Sąsiad z ławki

53 2 0
                                    


Nazywam się Lee Ji Eun. Chodzę do pierwszej klasy liceum. Siedzę koło Kima Taehyunga, który nie pojawia się w szkole odkąd pobił jakichś uczniów już pierwszego dnia. Siedziałam w klasie na swoim miejscu i się uczyłam, słyszałam, że uczniowie już gadają o tej sytuacji. 


- Podobno chwilę po tym wszedł do klasy cały we krwi z uśmiechem na twarzy... 
- Mówią, że przyjaźni się z niebezpiecznymi ludźmi...


 
Kim Taehyung stał się głównym obiektem plotek w naszej szkole.  


- Słyszałem, że potrafi przebić się przez betonową ścianę jednym kopnięciem...

Miesiąc temu umieścił w szpitalu kilku starszych uczniów. 


- W miejscu gdzie odbyła się bójka, nadal widać ślady krwi... 

Niektórzy przekazują historię wyolbrzymiając ją. Mało mnie to jednak obchodzi. Przydałoby mi się nowe repetytorium. Mam marzenie, ale, żeby je osiągnąć muszę jeszcze bardziej skupić się na nauce. Nie mam czasu na niańczenie innych. 

- Lee Ji Eun.   

Usłyszałam czyjś głos, który oderwał mnie od nauki. Spojrzałam w górę i zobaczyłam moją wychowawczyni, która podejrzanie za miło się do mnie uśmiechała.

- Czy mogłabym Cię prosić o przysługę? Zaniosłabyś swojemu koledze z ławki obok zaległe notatki? 
- Dlaczego ja? 
- Bo jesteś jego sąsiadką z ławki. *Zaśmiała się i puściła mi oczko* 
- Odmawiam. 
- Proszę *spojrzała na mnie oczami szczeniaczka* on odmawia spotkania ze mną. 

Jak na nauczycielkę była całkiem dziecinna. Jeżeli odmawia spotkania z nią to ze mną tym bardziej, ale widocznie nie wzięła tego pod uwagę. 


- Odwdzięczę Ci się czym chcesz! 
- Hmm... W sumie potrzebne mi nowe repetytorium, ale...
- Pokryję koszty za repetytorium, jeśli zaniesiesz mu te notatki! 

Musiałam się chwilę zastanowić, ale w sumie to tylko notatki. 
 
- Zgoda. 

Pani wręczyła mi jego adres. Od razu po lekcjach udałam się do niego, chciałam jak najszybciej mieć to z głowy. Stojąc już przed tym sklepem z grami, tak to był sklep połączony z domem. Weszłam do środka i poszłam schodami w górę. Mechaniczne drzwi otworzyły się przede mną. Przy ladzie siedział facet, miał na sobie pełno biżuterii wyglądał jak typowy rockman. W buzi miał papierosa. 

- Przepraszam, nazywam się Lee Ji Eun. Czy zastałam Kima Taehyunga


Facet patrzał się na mnie jakby zobaczył ducha. Wyjął z buzi papierosa i zgasił go w popielniczce. 

- Chodzi Ci o Taehyunga? Jest właśnie... 


Usłyszałam hałas dobiegający zza moich pleców. Odwróciłam się i zobaczyłam jak Taehyung bił jakiegoś chłopaka. 


- To Twoja wina, że Simon umarł! 

Jakiś chłopak leżał na ziemi we krwi. 

Taehyung! *krzyknął facet zza lady* Kazałem Ci się kontrolować! 


Patrzyłam na to co właśnie zobaczyłam, oniemiałam i byłam po części zdegustowana tą całą sytuacją, która odbyła się na moich oczach. 


- Ale on... 
- Nie możesz winić innych o jego śmierć. Jesteś beznadziejny i tyle. A poza tym patrz, masz gościa. 

Wkurzonym wzrokiem spojrzał się na mnie po czym uciekł. Nie wiedziałam co się właściwie tu dokładnie wydarzyło. Facet zza lady zachowywał się jakby to było normalne, zapalił sobie papierosa i dmuchnął mi dymem prosto w twarz. Nagle mi się przypomniało po co tu przyszłam. 

- P-pan wybaczy. Poproszono mnie, żebym to dostarczyła. 
- Dzięki za odwiedziny. 

Wyszłam z pomieszczenia i szłam do domu. Nagle z krzaków ktoś wyskoczył i przewrócił mnie na trawę. Wystraszyłam się niezmiernie. Spojrzałam na twarz sprawcy. To był Tae
hyung. Trzymał mi ręce przy ziemi i ''wisiał nade mną''. 


- Jesteś jednym z tych pieprzonych szpicli nasłanych przez szkołę? 


Jego wzrok wzbudzał we mnie strach. 

- Co? 
- Nie zgrywaj głupiej! 

Ścisnął mi ręce jeszcze mocniej, że aż mnie zabolało. 

- To boli! *krzyknęłam przez zaciśnięte zęby* Przyniosłam Ci tylko kilka kserówek! 

- Kserówek? 

Puścił mnie, a ja odepchnęłam się stopami od ziemi i znalazłam się parę kroków od niego. 

- Lepiej, żebyś mówiła prawdę. 

Pokiwałam głową.Taehyung usiadł po turecku na trawie.  


- Myślałem, że będziesz mi ględziła jak ta stara baba, żebym wrócił do budy. 

Gdy to mówił ja po cichu od niego odchodziłam i chciałam jak najszybciej uciec do domu. 

- Ty e, jak masz na imię? 

Wzdrygłam się jak go usłyszałam, lekko się odwróciłam. 

L-Lee Ji Eun. 

- J-Jieun?

Odwróciłam się zdziwiona. Dlaczego on mi mówi po imieniu skoro się praktycznie nie znamy? I dlaczego zmienił ton na nieśmiały?  

- Więc to tak czuje się ktoś chory, komu przynoszą notatki z lekcji. *Zrobił się czerwony i nieśmiało drapał się po głowie* 

Yyyy czy ja patrzę na chłopaka, który przed chwilą pobił kogoś? Zamurowało mnie. 

- Możesz mówić do mnie Taehyung skoro już zostaliśmy przyjaciółmi.*Wyszczerzył zęby* 


Patrzyłam na niego i zastanawiałam się czy on nie ma czasem schizofrenii. Nie chciałam mieć z nim nic do czynienia. Odeszłam najszybciej jak potrafiłam. 

- Do zobaczenia, Jieun! 


Usłyszałam za sobą. Nie ogarniam go, a do tego budzi mój niepokój. Takie było moje pierwsze wrażenie. 




My little MonsterWhere stories live. Discover now