Etos, tak mam na imię

72 10 6
                                    

                          Rozdział 1

Biegam właśnie z mamą po pastwisku. Robi się ciemno. Pani Ania - pani mojej mamy, 13 letnia dziewczyna ładnej urody z wielkim talentem, przyszła po nas. Zakłada mojej mamie dziwne coś na głowę i zaczyna ją prowadzić do stajni. Ja oczywiście biegnę za nią.
- Etos, pamiętaj, że zawsze musisz być posłuszny ludziom. To oni cię karmią i się tobą opiekują. - powiedziała moja mama, piękna 10 letnia klacz rasy KWPN.
Nie robiłem sobie nic z tej rady, byłem w końcu jeszcze dzieckiem.
 
                        Rozdział 2

Ranek wstaje. Dzisiaj kończę półtorej roku. Pani mojej mamy, Ania zabrała ją właśnie na trening. Ja siedzę w stajni i się nudzę.
- No chodź Kora. - usłyszałem słowa pani Ani.
Wreszcie moja mama przyszła!
Pani Ania rozsiodłała ją i wstawiła do boksu. Jednak zauważyłem zmianę. Pani Ania i moja mama były bardzo smutne. Pani Ania szybko chwyciła za telefon i wybiegła ze stajni. Po 30 minutach zjawiła się z jakimś panem. Wyprowadziła moją mamę i podejrzany pan zaczął oglądać nogę mojej mamy. Potem zaczęli rozmawiać i się pożegnali. Pani Ania smutna wprowadziła moją mamę do boksu i wyszła ze stajni. Chciałem się zapytać co się stało, jednak uznałem, że nie ma sensu.

                    Rozdział 3

Dni mijają powoli. Od tygodnia cały czas stoję w boksie. Przed chwilą pani Ania zabrała moją mamę i wpakowała do jakiegoś pojazdu. Potem z nią odjechała. Nie wiem gdzie i po co, ale obawiam się że to nic fajnego. Pod słuchałem ostatnio rozmowę pani Ani z stajennym. Mówiła, że Korze - mojej mamie, stało się coś z nogą na ostatnim treningu i musi z nią jechać na operację czy jakoś tak. W każdym razie zostałem sam i strasznie się nudzę.

                    Rozdział 4

Słyszę samochód. To pani Ania! Wychodzi z niego i biegnie się ze mną przywitać. Bardzo się cieszyła, że mnie widzi ale była wciąż smutna.
- Teraz jesteś moją jedyną nadzieją, Etos. Zostałeś już tylko ty. Nie będzie łatwo, ale damy radę.  - powiedziała.
Nie rozumiałem o co jej chodzi. W każdym razie chciałem już zobaczyć moją mamę. Kiedy pani Ania wyszła ze stajni nie poszła do samochodu po moją mamę. Nie wiedziałem o co chodzi. Czekałem cały dzień aż zobaczę mamę. Nie zobaczyłem jej. Właśnie zrozumiałem, że zostałem sam. Samiutki. Oczywiście nie licząc pani Ani, która właśnie stała się moją panią.
Kolejny dzień. Pani Ania i Pan Zbyszek, właściciel stajni, rozmawiają razem.
- Operacja się nie powiodła. Musieli ją uśpić. Nie wiem co bez niej zrobię. Nie będę mogła teraz startować w zawodach ani trenować. Zanim zjeżdżę Etosa, jeszcze dużo czasu.

- Mógłbym ci wydzierżawić jakiegoś konia. Na przykład Heliosa. Ojca Etosa. Przecież jest świetnym skoczkiem.

- Nie. Wolę nie. Będę 3 razy w tygodniu tu jeździła. Wie pan. Trening najlepiej z panem. Rodzice się zgodzą zapłacić.

- Dobrze. Jak chcesz. I pamiętaj, jeśli tylko będziesz potrzebowała pomocy przy Etosie, ja zawsze pomogę.

- Dziękuję. Będę pamiętać.

                    Rozdział 5

Mam już 2 lata i 6 miesięcy. Bardzo urosłem. Nauczyłem się wielu rzeczy. Jestem już lonżowany oraz uczony wielu innych rzeczy. Skakałem też już kilka razy. To było wspaniałe! Nie mogę się doczekać aż będę razem z Anią zdobywać puchary na parkurach. Ach ta sława! Słyszałem też, że kiedy skończę 3 lata Ania zacznie mnie zajeżdżać. Ale, bardzo tęsknię za mamą. Brakuje mi jej.

                      Rozdział 6

Biegam po pastwisku. Tym razem bez mojej mamy. Za to ze mną jest kilka innych koni. Krezus - piękny ogier pełnej pół krwi 7 letni, Homar - wałach rasy Hanowerakiej 13 letni, Zeus - ogier 5 letni, kuc islandzki oraz I can - 3 letni ogier KWPN. To oni mnie najbardziej zaakceptowali. Najbardziej lubię chyba Ajkiego. Jest tylko o rok starszy. Lubię też ogiera fryzyjskiego o imieniu Wind For Kay, lecz teraz go nie ma z nami. Za niedługo Ania przyjdzie po mnie i będzie mnie lonżować.
- Etos! - słyszę głos Ani.
Od razu biegnę do niej. Zakłada mi kantar i zabiera mnie na halę.
Po godzinie treningu zaprowadziła mnie do stajni i dała mi jeść. Kiedy skończyłem powiedziała mi Dobranoc i zgasiła światło w stajni.

                    Rozdział 7

Mam już 3 lata! Wczoraj Ania przymierzała mi siodło. Było w sam raz. Do tego, kupiła mi piękny, miętowy czaprak oraz owijki do kompletu.
Właśnie mnie czyści. Dzisiaj po raz pierwszy na mnie wsiada. Będzie jeszcze jej instruktorka - pani Basia. O! Wreszcie skończyła. Teraz mnie siodła. Najpierw zakłada piękne miętowe owijki. Potem czaprak i siodło. Podpina popręg i zakłada halter. Dopina do niego ala wodze i prowadzi mnie wraz z panią Basią na ujeżdżalnie. Wreszcie ten moment! Wsiada na mnie. Jest chyba tak samo podekscytowana jak ja. Niestety jestem nadal na ląży którą pani Basia trzyma. Jednak mam już jeźdzca na grzbiecie - moją kochaną Anię.

                     Rozdział 8

Dzisiaj są zawody w stajni. Szkoda,że nie mogę jeszcze wziąść w nich udział. Przynajmniej z boksu widzę je.
- Etos! - Ania mówiąc to weszła do stajni. - Idziemy na lonże!
Wyprowadziła mnie z boksu i w 20 minut mnie wyczyściła i osiodłała.
Kiedy już dotarliśmy do ujezdzalni, musieliśmy trochę poczekać na instruktorke Ani. Po 10 minutach czekania zjawiła się.
- To co, wiadaj! - powiedziała pani Basia.
Ania podciągnęła popręg i wsiadła na mnie. Po jeździła na mnie 15 minut na lonży po czym pani Basia mnie zatrzymała.
- Dobra, teraz spróbujesz sama pojeździć z nim. - powiedziała.
- Słucham! - opowiedziała Ania. - Ja nie jestem przygotowana!
- Nie marudź tylko jedź!
- No dobrze.
Wreszcie! Tak długo czekałem na ten moment! Ania wreszcie sama jeździe na mnie. To takie wspaniałe uczucie, jak taka doświadczona osoba jeździ na tobie. W końcu wydoroślała. Ma już 15 lat.
Najpierw jeździliśmy stępem. Ania bardzo dobrze mnie kontrolowała. Potem pani Basia zaproponowała kłus. Ania powoli skróciła wodze, dała mi lekko łydke i wypchnęła biodrami. Od razu ruszyłem kłusem. Ania rytmicznie wstawiała i siadała w siodle, czyli jechała anglezowanym kłusem. Potem zwolniła do stępa i pani Basia powiedziała żeby Ania spróbowała zagalopować.  Ania długo się na myślała i w końcu postanowiła spróbować. Zebrała powoli wodze, usiadła pewnie w siodle, wewnętrzną nogę dała na popręg, zewnętrzną do tylu, przytrzymała mnie i dała mi łydke. Ruszyłem galopem. Jak było cudownie! Galopować wraz z Anią! Potem przeszliśmy do stępa i Ania ze mnie zsiadła. Zaprowadziła mnie do boksu, rozsiodłała, dała marchewkę i poszła oglądać zawody. Ja również je oglądałem. Akurat była konkurencja skoków. Na parkurze pojawiały się Hanowery, Fryzy, Niemieckie konie sportowe, Trakeny, Andaluzy, Morgany a nawet Hucuły próbowały swoich sił! Jednak najbardziej mi się podobał występ pięknej, Arabskiej klaczy maści siwej o imieniu Pistacja. Skakała z taką gracją i energią. Prawie w ogóle nie zauważyła przeszkód! Jednak pierwsze miejsce zajął Hanower o imieniu Uran. Pistacja zajęła 2 miejsce. Po zawodach Ania zaprowadziła mnie na noc na padok, gdzie byli moi przyjaciele - Krezus, Homar, Zeus i I Can.

                     Rozdział 9

Coraz częściej jeździmy na ujeżdżalni. Oczywiście już nie na lonży. Idzie nam coraz lepiej. Razem tworzymy super duet! Ja w moim miętowym komplecie i Ania, piękna dziewczyna.
Ostatnio kupiła mi nowy komplet. Czarny. Jednak bardziej mi się podoba miętowy. Dostałem też nowy kantar i uwiąz do kompletu - Eskadrona. Bardzo mi się podoba.
Robimy duże postępy, oby tak dalej.

SukcesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz