CHLOE
Minął już ponad tydzień od mojej potyczki z Tate, a ja nadal jestem cała poobijana. Podczas upadku zrobiłam sobie coś z kostką i wystarczy, że lekko nią poruszę, a czuję tępy ból. Przez kilka dni starałam się go przecierpieć, ale w końcu odwiedziłam gabinet szkolnej pielęgniarki. Po zbadaniu stwierdziła, że nie stało się nic poważnego i wystarczy mi specjalna maść. Stosuję ją już od paru dni, ale szczerze mówiąc nadal nie widzę zadowalających efektów.
Znów spędzam lekcję wf-u, siedząc na trybunach i obserwując ćwiczące dziewczyny. Tak jak zwykle nauczycielka każe im grać w siatkówkę, co oznacza kolejną godzinę nudy. Nie jestem wielką fanką sportu, od małego nie zbyt wychodziły mi gra w koszykówkę, nogę itp. Drużyny zawsze traciły przeze mnie punkty. Zdecydowanie bardziej wolę zwykłą naukę z podręczników, a najlepiej jest jak mogę leżeć cały dzień w łóżku i nic nie robić, ale to zdarza się niezwykle rzadko.
Podążam wzrokiem za odbijaną piłką. Jej pozycja cały czas się zmienia. Od jednej dziewczyny do drugiej, z jednej połowy boiska na drugą. Niespodziewanie zawodniczce w niebieskiej koszulce nie udaje się odrzucić piłki, która spada na parkiet z głośnym hukiem. Wzdrygam się, ponieważ dźwięk przypomina mi o tym co zdarzyło się ostatnio. Cały czas odtwarzam scenę, gdy Tate mnie uderzyła. Głośny plask, przerażenie, łzy pojawiają się w moim umyśle jakby były czymś normalnym. Do dodatku tak wiele osób było obecnych przy tym zajściu, jednak nikt nie pisnął słówka nauczycielom, ani nie wrzucił o nim posta na szkolną stronę plotkarską. Liczyłam na to, że Brad się dowie i weźmie moją stronę, jednak on nie ma o niczym pojęcia i normalnie rozmawia z Tate. Najwyraźniej zasięg jej mocy zastraszania jest większy niż myślałam.
W końcu kładę się na siedzeniach i liczę na to, że nauczycielka nic nie zauważy. Przymykam oczy i staram się zasnąć. Przez ostatnie kilka dni nie miałam żadnych dziwnych snów, więc gdy tylko mam okazję się położyć, robię to. Muszę wykorzystać okres spokoju, nigdy nie wiadomo kiedy przyśni mi się kolejna „wizja". Stwierdziłam, że będę tak nazywać moje ekscentryczne sny, ponieważ to co się w nich dzieje zawsze ma jakieś odbicie w rzeczywistości, czyli tak jakby przewiduję przyszłość. Może powinnam się zgłosić do jakiegoś programu wróżbiarskiego, na pewno by mnie przyjęli.
***
Budzi mnie głośne dzwonienie dzwonka, który oznacza koniec lekcji. Przecieram oczy i powoli je otwieram. Najchętniej leżałabym dalej, ale po wf-ie mam jeszcze kilka innych zajęć, więc koniec ze spaniem. Podnoszę się z siedzeń i rozciągam ręce, ziewając. Kątem oka zauważam, biegnącą w moim kierunku postać. Po jej czarnej czuprynie i męskiej postawie domyślam się, że to Brad. Tylko jego tu brakowało...
-Chloe, czekaj!
Wywracam oczami i znów siadam, krzyżując ręce i nogi. Chłopak zajmuje miejsce koło mnie i posyła mi ciepły uśmiech.
-Jezu, jak dobrze, że cię złapałem. Szukałem twojej grupy już w kilku innych miejscach, aż w końcu przypomniało mi się, że pewnie jesteście na sali gimnastycznej.
-Taaa, super. - odpowiadam z brakiem przekonania w głosie.
Wiem, że nie zachowuję się najmilej, ale ostatnimi czasy staram się odsunąć od siebie Brada. Nie chodzi tu nawet o to co mówiła Tate, tylko o to co poczułam tamtego dnia na trawniku. Pierwszy raz moje serce zabiło dla kogoś mocniej. Pierwszy raz miałam motyle w brzuchu. Pewnie każda dziewczyna ucieszyłaby się z tego powodu, ale nie ja. Przez kilka lat budowałam wokół siebie mur i nie mogę pozwolić na to by został przez kogoś zbity. Jednak obecność Brada powoli zmienia moje podejście, zaczynam zastanawiać się jakby to było, gdybym zachowywała się inaczej. Czy było by mi łatwiej? Czy czułabym się mniej samotnie? Staram się odtrącić te myśli, ale jest to niezwykle trudne.
CZYTASZ
Dreamcatcher [Łapacz Snów]
Teen FictionChloe przeszła zbyt wiele jak na siedemnastoletnią dziewczynę. W bardzo młodym wieku została porzucona przez matkę. Na początku miała wsparcie w swoim ojcu, ale ich relacje uległy zmianie, kiedy ten ożenił się ponownie. Głębokie rany sprawiły, że od...