Rozdział 1 - Dom Wschodzącego Słońca część 1

670 29 3
                                    

Witam na moim nowym opowiadaniu. Co by się stało, gdyby był jeszcze jeden pierwotny, Aaron? Cóż, technicznie był ktoś taki, ale po odejściu Rebeki potrzebowali nowej blondynki i zamiast niego dali nam Freyę. W każdym razie, zamierzam napisać jak historia by się potoczyła, gdyby pierwotni mieli jeszcze jednego brata. Na początku zmiany mogą wydawać się niewielkie, ale im dalej w las, tym większe zamieszanie zrobi i wprowadzi większe zmiany w fabule.

Aaron Mikaelson - najmłodszy z rodzeństwa Mikaelson. Po przybyciu Mikaela do Nowego Orleanu w 1919, został oddzielony od rodziny i odnalazł ją dopiero 92 lata później. Jego charakter przypomina Kola, jednak nienawidzi wiedźm i ogólnie magii. Potrafi być okrutny i bezduszny, jednak jeśli mu na kimś zależy, jest w stanie zrobić dla niego wszystko - i oczekuje tego samego w zamian. W dodatku, jako najwyższą wartość traktuje rodzinę.

Już nie przynudzam, zapraszam do czytania, komentowania i gwiazdkowania.

Nie jestem właścicielem The Originals. Należy do mnie jedynie mój OC Aaron Mikaelson i wszystkie inne, które wprowadzę po drodze.

Rebekah P.O.V

Zirytowana mknęłam swoim czerwonym porshe, łamiąc wszystkie możliwe przepisy drogowe. Mój brat Elijah nie daje znaku życia od prawie miesiąca. Ignorowałam to przez jakiś czas, jednak powoli zaczynam się martwić. Tak więc zostawiłam chłopaka w Mystic Falls i niechętnie wyruszyłam do miasta, z którym wiążę tak wiele wspomnień. Droga minęła mi bardzo miło - to cudowne ucucie mknąć 120 na godzinę autem, które nie ma dachu. Mogłam bez problemu jechać przez 8 godzin, bo wampiry się nie męczą, jednak zrobiłam się głodna.

Kiedy minęłam granicę Nowego Orleanu pomyślałam, że przed powrotem do domu napiję się krwi. Poza tym, minęło prawie 100 lat odkąd ostatnim razem byłam w tym mieście - ciężko mi będzie trafić do Francuskiej Dzielnicy. Ktoś musi mi wskazać drogę. Zatrzymałam się przy niezbyt zadbanym barze. Łatwo w takich o posiłki.

- No to jedziemy - mruknęłam do siebie wysiadając z samochodu. Fajnie po 8 godzinach siedzenia rozprostować nogi. Z obrzydzeniem pchnęłam białe, upaćkane w czymś drzwi i weszłam do niewielkiego lokalu. W jego wyposarzeniu mieścił się jedynie bar i stół bilardowy. Stół nie był używany, ale przy barku stało kilku mężczyzn.

- Przepraszam panów! - zawołałam, a wszyscy natychmiast spojrzeli na mnie porządliwie. Przewróciłam oczami na to typowe zachowanie - Czy któryś z was dżentelmenów, mógłby wskazać mi drogę do Francuskiej dzielnicy?

- Oczywiście - jeden z nich szybko wstał i podszedł do mnie, zanim zrobili to pozostali. Chciałam się na nim pożywić, ale niespodziewanie obnażył swoje, wampirze kły. Zaskoczyło mnie to, ale z racji mojego wieku byłam od niego znacznie szybsza. Zanim zdążył zatopić się w mojej szyi, szybkim ruchem ręki umieściłam rękę w jego klatce piersiowej i wyciągnęłam z niej serce. Zanim pojął co się stało, leżał martwy na ziemi. Pozostała piątka spojrzała na mnie w osłupieniu, po czym również powoli zbliżyli się do mnie, ukazując wampirze oblicza.

- A chciałam być dzisiaj miła - wkurzona złapałam leżący na stole kij do bilarda i na kolanie złamałam go na pół, rzucając wszystkim wyzywające spojrzenie - Który pierwszy?

Klaus P.O.V

- Nowy Orlean. Tutaj zjeżdżają się ludzie wszelkiej maści, aby bawić się na naszych ulicach - zaczął mój protegowany, Marcellus. Oprowadzał mnie po mieście chwaląc się wampirzym imperium, które zbudował. Cóż, technicznie pozbierał resztki po tym, jak mój ojciec wypędził nas z miasta, a teraz traktuje to jak swoją własność. Ale już nie długo.

- Jedni poszukują zabawy. Inni, czegoś mroczniejszego. A my dajemy im to - wprowadził mnie na podwyższenie w swoim klubie - Zapraszamy ich do mojego domu, by im to dać. Jednak z wybiciem północy, wszystko się zmienia - jak na zawołanie, zewsząd zaczęły atakować wampiry. Jedni zeskakiwali z góry, inni już wcześniej ukryawali się wśród gości. Żaden z nich nie zwracał uwagi na krzyczących atakowanych, dopóki do jego szyi nie dopadł wampir. To wina alkoholu i głośnej muzyki.

The Originals - Missing brotherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz