrapanie .

- Kto jest w lodówce ? - nie megę się powstrzymać i do niej podchodzę .

- Wampir .

Will uśmiecha się bezczelnie , otwieram drzwi lodówki i rzeczywiście jest w niej wampir .

- Masz wszystkich wyprosić i posprzątać , natychmiast .

- On zawsze taki sztywny ?- pyta Wróżka przyznaje jest urocza maleńka blondynka z nienagannym makijażem . ale to nie daje jej prawa komentowania mojego zachowania , zwłaszcza gdy jest słuszne .

- Dzisiaj ma wyjątkowo dobry humor . - Will delikatnie się śmieje zrywa z łózka i od razu ubiera .

- a teraz żegnam , zabierz wampira ze sobą .

Taki właśnie jest Will najpierw się bawi a potem jest brutalnie szczery , ale dziewczynie chyba to nie przeszkadza bo od razu się zbiera i wyciąga wampira z lodówki , Will pstryka w palce i otwiera im portal .

***

Czekam aż will skończy sprzątać a nie powiem dość szybko mu idzie jest juz wprawiony w końcu takie imprezy to u niego normalka .

- co ty na to żeby wyskoczyć na kawę ? - pyta go w końcu zasłużył sobie .

- pewnie a gdzie pójdziemy ? - will od razu jest zainteresowany uwielbia wychodzić poza pandemonium , to miejsce strasznie przygnębia nawet demony .

- Nowy Jork ? - proponuje w końcu to jedno z największych miast wiec nie powinno nas spotkać nic złego .

- Okej ale muszę się przebrać .

Will wychodzi z salonu a ja się rozglądam jest niemal idealnie czysto , książki są już poukładane na pułkach na drewnianym stole nie ma już szklanek a krzesła stoją poustawiane wokuł niego . kanapa przed telewizorem jest czysta a z dywanu zniknęły plamy po winie . jestem dumny z Willa naprawdę się postarał . odwracam się do kuchni i jest też czysto jeżeli pominąć brak lodówki spisał się na pięć .

- i co podoba się ? - Will pojawia sie za mną ,

- Tak spisałeś się dobrze .

- Otwieram portal , chodź

Odwracam sie a na ścianie między kuchnia a salonem jest portal a Will już jedna noga w nim stoi ,wchodzę razem w nim i pojawiamy się w jakiejś bocznej uliczce .

_ To co idziemy .

Idę przodem ponieważ wiem że jeśli Will wybierze lokal to będzie to klub Gołgoł więc wole to zrobić sam . Wchodzimy do małej kawiarni jest ciekawa ściany są białe a obrazy przedstawiają stare budowle .

_ poprosimy dwie kawy i ciasto . - zapłaciłem i ruszyłem do stolika gdzie siedział Will .

-Zycie ludzi jest nudne . -Will jest zdegustowany pewnie liczył na jakieś atrakcje .

***

Siedzimy w kawiarni już trzecią godzinę a Will przesuwa swoja mocą szklankę ,a ja czytam gazetę , mnie to odpręża jego nudzi . Wiem że znęcam sie nad nim dla niego takie siedzenie to straszna męczarnia .

- choć idziemy się przejść - Will zrywa się i wychodzi z kawiarni .

Myślę że będziemy tak chodzić do puki Will nie wymyśli czegoś naprawdę głupiego . On zawsze coś wymyśla a ja muszę to naprawiać .

- Czuję łowcę - Bąka Will pod nosem .

Rzeczywiście coś jest nie tak , skręcam w inną ulice ale nadal czuje że idzie za nami . Will uśmiecha się i wchodzi w ciemny zaułek a ja zanim , idziemy aż do ściany ktura kończy zaułek . Nie musimy długo czekać , niemal od razu do zaułku wchodzi młody blondyn z rękami w kieszeniach . Idzie do nas śmiałym krokiem , musi być naprawdę pewny siebie skoro chce walczyć jeden na dwóch .

- w imię Archanioła Gabriela nakazuje okazać wam pozwolenie na przebywanie na Zimi .

- Nie mamy takiego pozwolenia . - Will mówi pewny siebie , trafił swój na swego.

- Więc muszę was odesłać do piekła . - Rozglądam się czy na pewno nikogo nie ma nie możemy sobie pozwolić na zdemaskowanie . Nikogo nie widać a zasłony w budynku nad nami są pozaciągane , pewnie nikt nie chce patrzeć na brudną śmierdząca uliczkę . Odwracam wzrok na chłopaka który wyjmuje ręce z kieszeni a w nich ma dwie demoniczne kule . Na całe szczęście tą zabawką nie zrobi nam krzywdy .

-Nie łowco błagam nie rób tego - Will pada na kolana i błaga co nieco mnie śmieszy więc się uśmiecham .

- W imię Gabriela odsyłam was do piekła - rzuca kule pod nasze nogi , czuje dyskomfort i gryzący dym ale poza tym nic sie nie dzieje , wiatr rozwiewa dym a łowca patrzy wielkimi oczami .

- Za wysokie progi na twoje nogi łowco . - Will soi dumnie na nogach . - Po pierwsze ja jestem czarodziejem więc mnie do piekła tą zabawką nie odeślesz , a on sam decyduje gdzie i kiedy chce być .- chłopak patrzy na niego i nie dowierza - po drugie pamiętam Gabriela jak się urodził małe wredne dziecko . - Will pstryka w palce a za nami pojawia się portal przez który przechodzimy do domu pozostawiając zdziwionego chłopaka na ulicy .

-Będzie na nas polował . - Oznajmiam Willowi i ide do siebie wymyślić jakiś plan .

Rozdział nie sprawdzony .

To dopiero początek los Willa Beleta i Lili splecie się , a co jeśli jej świat był iluzją ?

Zapraszam do czytania !!!!




Pandemonium Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz