2

732 45 12
                                    

Wyrazy pisane kursywą to myśli głównego bohatera - Legolasa :)

~~~

- Legolasie?

Tauriel macha mi ręką przed twarzą, a jej głos wybudza mnie z zamyślenia.

- Tak? - mówię, trochę jeszcze zamyślony.

- Czy mógłbyś przestać się tak na mnie głupio gapić? - prosi.

- Ale ja się na ciebie nie gapię... tylko patrzę. - odpowiadam zmieszany.

Patrzy na mnie z politowaniem i mówi tym samym głosem co przedtem.

- Tak więc, czy mógłbyś przestać się tak na mnie głupio patrzeć?

Fakt.

Od dłuższego czasu przestałem pić swój napar, który znacznie już wystygł, a zamiast tego podziwiałem Tauriel, czy też, jak ona to nazywa, głupio się na nią patrzyłem.

Jeszcze trochę zdezorientowany już chcę ją przeprosić, ale w porę znajduję inną odpowiedź.

- Ale przecież ty w Mrocznej Puszczy robiłaś maślane oczy za każdym razem jak mnie widziałaś. To twoim zadaniem nie było gapienie się głupio?

- Bez przesady. - mówi do kubka i przewraca oczami.

Oboje wybuchamy śmiechem.

Dopijam resztę zawartości kubka, poczym wstaję i biorę Tauriel na ręce.

Jest taka lekka.

Przechyla głowę na bok i patrzy na mnie pytającym wzrokiem.

Uśmiecham się do niej.

- Może byśmy tak dzisiaj przejechali się konno po okolicy? - proponuję.

- Z przyjemnością. - mówi i całuje mnie w czubek nosa, poczym bezszelestnie zaskakuje na ziemię.

Wyjmuje mi z rąk kubek i niesie w kierunku stolika przy loży.

Oglądam się za nią kiedy lekkim krokiem wraca do komnaty.

- Przestań się na mnie patrzeć. - mówi ze śmiechem nie odwracając się, ale wiem, że to do mnie.

Śmieję się i odwracam w kierunku pięknego krajobrazu roztaczającego się w okół mojego pałacu.

Opieram dłonie na murku i wpatruję w przestrzeń w okół mnie.

Przede mną rozpościera się niesamowita polana. Dookoła polany rosną bujne lasy, a ponad nimi stoją potężne góry.

- Nigdy bym nie przypuszczał, że zostanę władcą takiej krainy...

W zamyśleniu przyglądam się niebu. Słońce świeci pełnią blasku, dzisiaj nie ma chmur.

Zapowiada się wspaniały dzień.

Na dźwięk otwieranych drzwi odwracam się w kierunku sypialni.

To tylko dwie służące Tauriel przyszły ją przygotować.

Kłaniają się mi i wchodzą do łazienki, gdzie zapewne czeka na nie moja żona.

Kiedy kończą ją przygotowywać, służące wychodzą na korytarz, a Tauriel podchodzi do mnie i obejmuje od tyłu w pasie.

Prostuję swoje plecy.

Pomału przesuwa dłonie coraz wyżej.

Szlafrok przykrywa mi jedynie plecy i ramiona, więc jej ciepłe palce przesuwają się po mojej nagiej skórze wzdłuż torsu. Wtula się we mnie jeszcze bardziej, opierając przy tym swoją głowę o moje plecy.

- Gotowa? - pytam przyechylając w bok głowę.

- Mhm. - odpowiada.

Idę o zakład, że ma teraz zamknięte oczy.

Czuję jak spokojnie oddycha.

- Pozwolisz mi się teraz przygotować? - pytam ponownie.

- Jeśli musisz...

Chociaż pada odpowiedź, Tauriel wciąż nie wydaje się być chętna, żeby przestać mnie przytulać.

Nie mam serca, żeby oderwać od siebie jej delikatnych dłoni. Zresztą bardzo lubię kiedy to robi. To odpręża.

Obejmuję swoimi jej dłonie i mówię:

- Kochanie?

Ciężko wzdycha i puszcza mnie.

Odwracam się i widzę jak śliczne wygląda w białej, spływającej sukni i jednym, drobnym warkoczyku przy lewej skroni.

- Wyglądasz dzisiaj przepięknie, Tauriel.

~~~~~


Idziemy rozmawiając wzdłuż zewnętrznego kamiennego korytarza. Po jednej stronie ciągnie się długa ściana natomiast z drugiej strony są jedynie wąskie kolumny, zdobiona balustrada i widok na dwór zamkowy. Sklepienie jest w kształcie łuku, a wszystko zostało wykonane z marmuru.

Schodzimy po szerokich schodach i przemierzamy duży hol, w którym na ścianach wymalowane są przeróżne wzory pełne żywych kolorów.

Pomimo tego, że pałac został odnowiony przez elfy, wcześniej należał do ludzi i architekturą wciąż przypomina bardziej ludzkie budowle, niż dwory elfów.

Strażnicy otwierają przed nami potężne drzwi i wychodzimy na plac z fontanną, znajdujący się na dziedzińcu.

Tauriel obejmuje mój łokieć, a ja prowadzę ją do stajni, gdzie służba przygotowała nasze konie.

Podsadzam ją na wierzchowca.

Odkąd została moją żoną, żadko kiedy jeździ inaczej niż na siodle damskim, czyli nie okrakiem, a bokiem. Wiem, że szczególnie za tym nie przepada, ale jestem dobrej myśli, że z czasem się przyzwyczai.

W momencie gdy wyjeżdżamy na naszych koniach poza bramy pałacu, zaczynam mówić:

- Czy masz ochotę wskazać konkretne miejsce, do którego pojedziemy?

- Sama nie wiem, a ty masz jakieś propozycje? - pyta.

- Mam niespodziankę. - robię tajemniczą minę.

 - Wspaniały pomysł! - odpowiada z radością.

W ostatnich dniach jest wyjątkowo pogodna, to inna radość niż zwykła okazywać ją wcześniej.

Uderzam konia piętami i pomału ruszamy na przód.

Kiedy oddalamy się od pałacu włosy Tauriel falują na wietrze, a półprzeźroczysta, śnieżnobiała suknia zdaje się okalać jej klacz, jak płaszcz.

Tauriel&Legolas - FamilyZoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz