Ewidentny kretyn!

29 3 4
                                    

- Proszę pokryć koszty. Obiecała mi pani kupić repetytorium, jeśli wyświadczę jej przysługę. -Podałam nauczycielce druczek na, którym widniała cena 
 - Tak, tak...bezwzględna -zaszeptała pod nosem
- Słucham? 
- Dziękuję Lee Jieun! -uśmiechnęła się promiennie Jak poszło? 
- Westchnęłam. -Nazwał mnie swoją przyjaciółką. 
- Co? Naprawdę?! To niesamowite! 

Zastanawiałam się co było takie niesamowite? Że jakiś popapraniec z rozdwojeniem jaźni nazwał mnie przyjaciółką? Spojrzałam na panią. Wyglądała jakby nad czymś ciężko myślała, a ja jak najszybciej chciałam wrócić do nauki. 

- Lee Jieun w takim razie, czy mogłabyś namówić go do powrotu do szkoły? 
- Namówić? -zapytałam zła 
- Kim Taehyung nie jest już zawieszony. Fakt, poniosło go trochę, ale tamci też nie byli bez winy. Kiedy doszło do całego zajścia, wszyscy, bez wyjątku, obarczali go winą, dlatego nie ufa nikomu ze szkoły. 

Przypomniałam sobie jego twarz w złości, aż mnie ciarki przeszły, nie dziwie się, że, każdy obarczał go winą. 

- Nie mogłabym sobie wybaczyć, gdyby z tego powodu musiał zakończyć swoją edukację. Dlatego, proszę, przekonaj go do powrotu. 


Nigdy nie widziałam u niej takiego szczerego uśmiechu. Poszłam w jej ślady uśmiechnęłam się najszerzej jak potrafiłam i powiedziałam najsłodszym głosikiem, jaki mógł wyjść z moich ust. 

-
- Nie, dziękuję. 

Szłam już w stronę wyjścia do sali lekcyjnej, kiedy nauczycielka złapała mnie za ramię. 

- Dla-dlaczego? Naprawdę potrzebuję Twojej pomocy! Sama tego nie zrobię! 

Uczepiła się mnie jak rzep psiego ogona...Zdjęłam jej ręce z moich ramion i szłam prosto nie oglądając się za siebie. 

- Okaż trochę współczucia! 

Krzyknęła na cały korytarz, co mnie jeszcze bardziej zdenerwowało i przyśpieszyłam kroku. Nie ma mowy. Nigdy więcej nie zbliżę się do niego.

Po skończonych zajęciach, szłam do domu. Po drodze wyciągnęłam książkę i zaczęłam ją czytać. Nagle ktoś zakrył mi twarz i zaciągnął w ślepą uliczkę. Próbowałam krzyczeć jednak nie mogłam bo KTOŚ zakrył mi ręką twarz, myślałam, że umrę z przerażenia. 

- Żadnych gwałtownych ruchów, jeden pisk, a będzie po Tobie. 

Wystraszona przytaknęłam głową. 

- Dobrze.  

Taehyung ten popapraniec! Mogłam się spodziewać. Puścił mnie, zakręciło w głowie i lekko się zachwiałam. 

- Chodź za mną. 

Poszedł prosto. Ucieczka nie wchodziła w grę bo by mnie dogonił, nie miałam innego wyjścia, jak pójście za nim. 

Zaprowadził mnie nad rzekę. Matko kochana, a jak on mnie chce utopić? 

- Przepraszam, ale po co mnie tu przyprowadziłeś? -powiedziałam lekko łamiącym się głosem. 
- Po drodze znalazłem bezpańskiego psa. Pokażę Ci go. 
-Psa? 
- No co? 

Szczerze mówiąc, nie jestem wielką fanką psów. Właściwie to w ogóle nie przepadam za zwierzętami. Kiedyś w pierwszej klasie podstawowej, zdechł królik, każdy płakał. A ja zamiast płakać razem z nimi zapytałam się, czy mogę iść już do domu bo muszę odrobić lekcje. Dzieci patrzały na mnie zdziwione tak jak i nauczyciel. Po tym zajściu przylgnęła do mnie ksywka Suchy Lód. Ale co niby miałam zrobić? W przeciwieństwie do nich nie czułam smutku. 

-Hahaha, tutaj jest! - Schylił się do psa. - Zmęczyło Cię czekanie? Strasznie jedzie Ci z pyska! 

Wesoły Taehyung, jak nigdy gadał do psa. Spojrzałam na dobermana, który miał na sobie obrożę, no ładnie... 


- To wcale nie jest bezpański pies! 

Na szczęście udało mi się zwrócić go właścicielowi. Taehyung wyciągnął mnie do knajpy z jedzeniem. Kupiłam sobie hamburgera, a on pił picie. Co ja tutaj robię? A najlepsze jest to, że siedzi z nami jakaś jego ''mafia'' myślę, że są w naszym wieku. Jest ich czterech. 

- Siemka Taehyung. - Podszedł do niego chłopak o blond włosach. 
- Co słychać, Sehun? 
- Kto to? - Niegrzecznie wskazał na mnie palcem. 
- Moja przyjaciółka, Jieun.  

Rozpowiada takie głupoty wszystkim dookoła, on jest naprawdę ciężko myślący. Nie jestem jego przyjaciółką. 

- Przyjaciółka? 

Blondyn zdziwił się i patrzał na mnie przez chwilę, czułam się taka zażenowana.  

- Taehyung, pożyczysz nam trochę kaski? - Odezwał się chłopak, który siedział obok mnie. 
- Znowu? 
- Nawaliłem i rodzice odcięli mi kieszonkowe. 

Robi się ciekawie...Taehyung mierzył każdego wściekłym wzrokiem. 

- Przecież jesteśmy przyjaciółmi. 

Nagle jego wściekły wyraz twarzy zmienił się ma miły, jakby był psem i reagował na słowo ''przyjaciel''. Wyciągnął z kieszeni pieniądze i dał temu chłopakowi. Co za idiota. Nie miałam zamiaru się w to mieszać, zaczęłam dokańczać swojego hamburgera, kiedy jego ''paczka'' zaczęła wychodzić. Przez chwilę czułam na sobie wzrok tego blondyna z wcześniej. Po chwili zostaliśmy sami z Taehyungiem. 

- Jak było? 
- Co? 
- Nie udawaj Greka! - Krzyknął. - Wiem, że byłaś dzisiaj w szkole! 

Ten chłopak ma taki temperament...

- I co z tego?! 

Nie wiedziałam o co mu chodzi. 

- Do-Dobrze się bawiłaś? 


Patrzałam na niego jak na głupka. On jest naprawdę świrnięty. 

- Więc tak czują się przyjaciele spędzający ze sobą czas po szkole. 

- Czyżbyś chciał wrócić do szkoły? Jeśli naprawdę tego chcesz, to śmiało. 
- Boję się. Z jakiegoś powodu wszyscy się mnie boją. Nie trzeba było wiele, żeby zaczęli mnie unikać. Dlatego nie chcę tam iść. 

Kretyn. Jak mają się go nie bać skoro, każdego biję i pioronuję wzrokiem. 

- Jesteś pierwszą osobą, która odwiedziła mnie w domu, a Ci kolesie byli pierwszymi, którzy się nie bali i do mnie zagadali, dlatego szkoła nie jest mi do niczego potrzebna. 
- Wiesz, że jesteś jedynym, który tak na to patrzy? - Powiedziałam trochę ozięblej niż zamierzałam, ale temu kretynowi w końcu, ktoś musi powiedzieć prawdę. - Prawdziwi przyjaciele nie spotykaliby się z Tobą tylko dla kasy. Chociaż nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale wolałabym być sama, niż przyjaźnić się z kimś takim. 

Taehyung nagle podniósł się z krzesła. Poczułam picie, które spływało mi po moich włosach. Na końcu wyleciała na mnie kostka lodu. Byłam cała mokra. 

- Jesteś okropnym człowiekiem. 

Taehyung wyszedł już przed knajpę. Na tym moja cierpliwość się skończyła. Wzięłam do ręki napój wybiegłam z knajpy i rzuciłam picie prosto w Taehyunga. Cała byłam nabuzowana złością. Zaczęłam uciekać przed siebie ile sił w nogach. Co z nim? Ja tylko stwierdziłam fakt. Dlaczego się tak wściekł? On jest ewidentnie kretynem! 





You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 13, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

My little MonsterWhere stories live. Discover now