Rozdział Piąty

560 85 22
                                    


- Jak się czujesz, kochanie?

Twoje [kolor] oczy o zwężonych źrenicach spojrzały w górę. Ivan stał właśnie nad tobą, a jego mundur ubrudzony był czerwoną, gęstą cieczą. W napadzie paniki poderwałaś się z taboretu, co poskutkowało bolesnym spotkaniem z brudną, betonową posadzką. Rwący ból pleców spowodowany upadkiem sprawił, że przeklnęłaś pod nosem. Cichy śmiech Ivana wypełnił pomieszczenie.

-Jakaś ty niezdarna... - mimo przerażającej aury jego głos wciąż brzmiał delikatnie i dziecinnie. Poczułaś, jak chłopak podnosi Cię z podłogi. Zrobił to tak delikatnym ruchem, że ledwo to poczułaś.

Znajdowałaś się właśnie w ramionach Ivana. Czułaś jego pracujące muskuły, a ponieważ twoja głowa spoczywała na jego klatce piersiowej, wyczuwałaś też jego rytmiczne bicie serca. Biło niesamowicie... szybko.

Ivan zaczął ostrożnie wynosić Cię z małego, białego pomieszczenia. Byłaś na tyle przerażona, że nie potrafiłaś wydusić z siebie ani słowa. Kiedy przechodziliście koło wielkich, drewnianych drzwi, które cicho wtedy zaskrzypiały, chłopak w końcu się odezwał.

-Widzę, że zastrzyk podziałał, da?

Spojrzałaś się na chłopaka pytająco.

-Chodzi o twoje nogi, głuptasie - melodyjnym tonem głosu wyjaśnił Ci chłopak.

Zerknęłaś pustym wzrokiem na twoje nogi, które martwo poruszały się z rytmem chodzenia Ivana. Spróbowałaś nimi poruszyć. Nic. Po czterech kolejnych próbach zdałaś sobie sprawę, że są kompletnie unieruchomione.

Ciemny korytarz, przez który prowadził Cię Ivan, w jednej chwili wypełnił Twój rozdzierający krzyk.

Odepchnęłaś od siebie chłopaka, na co on, zdezorientowany, upuścił Cię na ziemię. Z głuchym dźwiękiem uderzyłaś zimną, betonową posadzkę, a po chwili podjęłaś się desperackiej próbie ucieczki poprzez odpychanie się łokciami od podłogi.

-WYPUŚĆ MNIE STĄD! - korytarz znów wypełnił twój krzyk, a potem spazmatyczne wołanie o pomoc.

W pewnej chwili poczułaś nieprzyjemne kłucie w twoim ramieniu. Kiedy się odwróciłaś, ujrzałaś tam sterczącą strzykawkę.

-Przepraszam...~

To były ostatnie słowa, jakie usłyszałaś przed zamknięciem oczu.

***

Twoje zimne ciało zakryte było kolorowym, wyszywanym w tradycyjne wzory kocem. Leżałaś na obszernym łóżku w dużej sypialni o białych ścianach, które zakrywały kolorowe, wyszywane tkaniny. Kiedy otworzyłaś oczy, pierwszą rzeczą, jaką zobaczyłaś, był mały stoliczek ,na którym spoczywały dwie drobne, ręcznie malowane matrioszki.

Ciągle byłaś pod wpływem szczepionki, więc nie mogłaś do końca skupić myśli. Twoje [kolor] oczy, znużone jeszcze snem, ciągle wodziły po sypialni. Sufit w kolorze ścian. Okno z koronkowymi firankami. Nieco przestarzały piec kaflowy w rogu pokoju. Koło pieca niewielkie krzesło, na którym siedział... Ivan.

Spojrzałaś się na chłopaka pustym wzrokiem, przez co zaczął do Ciebie podchodzić. Nie zareagowałaś na to, ciągle leżałaś bez ruchu.

Jasnowłosy położył się koło Ciebie na łóżku, po czym delikatnie wplątał swoją dłoń w Twoje włosy. Zanim zdążyłaś jakoś na to zareagować, chłopak z siłą przyciągnął Cię bliżej i złączył wasze usta. Krótki pocałunek przerodził się w długi i namiętny, ze znaczną dominacją Ivana. Po jakimś czasie twoje ręce mimowolnie oplotły jego kark, a jego dłoń zawędrowała na twoją szyję, gdzie ciągle znajdował się siniak. Poczułaś delikatny uśmiech chłopaka, kiedy wyczuł ręką ranę. Zaczął ją rozmasowywać, co sprawiło, że jęknęłaś cicho. Chłopak stłumił dźwięk swoimi ustami. Piekący ból sprawił, że wbiłaś paznokcie w skórę Ivana.

Chłopak rozłączył wasze usta, sycząc cicho.

-A jaka agresywna... - powiedział, śmiejąc się.

-Czy kiedykolwiek mnie stąd wypuścisz? - spytałaś się Ivana, ciągle będąc pod wpływem leku.

-Da, oczywiście! Chcę tylko twojego dobra. Pozwól mi się Tobą nacieszyć... - to mówiąc, wsunął dłoń pod kołdrę i położył ją na twoim kolanie- kocham Cię, [imię]... Bez Ciebie nie miałbym nikogo.

***

Ech, kompletnie straciłam wenę :')

...ale i tak mam nadzieję, że się wam spodobało...~

Na razie~!

Czarne Rękawiczki [Yandere!Rosja X Reader] ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now