"Szkarłatna cela"

68 6 1
                                    

Na co dzień nie czytam fantasy (mimo, że lubię), lecz tym razem zrobiłam wyjątek. I bardzo się z tego cieszę!

Zgłosiła się do mnie Mandragora1987
Ze swoją "Szkarłatną celą".

Więc na początek (jak zwykle) opis... 

"Nocą, gdy strugi deszczu lały się z nieba gęstą kurtyną, a zaciągnięte czarnymi chmurami niebo przecinały świetliste błyskawice, przez leśną drogę mozolnie przedzierały się potężne rumaki, ciągnąc za sobą z łoskotem, rozchybotane wozy. Ich kopyta zapadały się głęboko w błotnistą maź, a z pysków przy akompaniamencie przejmującego rżenia, raz po raz wydobywały się kłęby pary. Ponury konwój niezauważenie minął pogrążoną we śnie wieś, wspinając się na niewielkie wzniesienie, na którym o brzasku pojawiło się coś, o czym żaden z mieszkańców nigdy nie słyszał.

Młoda kobieta, próbująca uciec od wyniszczających ją trudów codzienności, jak wielu innych postanawia przekroczyć progi zagadkowego miejsca. Kobieta, która zdaniem tajemniczej staruszki, od dziecka nosi w sobie pewien nieodkryty dar. Czy wejście na szczyt wzgórza, pozwoli jej poznać naturę własnych zdolności? Jaką cenę przyjdzie jej za to zapłacić?"

Z racji tego, iż ta opowieść nie ma za wiele rozdziałów (czekam niecierpliwie na kolejne, heh) to i tak spróbuję przybliżyć wam fabułę.

Na samym początku poznajemy rodzeństwo - Klemensa (AAA! Kocham te imie!) i Imagory (w skrócie Imi)

Ta dwójka nie ma zbyt lekko, głównie z powodu ojca alkoholika, który... No cóż.
(Ej, ej! Uważaj, żeby nie spoilerować!)
Do wątku z tym rodzeństwem trzeba dodać również pewną szeptuchę (bo mogę ją tak nazwać, prawda?), którą - choć pojawiła się w na razie w jednym, bądź dwóch rozdziałach - bardzo polubiłam.

Następnie, w kolejnych rozdziałach, poznajemy Rodona (Kompletnie nie wiem jak, i czy dobrze, odmieniłam te imie), który jest rybakiem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Następnie, w kolejnych rozdziałach, poznajemy Rodona (Kompletnie nie wiem jak, i czy dobrze, odmieniłam te imie), który jest rybakiem. Przeniósł się z innego miasta (autorko zabij mnie, jeśli coś pogmatwałam...).

Z wątkiem o Rodonie (nadal nie wiem jak odmienic imie...) mamy okazję poznać prawdziwego potwora! Nikt nie wie kim, a raczej czym, on jest. I to na pewno jedna z najbardziej nurtujących zagadek (nie zamierzam zdradzać wszystkich...  Dla zdrowia czytelników)

Teraz przejdę do tego, przez co spać nie mogę!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Teraz przejdę do tego, przez co spać nie mogę!

OPISY. Te opisy, to coś niesamowitego! Będę wypominała te opisy do końca życia (i jeszcze dłużej). Są tak świetnie napisane, że od razu przenosimy się w świat, jaki chciała nam zaprezentować autorka. Rozbudowane, z trafnymi porównaniami, barwne... Ach, mogę się nad nimi rozwodzić godzinami (miesiącami, latami...). Strasznie mocno utkwiły mi w pamięci. (Naucz mnie pisać opisy, Mistrzyni!)

 (Naucz mnie pisać opisy, Mistrzyni!)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Teraz wróćmy do wątków.
Z początku wydaje się, że to dwie nie łączące się ze sobą historie. Otóż nie! Po przeczytaniu, będziecie wiedzieć czemu. (Teraz Cii! Ja nic nie mówiłam!)

Co do stylu pisania nie mam się co przyczepić...

Na koniec...
Ogólnie pomysł na opowieść mi się spodobał. Wciągająca i dobrze napisana. (I te opisy!) Poczułam trochę klimaty średniowiecza, z nutą magii (tym razem bez jednorożców).

Polecam zajrzeć i przeczytać, bo naprawdę warto.

Liczba rozdziałów (na dzień dzisiejszy):
Około 5 - 7

Ocena: 9,5/10

-----------------------------
Ojć! Troszkę mnie nie było...

Pod lupą KrytykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz