Rozdział 1.

92 7 4
                                    

Obudziłam się jak zwykle niewyspana. Poprzedniego dnia szczerze mówiąc nie pamiętam. Melanż, znajomi, dużo alkoholu i... urwany film. Spojrzałam na zegarek, było już bardzo późno. Znowu spóźniona do pracy. Szybko wstałam i podbiegłam do szafy znaleźć sobie jakieś luźne ubranie. Moja głowa pulsowała z bólu przez ogromnego kaca. Złapałam rurki moro, czarną koszulkę na ramiączkach i ulubioną bieliznę. Było lato więc bluza nie była mi szczególnie potrzebna. Spakowałam potrzebne rzeczy i nie było po mnie widać ani śladu.

Moja praca jest ciężka. Pracuję w policji. Wydział kryminalny. Mama często powtarzała mi, że to nie jest praca dla kobiety. Jest niebezpieczna i ciężka. Jednak jestem bardzo uparta i wmawianie mi takiego czegoś puszczałam wolno. Mam sporo kolegów, zwłaszcza poznanych w pracy. Mężczyźni to takie duże dzieci. Nie pasuje im coś to potrafią zrobić wokół siebie ogromne zamieszanie aż w końcu ktoś ulegnie. Zabawne.

~

- Znowu spóźniona. Zdajesz sobie sprawę, że takie zachowanie może doprowadzić do poważnych konsekwencji? - zagadnął mnie kolega, gdy tylko pojawiłam się na miejscu - Za dużo tych imprez, mogłabyś trochę przystopować. Ciągle muszę Cię kryć!

Thomas to wysoki, przystojny, zielonooki brunet. Grzeszył wysportowaną, dobrze umięśnioną sylwetką. Zazwyczaj to on prowadził najtrudniejsze sprawy i zawsze był chwalony za wytrwałość i odwagę. Miał rację, imprezowałam właściwie prawie co drugi dzień, potem skacowana pojawiałam się w pracy zazwyczaj spóźniona, a on krył mi tyłek jak obrońca na sprawie w sądzie. Lubiłam go, był dobrym kolegą.

- Taaak, przepraszam, to już się nie powtórzy - uśmiechnęłam się do niego i ruszyłam w stronę swojego biura.

- Zawsze tak mówisz! - usłyszałam jeszcze raz jego męski, zachrypiały głos.

Wczoraj zakończyłam sprawę groźnego mordercy, gdzie ucierpiał mój partner - Simon. Mimo, że schwytaliśmy poszukiwanego, nie byłam z siebie dumna. Simon leżał teraz w szpitalu przeze mnie, bo nie byłam przy nim, gdy mnie potrzebował. Byłam jednocześnie na niego wściekła, bo przecież mógł się ze mną prosto skontaktować i powiedzieć, że znalazł gnoja. To był ciężki dzień.
W każdym razie zostałam sama. Usiadłam przy biurku i chwyciłam w dłoń papiery, które musiałam szybko wypełnić. Mimo tego, że w biurze bywam bardzo rzadko, papierkowa robota też mnie obowiązuje. Zabrałam się już do pisania, gdy nagle do pokoju jak strzała wbiegł Thomas.

- Ruszaj tyłek, nie ma czasu na wypełnianie formalności. Nie ma Simona więc pracujemy teraz razem. Mam kolejną sprawę, jest pilna. Alarm bombowy w centrum handlowym.

- No proszę, podoba mi się to. - uśmiechnęłam się i szybko biorąc odznaki wyszliśmy z budynku.

Wsiedliśmy do sportowego BMW. Thomas był bardzo przejęty naszym zadaniem. Widziałam jego wyraz twarzy. Skupiony, poważny, chyba nawet lekko zdenerwowany. Jechał szybko, jednak lubiłam taką prędkość. Dawała całej sytuacji powagi. W każdym czasie bomba mogła wybuchnąć. Musieliśmy być na miejscu jak najszybciej.

- Zaraz będziemy. Mogą być potrzebne posiłki - odchrząknął Thomas przerywając ciszę.

- Mam już je wzywać?

- Nie. Sami najpierw się rozejrzymy.

Po przybyciu pod budynek zauważyłam dużą grupę wystraszonych ludzi patrzących na przebieg akcji. Policjanci z innego działu próbowali wszystko ogarnąć co było naprawdę trudne. Nie zwlekając wysiedliśmy i udaliśmy się do komisarza, który już na nas czekał. Mężczyzna był spokojny i zrównoważony. Widząc nas odetchnął jakby z ulgą.

- Dobrze, że jesteście tak szybko. Wezwałem już technicznych, przyjadą za kilka minut. W tym czasie liczę na was.

- Damy sobie radę - uśmiechnęłam się do niego i razem z moim tymczasowym partnerem udaliśmy się do środka dość dużego budynku.

- Zajmie nam to sporo czasu, więc sądzę, że powinniśmy się rozdzielić. Zajmę się dołem, a ty rozejrzyj się na górze - Thomas spojrzał mi w oczy dość przejęty - Tylko proszę, jeśli coś znajdziesz nic nie rób sama. Poinformuj mnie o tym.

- Nie bój nic, nie jestem małą dziewczynką - puściłam mu oczko i ruszyłam na piętro.

Mimo, że centrum składało się tylko z parteru i jednego piętra, było ogromne i wiedziałam, że muszę się streszczać. Chodziłam po sklepach obszukując porządnie każdy kąt. Wkrótce dołączyli do nas techniczni i wszystko poszło dwa razy szybciej. Skończyliśmy robotę po trzech godzinach. Alarm okazał się fałszywy, więc zostało tylko porozmawiać z osobą która go zgłosiła i wymierzyć odpowiednią karę. Gdy bomby żadnej nie było, my szukaliśmy na darmo, a czekały na nas jeszcze inne sprawy.
Widziałam irytację w oczach Thomasa.

Gdy wróciliśmy, okazało się, że mi została już tylko papierkowa robota. Było tego sporo, więc zaczęłam od razu, żeby szybko skończyć i wrócić do domu. Głowa cały czas dawała o sobie znać, a ja chciałam tylko się wyspać. Sen - jedyne czego mi w tym momencie brakowało.

Uzupełniłam wszystkie dokumenty w półtorej godziny. Cały stos kartek schowałam do teczki, zabrałam swoją torebkę i ruszyłam do biura komendanta. Zapukałam i po cichym "proszę" weszłam do środka. Na fotelu siedział 40-letni mężczyzna. Był skupiony, i wyraźnie czegoś szukał. Widząc mnie jednak podniósł się z uśmiechem.

- Kogo ja widzę? Witam Panią! Co Cię do mnie sprowadza? Proszę, usiądź. Chciałbym też z Tobą porozmawiać.

- Dzień dobry, Peterze  - odwzajemniłam uśmiech i usiadłam przy biurku naprzeciwko mężczyzny kładąc teczkę na środku.

- Nareszcie się doczekałem. Te papiery powinienem dostać już dawno temu. Widocznie nie spieszyło ci się.

- Przepraszam, miałam dużo na głowie.. - spojrzałam mu w oczy z nadzieją, że zrozumie.

- Taaak. No właśnie co do tego.. - zmarszczył brwi i podszedł do okna wyglądając przez nie - Znowu się spóźniłaś, Rosalie. Muszę Cię poinformować, że nie podoba mi się to i jeśli nie zmienisz tego, będę zmuszony Cię zwolnić.

Zatkało mnie. Thomas mówił coś o konsekwencjach, ale nie myślałam, że jest aż tak źle. Jednak miałam coś w zanadrzu. Coś, czym mogłam się wybronić. Miałam siebie.

Od Autora:
Postanowiłam nie czekać i tego samego dnia co prolog, dodać pierwszy rozdział. Myślę że jak na razie jest ok? :)

Szach - MatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz