Rozdział 2

38 7 1
                                    

  -Patrz jak łazisz łamago.-słyszę nad sobą jakiś piskliwy głos. Wstając lustruję wzrokiem postać stojącą naprzeciwko mnie. Mocno umalowana blondynka, głęboki dekolt, obcisłe spodnie. W powietrzu czuć ostrą woń jej perfum, z którymi zdecydowanie przesadziła.Wszystko połączone razem tworzy jeden, wielki element plastiku, niczym z filmu o złych dziewczętach. Jednak to nie film prawda? 

 -Przepraszam, ale bardzo się śpieszę - mówię poprawiając torbę na ramieniu- A tak ogólnie jestem Sky. - podaję jej rękę, na co ona dosadnie przejrzała mnie swoim wzrokiem.

 -Nie spieszyłaś się gdzieś przypadkiem?- pyta ignorując moją dłoń.

 -T...tak w sumie tak - mówię szybko zabierając rękę. Czuję jak pieką mnie policzki. Z jakiegoś powodu blondynka wzbudzała we mnie niechciany respekt. - To ja już pójdę.

 Wymijam ją, a w tym samym czasie podbiega do niej jakaś niska Azjatka , za którą idzie brunetka z dumnie uniesioną głową. Zanim zniknę za rogiem słyszę tylko "Och Amber tu jesteś. Przepraszamy, ale nie mogłyśmy Cię znaleźć". A więc tak ma na imię. Szybko przemierzam zatłoczony korytarz. Tyle ludzi i ja. Czuję skurcz w żołądku, a jeśli znowu zepsuję wszystko? Moje rozmyślania przerywa dzwonek. Jestem już przy schodach. Jeśli dobrze pamiętam, to jak tylko po nich wejdę, powinnam zobaczyć drzwi pracowni chemicznej. Przyśpieszam i rzeczywiście po chwili widzę wejście do sali. Cicho uchyliłam drzwi, nie chcąc zwracać na siebie większej uwagi. W sali panuje dość duży harmider, co może oznaczać, że nauczyciel jeszcze się nie pojawił. Wszystkie ławki są zajęte... no może nie całkiem, ale w każdej ktoś siedzi. Nie mam ochoty zwracać na siebie uwagi dosiadając się do kogoś. Poczekam. Wolę, by nauczyciel mnie do kogoś przysadził. Tak jest bezpieczniej, w ten sposób mogę uniknąć nieprzyjemnych sytuacji. Z reguły wolę być neutralna. Nie zepsuję nic... W dalszym ciągu nikt mnie nie zauważył, co mnie nawet satysfakcjonuje. Zawsze czułam lęk przed większą grupą ludzi, których nie znam. Porozmawiać z jedną lub dwiema osobami nie jest problemem, ale z większą ilością już tak. W końcu do sali wchodzi nauczycielka. Rozmowy cichną momentalnie. Wysoka brunetka ubrana w niebieską sukienkę, na którą narzuciła fartuch.

 -Przepraszam za spóźnienie. Pani dyrektor mnie na chwilkę zatrzymała.- spogląda na klasę i jej wzrok pada na mnie. - O ty pewnie jesteś tą nową uczennicą. Scarlet prawda?- kiwam głową i czuję jak wzrok wszystkich obecnych w klasie kieruje się na mnie. No super.- Nie będziesz nam tu opowiadać swojego życiorysu przed wszystkimi, bo część lekcji już przepadła, a mamy dużo materiału do zrobienia. Jakby nie było mamy tu grupę zaawansowaną. No i myślę, że jeśli ktoś będzie chciał coś o Tobie wiedzieć na pewno Cię zapyta. Tylko gdzie, by Cię usadzić.- spogląda na uczniów, siedzących w trzyosobowych ławkach.- Hmm.. Możesz usiąść miedzy panną Rozalią, a Pryią i tak zawsze siedzą we dwie, a Twoja obecność może sprawi, że będą mniej rozmowne. Prawda dziewczynki?- rzuciła im groźne spojrzenie, a one przytaknęły szybkim ruchem głowy. 

 - Dziękuję. - mówię, idąc w stronę ławki. W tym czasie przyglądam się tym dziewczynom. Jedna ma długie, proste śnieżnobiałe włosy i jest ubrana w sukienkę, która przypomina mundurek, a druga ma brązowe włosy do ramion i ciemną skórę. Gdy ta druga przesiada się na krzesełko obok, by O zgrozo! zrobić dla mnie miejsce między sobą, dostrzegam jakieś wzorki na jej rękach. Czy to tatuaż? Siadam w ławce i posyłam im delikatny uśmiech. Kiedy nauczycielka zaczyna lekcję, białowłosa mnie zagaduje.

 -Ja jestem Roza, a to Priya- wskazuje ruchem głowy na tą drugą dziewczynę. - Mam nadzieję, że dobrze będzie nam razem tutaj. Scarlet tak? - cicho chichocze. 

 -Proszę mówić do mnie Sky. Nie lubię za bardzo tego imienia. Też myślę, że będzie dobrze. Nie jestem problematyczna nawet jeśli wyglądam.- śmieję się nerwowo. 

 -Wyglądasz bardzo ładnie. Szczególnie podobają mi się Twoje włosy. Podobne jak Alex'ego- dołącza do rozmowy Priya. 

 -Alexy?- patrzę pytająco to na jedną to na drugą. 

 -To taki szkolny smerf. Ma całą głowę w podobnym kolorze jak Twoje końcówki. - tłumaczy Rozalia i szybko milknie, bo nauczycielka nagle odwraca się w naszą stronę. Jednak nie patrzy na nas, a na ławkę obok. Szybko podchodzi do czarnowłosego chłopaka i zabiera mu coś spod zeszytu. 

 -Armin jeśli jeszcze raz przyłapię Cię na graniu podczas moich zajęć powiadomię o tym Twoich rodziców- mówi surowo nauczycielka- A to na razie zostanie u mnie- unosi w górę przedmiot, który mu zabrała. Teraz mam chwilę, by zobaczyć, iż jest to konsola i to nie byle jaka. 

-Przepraszam to już się więcej nie powtórzy- mamrocze Armin patrząc na swój zeszyt. 

 -Mam taką nadzieję- chowie konsole do biurka i wraca do przerwanego tematu. Przez chwilę żadna z dziewczyn nic nie mówi.

 -Biedny Armin, ale sam się prosił- wzdycha Priya- Uważaj, by nigdy nie przeskrobać niczego u Delanay, bo źle będzie z Tobą dziewczyno.- radzi mi, a potem do końca lekcji żadna z nas nic nie mówi. Po dzwonku pakuję swoje rzeczy do torby i wychodzę, a dziewczyny trzymają się blisko mnie co jest stresujące. Nie przywykłam do takich sytuacji, zawsze byłam wszędzie sama. 

 -Co macie następne?- zagaduje Roza. Szybko przeszukuję torbę w poszukiwaniu planu, który dał mi Nataniel.

 -Ja lecę na plastykę.- mówi Priya z grymasem na twarzy. 

 - A ty Sky? - Ja mam historię, a potem wos.-odczytuję z kartki, którą wydobyłam z czeluści mojej torby. Oczywiście już jest cała pognieciona. Rozprostowuję ją i przypatruję się znowu.- Czemu to jest w tej samej sali?

 -Bo uczy tego Faraz- odpowiadają jednocześnie 

 -Nie zdziw się jak poprosi, byś coś o sobie powiedziała -dodaje Roza. 

Wyrywa mi się jęk niezadowolenia, na który obie wybuchają śmiechem. 

 - Dasz radę -pociesza mnie Priya. 

- Rozo, a Ty co teraz masz?- dodaje po chwili 

 -Wf czyli tak naprawdę idę domu na czas tych dwóch godzin.- śmieje się dziewczyna

 -Znowu masz zwolnienie? - patrzy na nią z niedowierzaniem brunetka. 

 -Jak zawsze. - odpowiada zadowolona z siebie białowłosa. 

 Idziemy korytarzem, a one rozmawiają o wszystkim i niczym. Podoba mi się, że nie wciągają mnie na siłę do rozmowy. Rozstaję się z nimi, przy szafce Rozy i raźnym krokiem ruszam do sali. Gdy tylko rozbrzmiewa dźwięk dzwonka wślizguje się do sali i zajmuję pustą ławkę w ostatnim rzędzie. Mam nadzieję, że nauczyciel mnie nie zauważy, gdy tylko wejdzie do klasy. Płonne nadzieje. Ledwie otworzył dziennik, a dostrzegł nowe nazwisko na dole listy.  

- Blythe Scarlet. Może po...- Przerywa mu huk gwałtownie otwartych drzwi.

~*~

Korekta: EleanorHalle

Napisałam egzaminy, ostatnie rzeczy przed wystawianiem ocen załatwione, papiery do szkoły w drodze, a i koniec kar internetowych nadszedł. Przepraszam za nieobecność. Bardzo długą zresztą, ale jestem i powinno to ruszyć (w końcu).

Gwiazdka? Komentarz? To pomaga. 

Reaching you [Bardzo Wolno Pisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz