5

373 52 5
                                    

Na zewnątrz panuje okropny mróz , dlatego ubieram na siebie kurtkę i ciepłe kozaki a długi wełniany szalik wiążę wokół szyi. Zostawiam kartkę mamie ,że wrócę późno prosząc by na mnie nie czekała. Wychodzę z domu i ze słuchawkami w uszach ,w których brzmi smutna melodia. Pogrążona w melancholii  wędruję na przystanek. Kiedy wsiadam do autobusu dochodzi 19:00. Nawet nie zauważam ,że podeszła do mnie przyjaciółka. Dopiero, gdy szarpie mnie za rękaw orientuję się, że stoi tuż za mną. Spóźnione docieramy na miejsce. Domówkę urządza Hugo Platten, jeden z najpopularniejszych chłopaków w szkole. Tą zasługę może zawdzięczać szkolnej reprezentacji koszykówki. 

Przed budynkiem zgromadziło się już kilka osób. Ogarnia mnie strach. Z drżącymi dłońmi łapię za klamkę do mieszkania organizatora imprezy. Wchodzimy do środka. W pomieszczeniu panuje woń alkoholu, papierosów i potu. Z trudem przepychamy się przez tłum ludzi. Muzyka wydobywa się z głośników tak głośno, że ledwo co słyszę swoje myśli.

- Idę po piwo, przynieść Ci? - szepcze mi do ucha przyjaciółka. Przytakuję na znak, że się zgadzam.

Po paru minutach widzę ją, jak wraca z dużymi kubkami substancji, która w tym wieku jest dla nas zakazana. Upijamy spory łyk, następny i kolejny. Nie minęło nawet pół godziny a alkohol w naszych żyłach buzuje. Dopijam zawartość trzeciego kubeczka i zauważam, jak w naszą stronę zbliżają się dwaj faceci.

Pierwszy zbliża się blondyn z błękitnymi jak morze oczami. Szepcze Amy parę słów na ucho i tyle wystarcza by poszła z nim na parkiet. Przez chwilę ogarnia mnie nawet złość, że tak mało jej trzeba by mnie zostawić bez słowa. Drugi z nich zajmuje miejsce koło mnie. Woń męskich perfum i jego zniewalający uśmiech oraz wielkie zielone oczy bezpośrednio mi się przyglądające zupełnie zbiły mnie z tropu .Gdy uświadamiam sobie, że wpatruję się w niego równie intensywnie, co on we mnie natychmiast zawstydzona i zażenowana spuszczam wzrok.

-Daj spokój, nie wstydź się mnie - jego szept rozległ się w moim uchu. -Jestem Josh, a ty?

- Spieprzaj - warczę. Koleś wyraźnie jest rozbawiony moim zachowaniem, ale zupełnie go ignorując spoglądam w drugą stronę.

-Ale z Ciebie zadziorna laska - czuję ciarki na całym ciele, w pomieszczeniu jest strasznie głośno, więc gdy mówi coś w moim kierunku czuję jego oddech na szyi. Mierzę go wzrokiem.

-Odwal się, rozumiesz co do Ciebie mówię?

-Nie mogę odpuścić takiej okazji. Jesteś piękna - droczy się widząc moje poirytowanie i wyraźne zaniepokojenie. Robi mi się niedobrze. Mam wrażenie, że zaraz zwymiotuje tu przy wszystkich.

-Twoje zdanie mało mnie obchodzi.- przyjmuję postawę obronną, ten gość zdecydowanie zakłóca moją przestrzeń osobistą.

-Wyluzuj mała, chodź na parkiet. Ruch jest wskazany przy takich ilościach alkoholu. – nie czekając na moją odpowiedź, złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął delikatnie do siebie. Spoglądam mu w oczy. Muzyka na chwilę przestaje grać, niekontrolowanie z mych ust wydobywa się słownictwo, którego nie pochwalam.

-Spierdalaj!- krzyczę najgłośniej jak tylko umiem.

-Wszystko dobrze? - słyszę męski głos. Odwracam się, przed sobą widzę Ethana z lekcji francuskiego. Nie sądziłam, że z niego taki rycerz.

-Możesz się nie wtrącać? – rzuca z wielką pretensją mój oprawca. W jednej chwili coś we mnie pęka, czuję jak ciepło roznosi się po całym moim ciele niosąc ze sobą falę gniewu i złości. Dziś wiem, że to napoje alkoholowe sprawiają, że puszczają mi wszystkie wewnętrzne hamulce.

AFRAID II mendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz