5.

85 6 13
                                    

          Na drżące dłonie naciągnęłam rękawy swetra, który wzięłam z szatni, wychodząc do gabinetu dyrekcji. Czułam się podle, bo dałam się sprowokować, a teraz, zakładając najgorsze, moja przyszłość wisiała na włosku. Zatrzymałam się, przed ciężkimi, dębowymi drzwiami. Obok mnie stała Ashley z teoretycznie niewzruszoną miną, jednak mowa jej ciała wyraźnie pokazywała, że gdzieś w jej głowie pojawiają się wątpliwości, co do jej uniewinnienia. Po chwili w drzwiach ukazała się niska, krępa kobieta z włosami spiętym w kok o kształcie przypominającym pączka. Spojrzała chłodno na nas zza swoich okularów. Odniosłam jednak wrażenie, że w momencie, gdy przyporządkowała sobie w głowie nasze imiona do ciał, które przed nią stały, chłód do Ashley Dewitt zelżał, by przenieść się na mnie ze zdwojoną mocą. No nic, może to kwestia tego, że Ashley bywała częściej u dyrektorki?

- Usiądźcie proszę... - kobieta poprowadziła nas wgłąb swojego gabinetu i pokazała na dwa fotele przed jej biurkiem.

Siedziałam jak na szpilkach, w przeciwieństwie do Ashley, która kończyła odpisywać na SMS-a i rozsiadła się wygodnie. Było mi duszno, więc ściągnęłam wzięty wcześniej sweter.

- Wiecie, że zgodnie ze statusem akademii powinnam was zawiesić? - zapytała nas dyrektorka, na co obie przytaknęłyśmy głowami. - Jutro macie eliminacje na dalszy casting do sztuki... - zamruczała pod nosem wertując jakieś kartoteki wyjęte z szuflady - z tego co tu widzę, jesteście zdolnymi uczennicami, szkoda by było...no wiecie - zrobiła pauzę - zmarnować taką szansę. No, ale trzeba też się przyzwoicie zachowywać...

Odetchnęłam z ulgą. Już chciałam się odezwać, jednak kobieta gestem ręki dała mi do zrozumienia, że nie skończyła.

- Taylor, nigdy wcześniej nie odnotowano u ciebie niewłaściwego zachowania, więc zabronienie ci wzięcia udziału w eliminacjach byłoby zbyt dużą karą... nawet jak na mnie - odgarneła z czoła włosy, które wypadły z "pączka" - w przyszłym tygodniu zadam ci jakąś pracę, na rzecz szkoły.

- A co ze mną? - odezwała się Ashley pretensjonalnym tonem - chyba mi pani nie powie, że jestem zawieszona?!

Ashley nerwowo przełknęła ślinę. Prawdę mówiąc, chciałam już wydostać się z gabinetu, szczególnie, że chyba mój temat został zamknięty, jednak brakowało mi odwagi, żeby odzywać się w tym momencie...

- Ashley, nie chcę cię martwić, ale to już twój kolejny wybryk... rozmawiałyśmy ostatnio i miałyśmy umowę, że się poprawisz - dyrektorka mówiła spokojnym ale stanowczym tonem - byłaś świadoma konsekwencji.

Ashley uniosła się z fotela i uderzyła pięścią w biurko. Znów na jej twarzy pojawiły się wypieki ze złości. Zaśmiała się ironicznie.

- A ja sądzę, że pani nie do końca zdaje sobię sprawę z owych konsekwencji...

- Taylor, wyjdź już, proszę! - dyrektorka machnęła na mnie dłonią w kierunku drzwi.

Posłusznie wstałam, dziękując Bogu, że nie muszę uczestniczyć w centrum tej kłótni. Zamknęłam za sobą drzwi i odetchnęłam z ulgą. No, no... Ashley miała niezły tupet, żeby tak się zachować wobec dyrektorki. Ruszyłam schodami w dół, w kierunku szatni, żeby spakować rzeczy i wrócić do bezpiecznego domu. Tam szybko jednak zauważyłam brak swetra. Na zewnątrz było chłodno i zanosiło się na deszcz, a ja byłam w cienkim podkoszulku. Niech to! Został w gabinecie... może jakimś cudem już zakończyły rozmowę i gabinet jest wolny?
Odczułam lekki strach zbliżając się ponownie do wielkich drzwi. Był to strach, albo po prostu było mi zimno, sama nie wiem.
Zatrzymałam się pod drzwiami, chcąc wybadać, czy nadal ktoś tam był. Szybko jednak usłyszałam znajome głosy tłumione przez coraz gęściejsze krople deszczu.

- ... chyba nie muszę przypominać kto w większości sponsoruje szkołę! Zresztą, gdyby nie mój ojciec pewnie dalej byłabyś marną pianistką grywającą do podrzędnego pseudo-baletu. Jeśli wygodnie ci na dyrektorskim stołku, to rozegramy to po mojemu, tak jak JA chcę!

Zasłoniłam dłonią usta, nie wierzyłam w to co usłyszałam. Ashley?! Co to ma znaczyć? Emocji nazbierane dzisiejszego dnia przekroczyły swój limit. Wybiegłam z akademii, nie dbając o to, czy przypadkiem nie nabawię się po drodze zapalenia płuc.



***



- Źle wyglądasz Taylor - zmartwiła się Celestia.

- Kiepsko spałam dziś w nocy, ale to nic... - odpowiedziałam, tłumiąc ziewnięcie.

- Pamiętaj, żeby dać z siebie wszystko. Za 15 minut zaczynamy eliminacje - rzuciła na odchodne.

Sądziłam, że eliminacje będą solowe. Każda z nas stanie przed komisją i zatańczy, ale kazano ustawić się nam w rzędzie, co oznaczało, że jednocześnie zatańczymy. Cóż, według mnie to tylko utrudni ocenianie i właściwy wybór kandydatek. Nieważne. Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam oczyścić umysł ze zbędnych myśli. Będzie co będzie.

W wyznaczonym momencie zaczęła grać muzyka. Nie było mowy o patrzeniu co robi druga koleżanka. Każda skupiła się w 100% na własnym tańcu. Pilnowałam kroków i trzymałam się muzyki. Tak technicznie perfekcyjnego układu chyba nigdy nie wykonałam. Odetchnęłam z dumą w momencie zakończenia. Po minach reszty dziewczyn mogłam tylko wnioskować jak im poszło. Celestia z uśmiechem poprosiła nas, abyśmy na 20 minut opuściły salę, wówczas gdy komisja ostatecznie rozstrzygnie spór o wynik końcowy.
Na korytarzu było cicho, siedziałyśmy w milczeniu, nerwowo przebierając nogami. Czas dłużył się niemiłosiernie...

- Chodźcie! - zaprosiła nas ponownie na salę pani dyrektor, która była w gronie oceniających.

Spojrzałam na Celestię, która spuściła wzrok w stolik, gdy zorientowała się, że na nią patrzę. Tom wcale nie podniósł głowy na nas. Poczułam się nieswojo. Dyrektorka odchrząknęła i rozpoczęła ogłaszanie decyzji.

- Nie muszę wam mówić, że wybór był bardzo trudny. Ciężko było dojść do porozumienia... - kątem oka spojrzała w stronę Toma i Celestii - jednakże moje zdanie było rozstrzygające.

Dziewczyny w napięciu przygryzały wargi i zaciskały dłonie. Któraś nawet odruchowo strzeliła kostkami, przez co kilka kolejnych jęknęło.

- Dalej przechodzi Ashley i Mindy! Brawo dziewczyny! - ogłosiła bez zbędnego przedłużania, sztucznie się uśmiechnęła i odwróciła w stronę drzwi.



Oto chwila, w której czas dla mnie się zatrzymał, a świat runął z wielkim hukiem...



_______________________________________________________________________________________________________

To chyba najdłuższy rozdział 'Shake it off' jaki się pojawi(ł). 😁 Następny będzie już ostatnim rozdziałem. Trochę z innej perspektywy zobaczycie rzeczywistość, w której uczestniczyliśmy przez pięć rozdziałów. Nic więcej nie zdradzę, czekajcie na podsumowanie tej historii 😇

Majka @swiftieberry xxx

Shake It OffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz