Rozdział 8

65 2 0
                                    


Alice Diamond

Bruno odprowadził mnie do domu i jak już staliśmy pod moimi drzwiami, pożegnał się ze mną pocałunkiem w czoło. Jak już odchodził pękało mi serce. Miałam wrażenie, jakby to było nasze ostatnie spotkanie. Aż tak bardzo jestem zakochana. Niewiarygodne. 

Weszłam do domu. Od razu zobaczyłam przy wejściu tatę, który wypytywał się, gdzie byłam i z kim. 

-Jestem pełnoletnia, daj mi spokój-odpowiedziałam.

Nie wiem, czemu tak powiedziałam. Zawsze miałam do rodziców szacunek, ale chyba wieść, że starsi nie tolerują mojego chłopaka sprawiała mi dużo przykrości. Nie wiedzieli o tym, że się z Brunem spotykam, i chyba lepiej. Wpadliby w złość i musiałabym się wyprowadzić, a przecież muszę skończyć szkołę. Poszłam do swojego pokoju. Było już późno, a ja musiałam się jeszcze uczyć, bo jutro do szkoły i czeka mnie sprawdzian z prawa. Wyjęłam podręcznik i zaczęłam naukę, jednak nie mogłam się skupić. Moje myśli były ciągle przy Nim-najwspanialszym chłopaku, którego poznałam. Ale nadal nie mogłam zrozumieć, czemu chciał zakończyć ze mną kontakt. 

-Dobra, stop-pomyślałam.-Czas się wziąć do nauki.

Zaczęłam przeglądać kartki. 

-No nie!-powiedziałam do siebie wysokim tonem.-Nie nauczę się niczego.

Schowałam książkę do szafki. 

-Poprawię to-stwierdziłam.

Włączyłam laptopa i weszłam na Facebook'a. 

Napisałam do Bruna ,,Nie chcę cię stracić''. Po chwili uzyskałam odpowiedź ,,Nie stracisz''. Zrobiło mi się o wiele lepiej wiedząc, że nie chce mnie zostawić. Chociaż znałam go krótko, czułam, że znam go całe życie. Nigdy nie trafiłam na taką osobę. Różnimy się, ale to nas dopełnia. Jak magnes przyciągamy się do siebie, nie zważając na nic i nikogo. 

Kocham Go.


Bruno Frank

Zrozumiałem, że nie mogę jej stracić. Jest dla mnie zbyt ważna. Koniec. Odbijam od tych wszystkich, co nakłaniają mnie do ćpania, nie piję. Skoro ona jest księżniczką, ja muszę być księciem. A książę nie nadużywa używek. 

W końcu zebrałem się na odwagę i poszedłem do ziomka powiedzieć mu, że kończę znajomość. Jego reakcja była taka, jakiej się spodziewałem. Krzyk, bo nie będzie miał kto załatwiać ćpania. 

-Sory, mordo. Mam teraz ważniejsze rzeczy na głowie, niż jakieś używki-powiedziałem. 

-Tak? To pewnie przez tą dziewczynę. Alice? Piękne imię. A co jakby jej się coś stało?-zapytał.

Po tych słowach automatycznie wstałem.

-Skąd ją znasz? Jak jej coś zrobisz to..

-To co?-zapytał z szyderczym uśmiechem.

-Niech jej tylko włos z głowy spadnie, a pozbędziesz się rąk-stwierdziłem pewny siebie z widoczną agresją.

-Ej, ej. Hamuj. Teraz jak odchodzisz od każdego, to kto ma większe plecy? Ja czy ty?

-Jeżeli chcesz nasłać kilka ziomków na mnie jednego to twój poziom spadł do zera, mordo. Z dala od Alice. Z fartem.

Wyszedłem, odpalając papierosa jeszcze w jego mieszkaniu, wiedząc, że ma uczulenie na tytoń. Jakby Alice coś się stało to nie ręczę za siebie. Znając tego idiotę, jak nie będzie długo ćpał to skończy się to naprawdę źle. Już 21:00, więc pójdę do domu, żeby ogarnąć krew i tą całą melinę. Wchodzę do domu i zaczynam sprzątanie. Na podłodze leżało zdjęcie mamy. W dodatku pobite. Od razu popłynęła mi po policzku łza. 

Bo Cię KochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz