1.

125 25 29
                                    

CHLOE

Budzę się w ciemnościach, jedyne co mnie otacza to szare blokowiska. Ruszam do biegu, moje tętno wzrasta a z każdym krokiem przyspieszam. Moje nogi palą, w głowie mam za dużo myśli, nie mogę się na żadnej skupić, przebłyskują mi obrazy ludzi, których nie znam. Próbuję sobie przypomnieć kim są, ale wszystko ulatnia się i pozostawiając za sobą nieznośną pustkę. W końcu nie wytrzymuję i upadam, jednak nic nie czuję, żadnego bólu.

Otwieram oczy i znów znajduję się w swoim pokoju. Ten dziwny sen powraca do mnie co noc. Próbowałam znaleźć jego sens, w tym celu udałam się nawet do specjalisty, ale on również nie był w stanie mi pomóc. Szukałam informacji o znaczeniu snów w wielu źródłach, ale w żadnym z nich nie pisano nic specjalnego. Na początku starałam budzić się w czasie jego trwania, ale za każdym razem gdy zasypiałam ponownie sen pojawiał się w tym samym momencie gdzie został urwany. Po kolejnych, nieudanych próbach poddałam się.

Odwracam głowę na bok i zerkam na zegar. Jest zdecydowanie zbyt wcześnie, by zacząć szykować się na zajęcia. Zamiast tego postanawiam zaczerpnąć świeżego powietrza. Związuję włosy w kitkę i narzucam na siebie pierwszą rzecz, którą znalazłam w szafie. Po cichu zamykam drzwi i wychodzę na korytarz. Skradam się tak, aby nikogo nie obudzić. Wolę sobie nie wyobrażać co, by się stało, gdyby nauczyciele odkryli uczennice wymykającą się w nocy z własnej sypialni. Gdy znajduję się w odpowiedniej odległości od pokoi zaczynam biec, przeskakuję 2 stopnie na raz i wreszcie wchodzę na znajomy dach. Nie wiem kto wpadł na pomysł zbudowania tu małego patio, ale był geniuszem. Większość uczniów nie miała pojęcia o tym miejscu, dlatego rzadko można tu było kogoś spotkać.

Kładę się na zimnym betonie i przymykam oczy. Wyobrażam sobie jak wyglądałoby moje życie gdybym nie pojawiła się w tej szkole, gdzie bym mieszkała, co bym robiła. Pewnie skończyłabym na ulicy tak jak moja matka, przedawkowałabym i umarłabym, nie pamiętając o rodzinie, którą kiedyś miałam. Dość myślenia o przeszłości. Zaczynam liczyć swoje oddechy, mając nadzieję, że pomoże to mi zasnąć.

- Jeden, dwa ,trzy ,cztery, pięć... - szepczę.

Jednak sen nie przychodzi nawet po liczbie sto. W głowie zaczynam odtwarzać dzisiejszą noc, a gdybym tak rozbiegła się i zeskoczyła z tego budynku. Nikomu nie byłoby mnie szkoda, w końcu jestem dla nich kolejnym człowiekiem-duchem, którego nikt nie zna, z którym nikt nie rozmawia. Sama zadecydowałam o tym, by nie utrzymywać z nikim bliższych relacji. Jedyną rzeczą, którą ludzie potrafią jest sprawianie bólu innym, a ja nie chciałam czuć się jeszcze bardziej zraniona, dlatego odsunęłam się od wszystkich. Zrezygnowałam z pokoju ze współlokatorką, przestałam uczęszczać na zajęcia, w których trzeba było pracować w parach. Czasami czułam się samotna, ale to było lepsze niż fałszywi przyjaciele, którzy szybko, by mnie zdradzili.

Na policzkach czuję coś ciepłego i mokrego. Rzadko zdarza mi się płakać, łzy są dla mnie oznaką słabości. Nawet gdy byłam mała nie okazywałam swoich uczuć w ten sposób. Zawsze dusiłam wszystko w sobie do momentu, w którym nie mogłam już wytrzymać, tak jak teraz. Podnoszę się z ziemi i trzepię spodnie od piżamy. Spoglądam na niebo, zaczyna się rozjaśniać, powinnam wracać do pokoju. Kieruję się w stronę drzwi, jednak nagle zmieniam zdanie. Postanawiam odegrać swój sen, ocieram łzy z policzków i przyjmuję odpowiednią pozycję. Na dachu nie ma żadnej barierki, wystarczy, że nabiorę dużej prędkości i lekko podskoczę. Podchodzę do jednego końca budynku i zaczynam biec. Na początku powoli, boję się, że przed skokiem rozmyślę się, lecz po kolejnych kilku krokach moje wątpliwości znikają. Przyspieszam, a w głowie przypominam sobie jak wyglądała moja mama zanim mnie zostawiła. Wszyscy mówili, że jesteśmy do siebie bardzo podobne, zaraz spotkam się z nią u góry i będę jej mogła wszystko wygarnąć. Jestem już prawie na końcu, gdy czuję ramiona owijające się wokół mojej talii. Z moich ust wydobywa się cichy krzyk i tracę równowagę, upadam. Jednak nic nie czuję, żadnego bólu...

BRAD

Na stopy wsuwam kapcie i po ciuchu opuszczam pokój, by nie obudzić swojego współlokatora Luke'a. Jak zwykle zostawiam drzwi lekko uchylone, co umożliwia mi bezszelestny i szybki powrót do pokoju. To działanie stało się moją co wieczorną rutyną, od czasu kiedy zobaczyłem pewną dziewczynę na patio, na dachu budynku. Myślałem, że nikt oprócz mnie nie wiedział o tym miejscu, jednak zdziwiłem się gdy ją ujrzałem. Nie mogłem rozpoznać jej twarzy, wydawała mi się znajoma, ale żadne imię nie przychodziło mi do głowy kiedy na nią spoglądałem. W sumie sam nie byłem pewny czemu mnie zainteresowała. Co nocy przychodziła na patio , siadała na ziemi i oddychała. W jej działaniach było coś hipnotyzującego. Jej wyraz twarzy, powoli unosząca i opadająca klatka piersiowa uspokajały mnie.

Wreszcie docieram do celu. Chowam się za dużym wentylatorem i czekam. Po około pięciu minutach dostrzegam jej blond włosy. Dzisiaj zachowuje się jakoś inaczej, jest bardzo niespokojna. Nie oddycha powoli, a bardzo szybko, wygląda na przerażoną. Chcę do niej podejść i ją uspokoić, ale wiem, że to wywróciłoby ją z równowagi jeszcze bardziej. Gdy podnosi się na jej twarzy zauważam łzy.

Zerkam na zegarek i postanawiam wrócić do pokoju. Jednak coś mnie powstrzymuje. Dziewczyna podchodzi do jednego końca budynku i zaczyna biec. Znajduje się co raz bliżej krawędzi, ale nadal nie przestaje przyspieszać. W mojej głowie pojawia się milion myśli na raz. Zanim doszłoby do katastrofy wstaję i ruszam w jej kierunku. Mimo tego, że patio jest bardzo małe, trudno jest mi ją dogonić, mając na sobie przyduże kapcie. Widzę, że przymierza się do skoku, więc zachodzę ją od tyłu i obejmuję w talii. Dziewczyna traci równowagę, co powoduje, że razem upadamy na zimną ziemię. W głowie czuję przeszywający ból, jednak ignoruję to i sprawdzam stan nieznajomej. Nie widzę, żadnych ran, więc zaczynam szturchać ją w ramię, ale ona nie otwiera oczu. Tulę ją w ramionach i schodzę z dachu. Zaczynam biec w kierunku szkolnej pielęgniarki, mając nadzieje, że tajemniczej dziewczynie nic nie jest.

Dreamcatcher [Łapacz Snów]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz